17 stycznia 2006

Odpowiedzialność Zawodowa

Kilka refleksji wokół problematyki zadośćuczynienia pieniężnego z tytułu szkody wyrządzonej pacjentom

Problematyka naprawienia krzywdy niemajątkowej jest dobrze rozpoznana na gruncie klasycznej cywilistyki, wydaje się natomiast mniej znana na gruncie prawa medycznego, zwłaszcza w odniesieniu do rozwiązań, które stosunkowo niedawno zostały wprowadzone przez ustawodawstwo medyczne.
Zadośćuczynienie pieniężne jest to forma kompensacji majątkowej z tytułu naruszenia dóbr i interesów niemajątkowych pokrzywdzonego (krzywda niemajątkowa). Współwystępuje, chociaż nie jest to warunek konieczny, z odszkodowaniem należnym z tytułu wyrządzonej szkody majątkowej (np. w kontekście medycznym w związku z utratą możliwości zarobkowych, z poniesieniem określonych kosztów leczenia, z koniecznością zrekompensowania na przyszłość utraconych zarobków etc.).
We współczesnym świecie w coraz większym stopniu pojawia się tendencja do kompensowania obok tego, co jest najbardziej typowym przejawem szkody-uszczerbku majątkowego, również szkody niemajątkowej. Znaczenie tej formy kompensacji zdaje się systematycznie rosnąć w sferze związanej z odpowiedzialnością medyczną, również dlatego że w zasadniczym stopniu zmienia się – w porównaniu z nieodległą jeszcze przeszłością – wartość takich dóbr i interesów każdego człowieka, które stanowią ekspresję jego autonomii, wolności decydowania o sobie samym, o sprawach związanych z własnym zdrowiem, integralnością i godnością. Istnieje więc bez wątpienia bezpośredni związek pomiędzy upodmiotowieniem pacjenta w relacjach z personelem medycznym a zmianą form i zakresu szeroko rozumianej kompensacji.

Podstawy żądania zadośćuczynienia
Naprawienie wyrządzonej pokrzywdzonemu szkody niemajątkowej w postaci naruszenia chronionych dóbr osobistych znajduje przede wszystkim swoje umocowanie w ogólnych, podstawowych regulacjach prawa polskiego z Konstytucją na czele. Wymienić tu należy przede wszystkim art. 30 Konstytucji (ochrona godności każdego człowieka), art. 31 (ochrona wolności człowieka, rozumianej szeroko jako obejmującej także sferę autonomii woli każdej osoby), art. 39 (ochrona przed eksperymentem medycznym dokonywanym bez dobrowolnie wyrażonej zgody), art. 47 (ochrona życia prywatnego i rodzinnego, a także prawa do decydowania o swoim życiu osobistym), art. 51 (ochrona autonomii informacyjnej – obejmująca przede wszystkim prawo do nieujawniania informacji o sobie, ale także prawo dostępu do dotyczących go zbiorów danych, wreszcie prawo do żądania sprostowania i usunięcia informacji nieprawdziwych i niepełnych), art. 68 (prawo do ochrony zdrowia, w tym prawo do równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych). Warto przy okazji zauważyć, że prawa gwarantowane na poziomie regulacji konstytucyjnych nie mogą być traktowane w kategoriach swoistej ornamentyki czy decorum systemu prawnego, ale stanowią, co w pełni potwierdza rozbudowane orzecznictwo konstytucyjne, gwarancję w pełni realną i skuteczną, a ponadto wyrażają nakaz rozwijania odpowiednich instrumentów ochronnych na gruncie ustawodawstwa zwykłego.
W sferze ustawodawstwa zwykłego tradycyjnie najistotniejsze znaczenie z punktu widzenia ochrony dóbr osobistych każdego człowieka, mają regulacje kodeksu cywilnego. Zasadę ochrony dóbr osobistych, jej przesłanki i formy wyraża przede wszystkim kluczowy dla tej dziedziny przepis art. 23 i 24 k.c. Warto w tym kontekście przypomnieć rzecz dla każdego cywilisty oczywistą, że katalog dóbr osobistych wskazywanych w art. 23 ma charakter otwarty (co nie jest przecież bez znaczenia dla rozważanego tu kontekstu medycznego), a możliwości jego uzupełnienia w pełni potwierdza rozbudowane orzecznictwo sądowe, wykazujące w tym zakresie wyraźną przychylność dla tendencji do coraz silniejszej i pełniejszej ochrony dóbr osobistych.
Środki ochrony przewidywane w art. 24 k.c. mają charakter niemajątkowy. Warto pamiętać, że mają one również zastosowanie w kontekście medycznym (na tej podstawie może być np. oparte żądanie przeproszenia wobec członka personelu medycznego czy żądanie usunięcia nieprawdziwej lub po prostu zbędnej informacji o pacjencie, która znajduje się w przechowywanej dokumentacji medycznej). Zadośćuczynienie pieniężne stanowi natomiast, jak wskazano wyżej, formę kompensacji majątkowej należnej z tytułu naruszenia interesu niemajątkowego (wyrządzonej krzywdy). Podstawowe regulacje kodeksowe w tym zakresie znajdują oparcie w art. 445 oraz art. 448 kodeksu cywilnego. (…)
Obok ogólnych i podstawowych regulacji związanych z majątkową ochroną dóbr osobistych, zawartych w kodeksie cywilnym w art. 445
i 448, których zastosowanie obejmuje także relacje pomiędzy personelem medycznym a pokrzywdzonym pacjentem, problematyce zadośćuczynienia poświęcone są również osobne przepisy w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej
z 30 sierpnia 1991 r., którym poświęcę nieco więcej uwagi.
Ustawa z 1991 r. w przepisie art. 19a przewiduje, że sąd może na podstawie art. 448 k.c. przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę wywołaną zawinionym naruszeniem praw pacjenta.
Regulacja ta nie jest ani do końca jasna, ani precyzyjna. Powstaje bowiem szereg pytań, które wymagają rozważenia. Jaka jest relacja pomiędzy szczegółowymi postanowieniami ustawy, które dotyczą, jak można zauważyć, tylko pewnego typu czy pewnych kategorii dóbr osobistych związanych z prawami pacjenta, a nie, jak na tle regulacji kodeksowej (art. 448), ogólnie ujętej ochrony dóbr osobistych? Czy mamy w tym wypadku do czynienia z przejawem relacji zachodzącej pomiędzy lex specialis (ustawa o zakładach opieki zdrowotnej), a lege generali (kodeks cywilny), co mogłoby oznaczać, że katalog praw, do którego odwołuje się art. 19a, wyłącza stosowanie ogólnych zasad w zakresie ochrony dóbr osobistych? Jaka jest w istocie podstawa zasądzenia zadośćuczynienia pieniężnego (kodeks cywilny czy specyficzne regulacje zawarte w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej)? Kto może być adresatem tego rodzaju roszczeń? Jaki jest mechanizm ich dochodzenia? (…)
Podstawą żądania zadośćuczynienia jest wskazywane w treści art. 19a naruszenie zawinione praw pacjenta, a więc można zauważyć, że w tym punkcie, jeżeli przyjąć dominujący wariant interpretacyjny art. 448 k.c., nie istnieje różnica co do zasady odpowiedzialności według ujęcia kodeksowego i zawartego w przepisie ustawy o ZOZ. (…)
Podkreślenia wymaga przede wszystkim to, że art. 19a nie może być traktowany ani jako lex specialis w stosunku do regulacji kodeksowych, ani też jako samodzielna podstawa zasądzenia zadośćuczynienia (co zresztą zdaje się wynikać już wyraźnie z odesłania zawartego w treści tego przepisu). (…) Przepis ten nie może być także traktowany jako samodzielna podstawa zasądzenia zadośćuczynienia, skoro przesłanki, od których będzie zależeć ustalenie tej lub innej kwoty zadośćuczynienia pieniężnego, są określone w art. 448 k.c., do którego ustawa jednoznacznie odsyła (należy więc rozumieć, że znajdą tu zastosowanie ustalone w orzecznictwie i w doktrynie kryteria, od których zależy określenie kwoty zadośćuczynienia, a które wiążą się z rozmiarami cierpień i ujemnych doznań psychicznych pokrzywdzonego, stopniem zawinienia
i motywacją sprawcy, jego zachowaniem już po dokonanym naruszeniu, a więc tymi elementami, które wskazywać mogą na intensywność naruszenia dóbr pokrzywdzonego, etc.).
Jaka jest więc rola tej regulacji?

Funkcja art. 19a w relacji do ogólnych podstaw żądania zadośćuczynienia
Najogólniej mówiąc, pełni ona funkcję uzupełniającą w stosunku do podstawowych regulacji kodeksowych. Art. 19a i art. 448 muszą być traktowane łącznie jako podstawa zadośćuczynienia, a więc oba te przepisy służą skonstruowaniu (dekodowaniu) normy prawnej, która znajdzie zastosowanie w odniesieniu do rozważanych sytuacji związanych z naruszeniem praw pacjenta. Sfera zastosowania tej normy pokrywa się w dużym stopniu ze sferą stosowania wskazanej regulacji kodeksowej, a częściowo poza nią wykracza. W tym zakresie, w którym obie regulacje mogą być brane pod uwagę jako podstawa ochrony interesów pokrzywdzonego, do niego będzie w istocie należała decyzja, czy zechce skorzystać z ogólnej podstawy zawartej w art. 448 k.c., czy też sięgnie do normy dekodowanej w oparciu o art. 19a oraz art. 448 k.c. Kwestia określenia podstawy prawnej żądania zadośćuczynienia nie jest jednak obojętna z punktu widzenia pokrzywdzonego i to także w polu wspólnego działania obu regulacji. Funkcją istotną art. 19a jest przede wszystkim ułatwienie dochodzenia zadośćuczynienia w wyraźnie określonych sytuacjach, wskazywanych przez ustawę jako stanowiące naruszenie praw pacjenta. Oznacza to daleko idące konsekwencje. Pokrzywdzony nie musi wykazywać w tych wypadkach, że doszło do naruszenia jego dobra osobistego. Ustawa przesądza bowiem, że podstawą zadośćuczynienia jest naruszenie praw pacjenta, ergo nie ma potrzeby dalszych ustaleń, czy chroniony interes pacjenta przybiera postać dobra osobistego, czy też nie. Wpływa to oczywiście znacząco na skuteczność dochodzenia zadośćuczynienia.
Istnieje jednak sfera samodzielnego zastosowania dekodowanej (w oparciu o art. 19a i art. 448 k.c.) normy prawnej, co już nie tylko czyni dochodzenie roszczenia o zadośćuczynienie łatwiejszym w relacjach z zakładem opieki zdrowotnej, ale też prowadzi do poszerzenia – na pewnych odcinkach – sfery stosowania tej instytucji, a to już wyraźnie wskazuje na uzupełniającą – w stosunku do ogólnych mechanizmów funkcję tej regulacji. Po pierwsze, warto dostrzec regulację art. 19a ust. 2, która tworzy samodzielną przesłankę żądania zapłaty odpowiedniej kwoty pieniężnej na cel społeczny wskazany przez najbliższego członka rodziny, przedstawiciela ustawowego lub opiekuna faktycznego w wypadku naruszenia prawa pacjenta do umierania w spokoju i godności. Ten instrument wyraźnie wykracza poza granice zakreślone konstrukcją art. 448 k.c. Po drugie, nie można tracić z pola widzenia faktu, że pewne prawa pacjenta, wymienione w art. 18
i 19 ustawy o ZOZ, prowadzą do rozszerzenia zakresu dóbr osobistych podlegających ochronie na podstawie dotychczas ukształtowanego orzecznictwa (np. prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom wiedzy medycznej; prawo do transparentnej procedury ustalającej kolejność dostępu do świadczeń; prawo do korzystania ze specjalnej opieki pielęgnacyjnej ze strony osób bliskich).
Po trzecie wreszcie, zakres stosowania dekodowanej normy nie ogranicza się wyłącznie do reżimu odpowiedzialności ex delicto. Należy bowiem podkreślić, że zakład opieki zdrowotnej może odpowiadać na różnych podstawach. Obok odpowiedzialności ex delicto, która wydaje się w tych wypadkach dość oczywista, zważywszy na ogólny i powszechny charakter obowiązków nakładanych na zakłady opieki zdrowotnej w stosunku do beneficjentów tych zakładów [wchodzą tu w grę różne podstawy art. 430 – zasada ryzyka, art. 429
– wina w wyborze (culpa in eligendo) czy art. 416 k.c. – wina własna osoby prawnej], odpowiedzialność ta może być kształtowana również
w oparciu o reżim kontraktowy (art. 471 i n. k.c.). Bez względu bowiem na charakter zakładu (publiczny lub niepubliczny) można założyć, że w momencie podejmowania czynności przez instytucję medyczną więź obligacyjna istnieje nie tylko w stosunku do podmiotów korzystających ze świadczeń poza granicami ubezpieczenia powszechnego (a więc na podstawie ubezpieczenia prywatnego czy indywidualnie zawartej umowy
o leczenie), a także w stosunku do świadczeniobiorców. (…) Nie sposób nie dostrzegać podstaw dla odpowiedzialności ex contractu nieomal w każdym typie relacji pomiędzy pacjentem a zakładem, choćby w związku z dokonywanym uprzednio przez pacjenta wyborem tej,
a nie innej instytucji leczniczej oraz przede wszystkim ze względu na istniejącą wcześniej więź prawną nawiązywaną w oparciu o publicznoprawny stosunek powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Warto dostrzec i docenić ów szerszy
z punktu widzenia reżimów odpowiedzialności zakres zastosowania omawianej normy, ponieważ w ten sposób dochodzi do przełamywania istniejącej obecnie (a niezgodnej
z tendencjami w prawie europejskim) zasady wiązania instytucji zadośćuczynienia wyłącznie z reżimem deliktowym. Proponowany kierunek interpretacyjny w pełni odpowiada ratio legis istniejących rozwiązań, skoro, biorąc pod uwagę tożsamość naruszanych interesów pacjenta, jest zupełnie obojętne, w ramach jakiego reżimu dochodzi do podniesienia roszczeń z tytułu zadośćuczynienia pieniężnego.

Przesłanka zawinionego naruszenia praw pacjenta
Podstawą żądania zadośćuczynienia w analizowanych sytuacjach może być jedynie zawinione naruszenie praw pacjenta. Wymaga to krótkiego komentarza. Zawinienie, o którym mowa w art. 19a, nie oznacza, że przesłanką może być wyłącznie wina samego zakładu opieki zdrowotnej jako osoby prawnej, chodzi tu bowiem przede wszystkim o zawinione zachowania członków personelu takiej instytucji (niekoniecznie medycznego) – bezpośrednich sprawców naruszenia praw gwarantowanych w ustawie. (…)

Kilka uwag o prawach pacjenta
Warto zwrócić uwagę na poszczególne kategorie praw pacjenta, które są wskazywane w art. 19a, ponieważ może to przybliżyć sam mechanizm dochodzenia zadośćuczynienia z tytułu doznanej krzywdy niemajątkowej. Jak już to wielokrotnie wspominano, art. 19a dotyczy wypadków naruszenia praw pacjenta, które są wprost wskazywane w odpowiednich przepisach ustawy (art. 19 ust. 1 pkt 1-4 oraz ust. 3, a także art.18 ust. 2 oraz ust. 3 pkt 1). Wśród tych praw należy wymienić prawo do świadczeń zdrowotnych, które odpowiadają standardom wiedzy medycznej, prawo do korzystania z transparentnej procedury ustalającej kolejność świadczeń w wypadku ograniczonego dostępu, prawo do informacji
o własnym stanie zdrowia, do wyrażenia zgody na podjęcie interwencji medycznej, do zachowania intymności i godności pacjenta, a także prawo do umierania w spokoju i godności. Specyficzną kategorię tworzą prawa z ust. 3 art. 19 do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej sprawowanej przez osobę bliską, do kontaktu osobistego z osobami z zewnątrz, do opieki duszpasterskiej. Wymieniane są także w ustawie określone uprawnienia związane z prawem dostępu do informacji zawartych
w dokumentacji medycznej (art. 18 ust. 2 oraz ust. 3 pkt 1).
Rozpocznijmy od prawa do świadczenia zdrowotnego, które odpowiada wymaganiom wiedzy medycznej (standardom medycznym). Naruszenie prawa pacjenta do odpowiedniego standardu bardzo często będzie się łączyło przede wszystkim ze szkodą majątkową, jest bowiem oczywiste, że leczenie
z naruszeniem standardów prowadzi najczęściej do rozstroju zdrowia czy uszkodzenia ciała, a więc szkody na osobie mającej także wymiar majątkowy. (…)
Sformułowanie oceny, co jest wymaganym standardem medycznym, znakomicie utrudnia brak jednolitych, powszechnie przyjętych procedur medycznych określających sposób postępowania (standard)
w określonych sytuacjach związanych z diagnozą i terapią, chociaż wskazywano na celowość ich opracowania [również z wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 7 stycznia 2004 r. (sygn. akt K 14/03)]. Na tym tle należy więc wyraźnie i uczciwie powiedzieć, że w warunkach,
w których działa polska medycyna, operowanie kryterium najbardziej aktualnego standardu medycznego jest nierealne, a nawet wprowadzające w błąd potencjalnych beneficjentów tych świadczeń. Interpretacja prawa pacjenta określonego
w art. 19 ust. 1 pkt 1 nie może więc abstrahować od realiów i zgrzebnej rzeczywistości polskiej służby zdrowia. Pozostanie ostatecznie do oceny sądu, jaki jest ten wymagany standard, co będzie trzeba ustalić według racjonalnych kryteriów, biorąc pod uwagę poziom i jakość świadczeń oferowanych w publicznych zakładach opieki zdrowotnej. Postulat opracowania – w odpowiednich ramach normatywnych – procedur świadczeń medycznych pozostaje jednak w pełni aktualny, ponieważ dopiero z ich przyjęciem i upowszechnieniem będzie możliwe urzeczywistnienie omawianego prawa pacjenta.
Jak już to wskazywano, art. 19 ust. 1 pkt 1 zawiera obok prawa do odpowiedniego standardu medycznego również prawo do „korzystania z rzetelnej, opartej na kryteriach medycznych procedury ustalającej kolejność dostępu do świadczeń medycznych”. Prawo to zostało wzmocnione ostatnio regulacją zawartą w nowej ustawie z 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. (…)
Ta regulacja precyzuje obowiązki świadczeniodawcy (w tym także obowiązki informacyjne wobec pacjenta), ale przede wszystkim ustala dwa nowe elementy. Po pierwsze, że lista oczekujących na udzielenie świadczenia stanowi integralną część dokumentacji medycznej prowadzonej przez świadczeniodawcę (ust. 4 art. 20). Po drugie, określa kryteria tworzenia listy oczekujących, w tym przede wszystkim „poszanowania zasady sprawiedliwego, równego, niedyskryminującego i przejrzystego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej” (ust. 5 art. 20).
Naruszenie zasad tak określonej procedury, bez względu na konsekwencje zdrowotne dla pokrzywdzonego, stanowić może podstawę żądania przyznania zadośćuczynienia. Istotną przesłanką oceny rzetelności procedury będzie ocena stosowanych w konkretnym zakładzie zasad ustalania kolejności i weryfikowalność przyjętych kryteriów. W razie wątpliwości to na świadczeniodawcy spoczywać będzie obowiązek udowodnienia, że procedury nie są arbitralne i odpowiadają wymaganiom określonym w ustawie. Elementem transparentności procedury staje się przede wszystkim dostępność do informacji o czasie i realnej możliwości wykonania świadczenia. Inicjatywa dostarczenia takiej informacji – w wypadku niemożności natychmiastowego wykonania pożądanego świadczenia – należy do świadczeniodawcy, a nie do pacjenta, który nie może być „skazywany” na domysły i poszukiwanie odpowiednich źródeł wiedzy o tym, co może mu się należeć w konkretnej sytuacji. (…)
Kolejne prawo pacjenta, na które warto zwrócić uwagę na tle art. 19 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, to prawo do wyrażenia zgody na udzielenie określonych świadczeń zdrowotnych lub ich odmowy, po uzyskaniu odpowiedniej informacji (ust. 1 pkt 3). (…) Nasuwa się przede wszystkim uwaga, że nie można naruszenia omawianego prawa utożsamiać z sytuacjami najczęściej znanymi z praktyki sądowej, kiedy kwestie związane z wadliwością zgody ujawniają się w związku z nieudanym zabiegiem medycznym, a w każdym razie z zabiegiem, który nie przynosi pożądanych rezultatów. Przedmiotem ochrony nie jest bowiem w tym wypadku zdrowie pacjenta, ale jego autonomia, a więc również swoboda decyzji o niepoddawaniu się interwencji medycznej, nawet wtedy, gdy wydaje się ona w pełni racjonalna, zgodna z zasadami wiedzy medycznej i dobrze rokująca co do swoich rezultatów. (…) Zabieg może być więc doskonale przeprowadzony, zgodnie z zasadami sztuki i leżeć w interesie pacjenta, nie sanuje to jednak braku zgody na jego dokonanie. Mylne jest więc, jakże częste w takich wypadkach, przekonanie, że przecież pacjent nie dowiódł, że stała mu się krzywda.
Należy przy ocenie dokonanego naruszenia pamiętać też o tym, że zgoda pacjenta tylko wtedy będzie zwalniała od odpowiedzialności z tytułu zadośćuczynienia pieniężnego, jeżeli będzie odpowiadała w pełni standardom informel consent, a więc m.in. będzie opierała się na wymaganej informacji o zabiegu oraz została wyrażona świadomie. (…)
Prawo do wyrażenia zgody na zabieg medyczny pozostaje w bezpośrednim związku z prawem do informacji o swoim stanie zdrowia. W obu wypadkach dobrem chronionym jest przede wszystkim autonomia pacjenta. W wypadku prawa do informacji chodzi nie tylko o urzeczywistnienie swobodnego i świadomego podejmowania decyzji o planowanych zabiegach medycznych, ale wprost o ochronę wartości, jaką jest wiedza o sobie samym, stanowiąca przesłankę konieczną dla podejmowania różnych ważnych decyzji w życiu osobistym, niekoniecznie związanych z leczeniem. Przekazywanie pacjentowi informacji nie może więc być traktowane wyłącznie w kategoriach swoistego „zabezpieczenia” lekarza przed odpowiedzialnością z tytułu podjęcia interwencji bez prawidłowo wyrażonej zgody. Inicjatywa i aktywność w przekazie informacji o stanie zdrowia należeć powinna do lekarza, a nie do pacjenta, który najczęściej nie posiadł nawet wiedzy umożliwiającej postawienie sensownych pytań.

Kilka uwag końcowych
Rekonstrukcja normy stanowiącej podstawę do żądania zadośćuczynienia pieniężnego w związku z naruszeniem praw pacjenta prowadzi do wniosku, że roszczenie z tego tytułu poprzez zawarte w art. 19a ustawy odesłanie do art. 448 k.c. będzie mogło przybierać dwojaką postać: albo będzie to roszczenie o zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej na rzecz pokrzywdzonego (co będzie zapewne typową sytuacją), albo też żądanie zapłaty określonej kwoty na cel społeczny. Możliwość taką przewiduje wprost regulacja kodeksowa w art. 448 i trudno by znaleźć argumenty wyłączające jej zastosowanie w omawianych wypadkach. W gruncie rzeczy zarówno w wypadku zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej na rzecz samego pokrzywdzonego, jak
i – na jego żądanie – na określony cel społeczny, chodzi o ochronę tej samej wartości i tego samego interesu. Dysponentem roszczenia pozostaje pokrzywdzony i jest całkowicie uzasadnione, aby to do niego należał wybór celu, na który przeznaczona ma być zasądzona od instytucji medycznej kwota pieniężna. Prezentowane tu stanowisko jest konsekwencją przyjętego wyżej założenia, że formuła zawarta w art. 19a nie może być interpretowana w sposób ograniczający ochronę naruszonych interesów osobistych pokrzywdzonego w porównaniu z ogólną formułą ochrony przyjętą w kodeksie cywilnym.
Podsumowując dotychczasowe rozważania, odnoszące się do niektórych zaledwie aspektów problematyki zadośćuczynienia pieniężnego, można zauważyć, że podstawowe znaczenie regulacji zawartej w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej polega na ułatwieniu, a w istocie na uproszczeniu mechanizmów dochodzenia ochrony interesów pokrzywdzonego. Regulacja ta nie zastępuje natomiast ani też nie eliminuje ogólnie przyjętych w prawie cywilnym instrumentów ochrony dóbr osobistych. Pokrzywdzony (pacjent) może więc, wysuwając z tego tytułu roszczenia wobec zakładu opieki zdrowotnej, odwoływać się do instrumentów kodeksowych – i to zarówno do środków niemajątkowych ochrony dóbr osobistych (art. 23 i 24 k.c.), jak i środków majątkowych (przewidywanych w art. 445 i 448 k.c).
W praktyce sądowej najliczniejszą kategorię roszczeń z tytułu zadośćuczynienia kierowanych przeciwko instytucji medycznej (lekarzowi) stanowią roszczenia z tytułu uszkodzenia ciała i rozstroju zdrowia wywołanych niezachowaniem wymaganego standardu medycznego, błędem medycznym w zakresie diagnozy i terapii czy zaniechaniem lekarza. Jest rzeczą interesującą i zastanawiającą, że o ile ta ostatnia kategoria roszczeń z tytułu zadośćuczynienia znajduje w praktyce szeroki oddźwięk, o tyle prawie niezauważalne są roszczenia o naruszenie praw pacjenta, które nie miałyby związku z wadliwie przeprowadzoną interwencją medyczną. Sfera interesu osobistego pacjenta związanego z prawidłowym kształtowaniem jego relacji z instytucją medyczną (personelem medycznym) nadal, jak się okazuje, nie jest zbyt wysoko ceniona, a w każdym razie na pewno w minimalnym stopniu jest ona identyfikowana przez samych pokrzywdzonych jako podlegająca samodzielnej ochronie, niezależnie od tego, z jakim skutkiem przebiegał sam proces leczenia. Niedostateczna jest więc świadomość, że omawiane tu instrumenty ochrony służą przede wszystkim ochronie takich wartości, jak autonomia, godność osoby i jej prywatność, nie stanowią zaś sankcji, jak się powszechnie sądzi, za nieudane przeprowadzenie zabiegu medycznego.
Nasuwa się więc wniosek, że mamy tu do czynienia z utrzymywaniem się niepokojącej tendencji w ramach odpowiedzialności medycznej, która jest wyrazem mocno uproszczonego, by nie powiedzieć sprymitywizowanego podejścia do tych zagadnień. Jest to wyraz myślenia anachronicznego, odbiegającego od standardów przyjętych w nowoczesnym prawie medycznym w Europie. I w gruncie rzeczy powinniśmy
w znacznie większym stopniu skupić się na tej sferze, niedocenionych i skutecznie chronionych w praktyce interesów pokrzywdzonego. Tylko w ten sposób pojawia się może szansa na to, że odpowiedzialność medyczna będzie odgrywała lepiej rolę prewencyjną, a więc także ważną rolę w prawidłowym kształtowaniu relacji pomiędzy świadczeniodawcą a beneficjentem usług medycznych.

Przedruk z „Prawa i Medycyny nr 1/2005
(18, vol. 7).
Skróty: pk

Archiwum