26 lutego 2011

Z Radomskiej Delegatury

„Jeśli tworzyć, to coś, co będzie służyć
i za sto lat” – radomskie stowarzyszenie
im. Ojca Pio chce zbudować pierwsze
w Radomiu stacjonarne hospicjum.
Ma już podstawy, by ubiegać się o fundusze,
a potrzeba niemało, bo 35 mln zł.

Jest już działka i projekt obiektu, a przede wszystkim chęci, żeby powołać do życia pierwsze w Radomiu i regionie Centrum Rehabilitacyjno-Hospicyjne. Jest tu bardzo potrzebne, bo pacjenci w stadium terminalnym mogą liczyć w Radomiu jedynie na domową opiekę hospicyjną. Na przykład na południe od Radomia stacjonarne hospicjum można znaleźć dopiero w… Krakowie. Można szukać pomocy w placówkach w Warszawie, Puławach czy Łodzi. Jednak, po pierwsze, nie brakuje tam pacjentów z miast macierzystych, po wtóre trudno wyobrazić sobie, aby rodzina odwiedzała codziennie osobę chorą przemierzając w jedną stronę ponad 100 km.
– Projekt budowy Centrum Rehabilitacyjno-Hospicyjnego powstał w odpowiedzi na trudną sytuację pacjentów i ich rodzin, ale również zmotywował nas do podjęcia akcji edukacyjnej o tym, czym jest hospicjum. W lokalnej prasie ukaże się cykl artykułów na ten temat – wyjaśnia Jadwiga Panek-Lenartowicz, prezes Stowarzyszenia im. Ojca Pio w Radomiu. Hospicjum kojarzy się jednoznacznie z ostatnim etapem życia chorego. Jednak nie zawsze tak jest. – Niekiedy chorzy z hospicjum wychodzą. Medycyna notuje trudne do wytłumaczenia przypadki wyjścia ze stanu określanego wcześniej jako beznadziejny – tłumaczy prezes stowarzyszenia. Organizacja od kilku lat pomaga chorym i ich rodzinom. Boryka się jednak z podstawowym problem – warunkami lokalowymi. – Cóż z tego, że mamy świetny sprzęt do rehabilitacji dzieci, kiedy brakuje nam sal, w których mógłby być odpowiednio wykorzystywany. Mogliśmy podpisywać intratne kontrakty np. z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, ale warunkiem było prowadzenie zajęć rehabilitacyjnych przez cały roboczy tydzień. Żadna szkoła nie wyłączy jednej z sal gimnastycznych na kilka miesięcy. Byliśmy bez szans na wynajem i kolejne projekty przechodziły nam koło nosa – wylicza dr Panek-Lenartowicz. Kilka miesięcy temu członkowie stowarzyszenia stanęli przed wyborem zakończenia działalności lub rzucenia się na głęboką wodę w walce o siedzibę z prawdziwego zdarzenia. Przeciwko zamknięciu działalności przemawiała przede wszystkim sytuacja osób, które znajdowały się pod jego opieką. – Postanowiliśmy walczyć o Centrum Rehabilitacyjno-Hospicyjne. Nie ma wątpliwości, że jest ono bardzo potrzebne – mówi prezes. Przed zleceniem wykonania projektu członkowie stowarzyszenia odwiedzili wraz z architektami kilka hospicjów w Polsce szukając najlepszych rozwiązań. – Dowiedzieliśmy się wielu praktycznych rzeczy, które mogłyby nie wpaść nam do głowy. Np. promienisty rozkład pokoi dla chorych. Wszystkie wejścia są w ten sposób położone bardzo blisko siebie. Pielęgniarki mają do nich łatwy dostęp. To bardzo ważne, bo chorzy w stadium terminalnym często nie są w stanie wezwać personelu dzwonkiem, trzeba być cały czas w pogotowiu – dodaje dr Panek-Lenartowicz.
Centrum będzie znajdowało się na czterech poziomach. Zaplanowano je kompleksowo. Będzie tu rehabilitacja (w tym basen), pokoje dla pacjentów, wolontariuszy i odwiedzających rodzin. Część pomieszczeń przeznaczono na pobyt dzienny pacjentów zdolnych do w miarę samodzielnego funkcjonowania, w czasie, kiedy rodzina jest zajęta poza domem. – Zaprojektowaliśmy także pomieszczenia dla chorych na Alzheimera, w stadium, w którym rodziny nie mogą już w pełni się nimi zająć – wylicza prezes stowarzyszenia. – Krakowskie hospicjum przekazało radomskiemu kilka rozwiazań: musi istnieć kuchnia czynna 24 godziny na dobę – nie można odmówić ciężko choremu jajecznicy, tylko dlatego, że ma na nią ochotę o 22… Dyrektor krakowskiego ośrodka uprzedziła nas też, że wielu chorych chce mieć w hospicyjnym pokoju swój ukochany fotel, potrzeba więc więcej miejsca – tłumaczy prezes stowarzyszenia. Dziedziniec zajmie „ogród życia”, miejsce w hospicjum nieodzowne, zapewniające chorym kontakt z naturą.
Aby tego rodzaju centrum mogło dobrze służyć, tworzące je osoby muszą mieć dużą wiedzę o funkcjonowaniu hospicjów. Jedynie 60 proc. pieniędzy potrzebnych na działanie hospicjum zapewnia Narodowy Fundusz Zdrowia. Zebranie reszty jest w gestii organizacji pozarządowych prowadzących placówkę. Bardzo pomocny jest 1 proc. przekazywany jako część podatku dochodowego. Poza tym organizowane są akcje charytatywne. W utrzymaniu nowego hospicjum pomogą wchodzące w jego skład centrum konferencyjne i restauracja. Obecnie trwa gromadzenie funduszy na budowę. – Prawie 8 tysięcy złotych otrzymaliśmy z aukcji bombek malowanych przez słynnych radomian. W zeszłym roku „Rycerze Kolumba” zebrali ok. 17 tys. złotych na nasze centrum. Za te pieniądze kupiliśmy od miasta działkę nieopodal szpitala na Józefowie za 1 proc. wartości. Następnym krokiem będzie projekt wykonawczy i na to zbieramy teraz pieniądze – tłumaczy dr Panek-Lenartowicz.

Ewa Waluś

Archiwum