13 grudnia 2010

Kobiety: strażniczki zdrowia

Socjologowie zajmujący się aspektami zdrowia już dawno zaobserwowali różnice w podejściu do choroby między kobietami a mężczyznami. Kobiety od najwcześniejszych lat są poddawane socjalizacji w kontekście zajmowania się zdrowiem, higieną i chorymi; to im przypadła kulturowa rola „zarządzania chorobą” w rodzinie, a także towarzyszenia umierającym.

Wykluczone ze sfery publicznej, to one decydowały w sferze prywatnej, kiedy wezwać lekarza, one ordynowały domowe specyfiki w celu zwalczenia choroby. Jak wynika z badań OBOP, polskie kobiety częściej niż mężczyźni zgłaszają się na badania okresowe, a podczas wizyty lekarskiej 62 proc. kobiet zadaje pytania dotyczące szczegółów kuracji, podczas gdy o to samo dopytuje się mniej niż połowa mężczyzn.
Ale prawdziwe są też inne obserwacje. Kobiety nie zgłaszają się na badania przesiewowe – nawet wtedy, gdy dostają imienne zaproszenia. Jeżeli już zrobią badania, nie odbierają wyników, bo boją się diagnozy. Wyniki ankiety przeprowadzonej w 2009 r. przez Stowarzyszenie „Damy Radę” w środowisku kobiet i dziewcząt zagrożonych wykluczeniem społecznym są porażające: 42 proc. kobiet z miejscowości poniżej 100 tys. mieszkańców nigdy nie słyszało o raku szyjki macicy, 66 proc. nie wykonuje badań cytologicznych, a 38 proc. nie ma pojęcia, jaki jest cel tego badania.
Forum Promocji Zdrowia Kobiet odbyło się w maju 2010 r. po raz pierwszy, inaugurując cykl corocznych spotkań poświęconych zdrowiu kobiet. Zaproszono lekarzy, posłów, działaczy samorządowych, przedstawicieli organizacji pozarządowych, dziennikarzy i fachowców od komunikacji. Co z tego wynikło? Jak na razie przynajmniej zwrócono uwagę na problem, i to nie tylko na fali modnych studiów genderowych.
Prof. Violetta Skrzypulec-Plinta (Śląski Uniwersytet Medyczny) podkreśliła, że problemy zdrowotne kobiet zaczynają się wraz z pierwszą miesiączką. Kobieta, która nie zna swojego „seksualnego paszportu”, wstydzi się własnego ciała, unika samokontroli piersi, nie bierze udziału w badaniach przesiewowych. Prof. Antonina Ostrowska, socjolog (PAN), mówiąc o edukacji zdrowotnej kobiet zwróciła uwagę na fakt, że z tą wiedzą nie jest tak najgorzej, ale jest to wiedza powierzchowna, selektywna i nie bardzo przekłada się na konkretne postępowanie. Kobiety, istotnie, są strażniczkami zdrowia w rodzinie, ale dbają przede wszystkim o zdrowie dzieci, na drugim planie znajduje się mąż, zwykle kobieta pilnuje, żeby on poszedł do lekarza. Natomiast jej problemy zdrowotne plasują się na ostatnim miejscu w rodzinie, zwłaszcza że jako reprezentantka „sandwich generation” musi się zajmować także starymi rodzicami.
Hildrun Sundseth, członkini Zarządu Europejskiego Instytutu Zdrowia Kobiet założonego w 1996 r., szefowa do spraw polityki UE w Europejskiej Koalicji Pacjentów z Chorobami Nowotworowymi (ECPC), przypomniała, że największą populacją w Europie są w tej chwili stare kobiety (średnia długość życia kobiet – 72 lata, mężczyzn – 68). Przedłużenie długowieczności nie wiąże się jednak z poprawą jakości ostatnich lat życia. W przyszłości u jednej trzeciej Europejczyków zostanie zdiagnozowany rak, a już w tej chwili nowotwory to przyczyna 39,7 proc. zgonów kobiet w Polsce. Choroby układu krążenia są powodem 17 proc. zgonów kobiet. Europejski Instytut Zdrowia Kobiet ma na celu poprawę zdrowia kobiet w ciągu ich całego życia, promowanie równości płci w zakresie profilaktyki, zachowanie równych szans w dostępności leczenia.

Kto ma to zrobić?
Pierwsze Forum Promocji Zdrowia Kobiet miało przede wszystkim na celu pokazanie, że receptą na ochronę zdrowia kobiet powinna być współpraca instytucji publicznych, samorządów i organizacji pozarządowych. W Polsce działa 64 500 organizacji pozarządowych, 10 100 fundacji, z których 8 proc. zajmuje się zdrowiem – ok. 90 organizacji poświęca działalność ochronie zdrowia kobiet. 60 proc. „NGO-sów” współpracuje z gminami. Czy współpraca wielosektorowa jest możliwa? Jak zwykle, zgodnie z określeniem księdza Arkadiusza Nowaka, wszystko zależy od „urzędników z duszą”. Marek Pałasz, wójt gminy Rzeczyca, który programowo zajął się zdrowiem kobiet w swojej gminie, powiedział, że profilaktyka jest bezinwazyjna, bezbolesna i najmniej kosztuje, z czego nie zdają sobie sprawy decydenci. Zdaniem wójta, przede wszystkim trzeba zmienić mentalność wiejskiej kobiety. – Na zebrania wiejskie przychodzą sami mężczyźni i to im mówię, żeby zadbali o zdrowie swoich kobiet. Beata Mirska, prezeska Fundacji „Damy Radę”, z własnego doświadczenia wie, że nie ma żadnych projektów skierowanych do kobiet zagrożonych wykluczeniem: samotnych matek, wieloródek, bezrobotnych. One nigdy nie pójdą do lekarza prywatnie. Fundacja stara się trafiać do tych kobiet za pośrednictwem instytucji pomocowych, które pracują z nimi na co dzień. Mariola Kośmider (Związek Powiatów Polskich), przeciwna segmentowaniu odbiorców programów zdrowotnych, podkreśliła, jak ważni są lokalni liderzy i ambasadorzy zdrowia. Najlepsze efekty osiąga się, gdy współpracują ze sobą samorządy, organizacje pozarządowe i parafie.

Jak edukować kobiety?
O tym, na czym powinna polegać „zdrowa komunikacja”, czyli jak skutecznie nakłaniać kobiety do dbania o własne zdrowie, mówił Leszek Stafiej, doradca ds. komunikacji społecznej, marketingowej i medialnej. Analizując kampanie społeczne dotyczące zmiany postaw zdrowotnych, zwrócił uwagę na to, że perswazja prozdrowotna jest przeważnie mentorska, natrętna, naiwna, efekciarska, protekcjonalna, nużąca, zniechęcająca, irytująca, odstraszająca (grozi i powoduje lęki), zatem budzi emocje negatywne. Nie bierze też pod uwagę różnych powodów i przeszkód – dla których ludzie wcale nie chcą zmienić swoich zachowań na lepsze, a postępują wbrew rozsądkowi, wiedzy i doświadczeniu innych – takich jak lenistwo, odkładanie wszystkiego na potem, przesądy, mity, pokusy samoleczenia lub „cyberkuracji”. Stafiej podkreślał, że każda płeć stawia inne wyzwania marketingowe, które muszą brać pod uwagę uwarunkowania biologiczne, kulturowe i narodowe. Inne są hierarchie wartości wyznaczane przez każdą z płci, inne społeczne realia, które warunkują podejmowanie decyzji na temat domu, rodziny i właśnie zdrowia. Zatem skuteczna komunikacja zdrowotna skierowana do kobiet to przekaz wywołujący pozytywne emocje, adekwatne w treści do uświadomionych i nieuświadomionych potrzeb kobiet. W tym miejscu warto przypomnieć kampanię bilbordową „Badaj, zanim dotknie cię brak piersi”. Na plakacie piękna kobieta w bieliźnie ma dziurę w miejscu piersi. Ta kampania, zamiast zachęcić do badań, wzbudziła lęk, a także wzmocniła mit o utracie piersi, pozostawiającej wyrwę w ciele.
Ilona Łepkowska, scenarzystka polskiej telewizji, jest zdania, że jeśli serial od lat bije rekordy popularności, byłoby głupotą tego nie wykorzystać. Bohaterki seriali mają raka piersi i przechodzą mastektomię albo wykonują sobie badanie mammograficzne, bo ich najlepsza przyjaciółka zrobiła to za późno. Nie jest to nachalna dydaktyka, ale przekaz podbudowany emocjami. Edukacja zdrowotna może z powodzeniem działać na zasadzie „product placement”, wmontowana w serial obok batonika i telefonu komórkowego.
Brzmi to wszystko ładnie, zwłaszcza w kontekście puenty wystąpienia Hildrun Sundseth mówiącej o tym, że kobiety są opiekunkami całego społeczeństwa. Bardzo trudna ta rola.

Pierwsze Forum Promocji Zdrowia Kobiet: Zdrowe partnerstwo receptą na skuteczną profilaktykę i ochronę zdrowia – zorganizowała Fundacja MSD dla Zdrowia Kobiet w maju 2010 r.

Anna Mazurkiewicz

Archiwum