12 maja 2012

Szkoła bezkonfliktowego różnienia się

Janina Jankowska

Kiedy metropolita przemyski abp Józef Michalik w liście pasterskim wśród zjawisk zagrażających Kościołowi, obok środowisk libertyńskich i ateistycznych, wymienił masońskie – w publicystyce i Internecie posypały się gromy. Masoni zagrażają światu! A może jeszcze cykliści? No cóż, abp Michalik pogrąża się w ciemnocie i anachronicznym myśleniu.
Po jakimś czasie do tematu masonów wrócił telewizyjny dziennikarz Piotr Marcinik z TVN24, w programie „Babilon”. I tak oto znalazłam się w studiu obok Czcigodnej Mistrzyni Loży Prometea na Wschodzie Warszawy, pierwszej loży żeńskiej w historii polskiej masonerii, czyli obok dr Mirosławy Dołęgowskiej-Wysockiej. Bardzo elegancka pani, dziennikarka, sekretarz redakcji kwartalnika „Wolnomularz Polski”.
Ciekawe doświadczenie. Przyznam, że masoneria kojarzyła mi się z rewolucją francuską, wolnomularstwem wyrosłym z myśli oświeceniowej, racjonalnej, antyklerykalnej. W XIX w. miała związki z tajnymi organizacjami niepodległościowymi, także w Polsce. Ruch ponad-narodowy stawiający sobie za cel doskonalenie i braterstwo wyjęte z haseł rewolucji francuskiej: wolność, równość… itd. Przetrwała do naszych czasów z bardzo pięknymi celami „aby w życiu społecznym nie przemoc, namiętność lub siła, lecz sprawiedliwa ocena i słuszność regulowały stosunki pomiędzy jednostkami, warstwami społecznymi i narodami”. Można powiedzieć – ideowa prekursorka Unii Europejskiej. Jednak organizacja otoczona tajemnicą. A co tajemnicze, to podejrzane. Może dlatego wyobraźnia literacka i potoczna świadomość szukała w tym ruchu międzynarodowego spisku, chęci rządzenia światem przez gremia, które nie pokazują swoich twarzy.
Czcigodna Mistrzyni Loży Prometea dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka pokazuje swoją twarz, podkreśla też pełną otwartość organizacji masońskich, formalnie zarejestrowanych jako stowarzyszenia. Także w II Rzeczypospolitej oficjalnie działała Wielka Loża Narodowej Polski. Z „Wolnomularza Polskiego” dowiaduję się, że należeli do niej Gabriel Narutowicz, Jerzy Wasowski i jakiś czas nawet Bolesław Bierut. Bohaterski dr Janusz Korczak był członkiem Loży Gwiazda Morza należącej do Zakonu Mieszanego Droit Human. Z pewnym wahaniem ujawniła to Janina Olczak-Roniker, autorka ostatniej biografii Janusza Korczaka. W wywiadzie dla miesięcznika „Książki” mówi: „Biografowie unikali tego tematu, bo w Polsce słowo »masoneria« budzi najgorsze skojarzenia. Ja także z pewnym wahaniem dotykam sprawy, którą sam Korczak zgodnie z doktryną masońską zachowywał w tajemnicy. A przecież był to ważny okres w jego życiu”.
– Dziś – twierdzi dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka – jest inaczej. Jesteśmy otwarci. Opowiada o Wielkiej Żeńskiej Loży Francji, z której „zapaliła światło” Loża Róża Wiatrów, a siostry z Polski utworzyły „Trójkąt na Wschodzie Warszawy”. Ogarnięcie skomplikowanych struktur choćby Wielkiego Wschodu Polski nie jest proste.
Wiemy, że w ciągu ostatnich lat loża przeżywa rozkwit całej organizacji. Udało się doprowadzić do „zapalenia świateł” (zorganizowania nowych struktur) Rytu Szkockiego i usamodzielnienia się polskich struktur Rytu Francuskiego. Z lektur pomocniczych dowiaduję się, że anglosaskie wolnomularstwo nie uprawia polityki, co oznacza lojalność w stosunku do każdego rządu, wolnomularstwo francuskie natomiast bierze aktywny udział w życiu politycznym, nie w praktycznych działaniach, ale zabierając głos, gdy w polityce zostają naruszone zasady przez nie wyznawane jako humanitarne. Loże mają swoich obserwatorów przy organizacjach międzynarodowych – ONZ i innych, niedawno prasa donosiła o rozmowach przedstawicieli środowisk masońskich w UE na temat praw stowarzyszeń wieloświatopoglądowych.
Uświadamiam sobie, że obok naszego skłóconego życia publicznego istnieje realnych ruch – masoneria, którą wybitny pisarz polski Piotr Kuncewicz nazwał „szkołą bezkonfliktowego różnienia się”. Jakże nam wszystkim potrzebna umiejętność. Jednak rodzi się problem, jak ją zdobyć, jak rozpowszechnić w praktyce, skoro masoneria to organizacja – jak mówi dr Mirosława Dołęgowska-Wysocka – dyskretna. Powiedzmy wprost – w tym zakresie, w jakim członkowie zadecydują, całkowicie tajna. W świecie demokratycznym, gdzie transparentność i jawność stawiana jest na pierwszym miejscu?
Masoni doskonalą się i komunikują za pomocą rozbudowanych symboli i rytuałów, osobom, które nie przeszły inicjacji, niedostępnych. Nikt z zewnątrz nie pozna treści dyskusji dotyczących realiów naszej rzeczywistości, którą chcą udoskonalić, kierując się racjonalną myślą oświeceniową, a więc także antyklerykalizmem. To zrozumiałe, bo myśl oświeceniowa obok korzeni chrześcijaństwa stanowi fundament cywilizacji europejskiej. Chciałabym, abyśmy się różnili bezkonfliktowo, ale jawnie. Oddając cały szacunek tradycji wolnomularstwa, w tej sprawie mam problem.
Red. Piotr Marcinik zapytał dr Mirosławę Dołęgowską-Wysocką, czy w polskim parlamencie są masoni.
– Byli i… – zawahała się. – Może pani podać nazwiska? – drążył dziennikarz. – Nie. Decyzja ujawnienia jest indywidualna.

Archiwum