21 kwietnia 2017

Od Wachholza do Gaertnera

SMS z Krakowa

Cofnijmy się o 150 lat, do roku 1867, kiedy na świat przyszedł Leon Wachholz, jeden z najwybitniejszych polskich lekarzy. Jego ojciec był z pochodzenia Niemcem, ale fakt ten nie uchronił go przed wywiezieniem w listopadzie 1939 r. do obozu Sachsenhausen. Nie pomógł również wybór w 1938 r. w Bonn na wiceprezesa Międzynarodowej Akademii Medycyny Sądowej. Był wtedy światowym autorytetem, m.in. autorem nowoczesnych podręczników medycyny sądowej, wykorzystywanych w Danii, USA, Niemczech, Austrii. Już w 1899 r. wprowadzał lekarzy europejskich w arkana daktyloskopii. Miał 28 lat, gdy został profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Napisał ponad 200 oryginalnych prac z zakresu kryminologii, toksykologii, mechanizmu utonięć i uduszeń, psychopatologii. Ponadto był poetą, tłumaczem literatury niemieckiej, m.in. Heinego, Schillera, Goethego, bliskim przyjacielem Wyspiańskiego, gospodarzem salonu literackiego, w którym bywali Malczewski, Wyczółkowski, Stanisławski, Axentowicz.  Kto dziś pamięta o Wachholzu? Oczywiście Henryk Gaertner. A pamięta, bo został przez niego protegowany na studia medyczne. Gdy zaniemógł, poszedłem do Szpitala im. J. Dietla odwiedzić go. Oznajmił, że w ciągu 95 lat życia napisał mnóstwo recenzji i nie będzie już stałym współpracownikiem „Galicyjskiej Gazety Lekarskiej” (biuletynu OIL w Krakowie). Nazajutrz wychodzi do domu i dość ma pisania. To dotkliwa strata, bo kto jeszcze w Polsce pisze recenzje, w których po biogramie autora oceniana jest czcionka, papier, strona edytorska, okładka. Gdzie subtelnie wymienia się strony z błędami. Gdzie, po omówieniu każdego rozdziału, poleca się czytelnikowi co jeszcze powinien przeczytać, jeśli interesuje go określony temat. Prof. Henryk Gaertner jest postacią renesansową. Stypendysta Fundacji Rockefellera, internista, hematolog, pierwszy kierownik Katedry Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi UJ, historyk i filozof medycyny, znawca medycyny chińskiej i indyjskiej, biograf dziejów Zakonu Bonifratrów, propagator myśli Alberta Schweitzera, a poza tym muzyk, nawet autor podręcznika do nauki gry na skrzypcach. Jak i kiedy doszło do powstania tak znaczącego deficytu lekarzy specjalistów w Polsce? W relacji z XXVIII Okręgowego Zjazdu Lekarzy OIL w Krakowie, który odbył się w 2011 r. w Niepołomicach, czytamy (w wystąpieniu wiceprezesa OIL dr. Jerzego Friedigera: „W latach 1987–2000 (…) liczba kandydatów przyjmowanych na studia medyczne w Polsce zmalała ponaddwukrotnie. W 1987 r. przyjęto ich ponad 6 tys., (…) w 1990 około 3200, w 2000 – tylko 2 tys.”. Potem limit miejsc nieco wzrósł, w 2016, po uruchomieniu kierunku lekarskiego na pięciu kolejnych uczelniach, przyjęto 3700 kandydatów, ale nadal o połowę mniej niż przed zmianą ustrojową.

Stefan Ciepły

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum