15 grudnia 2009

Aneks nie oznacza utrzymania wielkości kontraktu – mówi Barbara Misińska

NFZ Mazowsze W warszawskich szpitalach leczy się wielu pacjentów spoza Mazowsza. Czy inne oddziały NFZ nadal zalegają ze zwracaniem kosztów opieki medycznej za swoich pacjentów?
W 2009 r. obowiązywała taka sama procedura zwrotu kosztów, jak w latach ubiegłych, tzn. gdy leczymy osobę spoza województwa, rozliczenie odbywa się w ruchu międzyoddziałowym – wystawiamy pełnomocnictwo, na podstawie którego dany oddział płaci. Niestety, w drugim półroczu doszło do zahamowania i wstrzymywania płatności.
Na Mazowszu jest szczególnie dużo oddziałów wysokospecjalistycznych w instytutach i klinikach, w których leczy się chorych z całego kraju. Nasz oddział finansuje te świadczenia. Nigdy nie odmówiliśmy leczenia pacjentów z innych województw, ale nie możemy ponosić za nich kosztów finansowych, bo nie mamy wówczas pieniędzy na zapłatę za te świadczenia. To niedopuszczalne – godzi w pacjentów, szpitale i lekarzy.
Oddziały NFZ, nie regulując należności zamykają drogę leczenia dla swoich następnych pacjentów. Nasze monity i ponaglenia wystosowane ostatnio pomogły. Obecnie nie ma większych zaległości.
W 2010 r. w związku ze zmianą w ustawie o NFZ będziemy się nadal rozliczać na podstawie pełnomocnictw, zaś zmiana środków finansowych funduszu migracyjnego będzie zależna i gwarantowana przez prezesa NFZ. Oddział nie będzie się mógł zasłaniać brakiem pieniędzy.

Zmienia się algorytm podziału środków. Jak Pani widzi możliwość aneksowania kontraktów na poziomie z 2009 r. przy mniejszej puli funduszy?
Aneks nie wiąże się z koniecznością utrzymania tej samej wielkości kontraktu. Niekiedy kontrakty kończą się w środku roku i też je aneksujemy.
Aneks jest tylko przedłużeniem trwającej umowy, a nie warunków udzielania usług medycznych (wyposażenie szpitala, kadra) i nie wysokości kontraktu. I tak będzie obecnie – wszystkie umowy zawarte w 2009 r. przedłużamy do 31 grudnia 2010 r.
Wartość finansowa każdej umowy, niezależnie od czasu jej trwania, zgodnie z ustawą jest ustalana co roku. Plan finansowy zależy od wpływów składki płaconej przez obywateli na ubezpieczenie zdrowotne.
W 2010 r., zgodnie z ustawą i rozporządzeniem Ministra Zdrowia, zmienia się algorytm dotyczący podziału środków finansowych dla Oddziałów. Dla Mazowsza jest to zmiana niekorzystna, bo będziemy mieli o 1,83 proc. mniej pieniędzy, a będziemy nadal finansować tak kosztowne zadania, jak transplantacje, radioterapię, leczenie hemofilii.
Zmiany na liście leków refundowanych w 2009 r. znacząco wpłynęły na wzrost wydatków na leki. Mamy nadzieję na spadek cen leków na listach refundacyjnych w 2010 r.
Wszystko to powoduje, że deficyt naszego oddziału w stosunku do 2009 r. wyniesie 445 mln zł. Ta ogromna suma spowoduje obniżenie wartości kontraktów. Obniżki przeprowadzimy na podstawie analiz wykonań u poszczególnych świadczeniodawców, ich możliwości wykonywania usług oraz danych epidemiologicznych i demograficznych.
Deficyt zmusza nas do jeszcze bardziej skrupulatnego zarządzania środkami finansowymi.
Wprowadzamy półroczny okres rozliczeniowy we wszystkich rodzajach świadczeń. Już w 2009 r. rozliczenia półroczne prowadziliśmy w lecznictwie szpitalnym, specjalistycznym i świadczeniach odrębnie kontraktowanych. Takie zarządzenie korzystne jest dla obu stron. Niewykorzystane środki są przesuwane do placówek, które wykonują więcej świadczeń medycznych.

Pojawiły się zastrzeżenia, czy kary nałożone przez NFZ na trzy warszawskie szpitale po prowokacji dziennikarskiej w związku z grypą, są zgodne z przepisami?
Tak. Nie ma żadnych uchybień po naszej stronie. NFZ ma prawo kontrolować każdą jednostkę w formie tzw. kontroli doraźnej. Jeśli dzieje się cokolwiek złego, gdy dowiaduję się o tym, między innymi z informacji prasowych, mam obowiązek natychmiast reagować. Wówczas nawet w godzinach popołudniowych czy wieczornych kontrola wyjeżdża do placówki, aby sprawdzić, co się tam dzieje.
W tym przypadku kontrola doraźna była reakcją na zgłoszone nieprawidłowości, które nie powinny się zdarzyć. Mamy bowiem okres zwiększonej zachorowalności na grypę. W sytuacji, gdy Minister Zdrowia wraz z Głównym Inspektorem Sanitarnym, w jasny sposób określili stosowanie właściwych procedur, żadna placówka nie może odmówić choremu pomocy.
Pacjent trafiający do szpitalnej izby przyjęć czy szpitalnego oddziału ratowniczego, zwłaszcza przyjezdny, nie musi wiedzieć, gdzie jest lekarz pierwszego kontaktu czy inna placówka. Idzie tam, gdzie ma najbliżej. I tam powinni go przyjąć, zbadać i ocenić stan zdrowia, a gdyby zachodziła konieczność, odesłać do szpitala zakaźnego, a nie radzić, żeby sobie tam poszedł lub pojechał autobusem. Powinni go tam zawieźć. A gdyby to był prawdziwy przypadek grypy?! Stąd te kary. Zasadne kary!

Z Barbarą Misińską, dyrektorem
Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ,
rozmawiała Małgorzata Skarbek

Fot. R. Klimkowska

Archiwum