26 listopada 2007

JGP wkracza do polskich szpitali

Systemy JGP funkcjonują w większości państw – członków Unii Europejskiej. Dotychczas tego modelu rozliczeniowego, oprócz Polski, nie wprowadziły m.in. Luksemburg i Słowacja.

System JGP opiera się na katalogu pogrupowanych procedur medycznych. Przesłanką do łączenia świadczeń są: podobny problem kliniczny oraz podobny proces diagnostyczno-leczniczy. Oznacza to, że w tej samej grupie znajdują się droższe i tańsze procedury medyczne, a ich koszt jest uśredniony. Jeżeli JGP zostanie wprowadzony do polskiego systemu, wówczas liczba pozycji w katalogu procedur medycznych zmniejszy się z obecnej – 1,5 tys. do 450.

Fundusz zakłada, że do konkretnej jednorodnej grupy pacjentów będzie przypisywał chorych, opracowany na te potrzeby, program informatyczny. W sytuacji, gdy „komputer zakwalifikuje” pacjenta do więcej niż jednej grupy JGP, wówczas Fundusz zapłaci szpitalowi za wykonanie procedur w ramach tylko jednej – wyżej wycenionej grupy JGP. Według prezesa NFZ Andrzeja Sośnierza, nowy system „ukróci praktykę tzw. rolowania pacjentów”.

Niektórzy mogą stracić

Istnieje jednak obawa, że na wprowadzeniu nowego systemu rozliczeniowego stracą również placówki, które prowadzą rzetelną politykę finansową. Przyznaje to sam prezes Sośnierz. Dlaczego? „Chociażby z tego powodu, że JGP nie przetestowano na żywym organizmie” – tłumaczy Adam Kozierkiewicz z Instytutu Zdrowia Publicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dlatego inaugurację nowego systemu powinien poprzedzić kilkumiesięczny etap wspólnego – Funduszu i dyrektorów jednostek – zbierania i analizowania danych. A. Kozierkiewicz podkreśla jednak, że niektóre dziedziny w porównaniu ze stanem obecnym muszą stracić, ponieważ – jak np. okulistyka – są przeszacowane. W jego ocenie, nowy system rozliczeniowy zmobilizuje natomiast placówki medyczne do udzielania faktycznie niezbędnych świadczeń. Zwraca jednak uwagę na niebezpieczeństwo, które kryje się za proponowanymi rozwiązaniami. „W sytuacji, gdy trzeba leczyć taniej, pojawia się obawa o jakość wykonywanych usług” – ostrzega dr Kozierkiewicz. Aby się nie okazało, że szpital „leczy za mało”, należy równolegle prowadzić kontrolę jakości. „Trzeba więc stosować wskaźniki jakościowe, z których jeden to liczba powrotów do szpitala” – wyjaśnia. Według A. Kozierkiewicza, szpitalnictwo potraktowane jako całość nie straci na zmianach, jednak poszczególne placówki mogą odczuć różnicę.

Szefowie szpitali utrzymują, że z symulacji finansowych, które już zdążyli przeprowadzić, wynika, iż według nowych zasad otrzymają na leczenie mniej pieniędzy niż w tym roku. Spadki w niektórych dziedzinach mogą sięgać nawet 40 proc. Zdaniem dyr. szpitala powiatowego w Barlinku (Zachodniopomorskie) Ryszarda Mitka, może to dotyczyć głównie dziedzin niszowych. „Jeżeli natomiast symulację odniesiemy do typowego szpitala powiatowego, który dysponuje 4-5 podstawowymi dziedzinami, wówczas okaże się, że brakuje 10-15 procent środków niezbędnych do wykonania umowy z Funduszem” – przestrzega dyr. Mitek. Jego zdaniem, należałoby się jeszcze raz zastanowić nad sensem wprowadzenia JGP, aby nie zachęcać szpitali do „chadzania na łatwiznę”. „Łatwiej i taniej jest wykonywać proste zabiegi. Oby nie doszło do tego, że klinikom będzie się bardziej opłacało robić wyrostki robaczkowe” – przestrzega dyr. Mitek.

Lekarze chcą leczyć

Szef warszawskiego Centrum Onkologii prof. Marek Nowacki przyznaje, że system finansowania świadczeń zdrowotnych wymaga uproszczenia. Ale przestrzega przed pospiesznymi ruchami. „Każdy błąd w katalogu procedur, zarządzeniach, materiałach konkursowych może przynieść negatywne skutki ekonomiczne, które nie spadną na NFZ, a tym bardziej nie na pacjentów; z konsekwencjami pomyłek będą się borykały szpitale” – przewiduje prof. Nowacki. Jest zaniepokojony proponowaną przez Fundusz wyceną pogrupowanych procedur. „Niektóre stawki nie pokryją realnych kosztów udzielania świadczeń” – ocenia szef Centrum Onkologii. Spodziewa się też, że część medyków okaże niechęć wobec konieczności podporządkowania się nowym zasadom. „Lekarze chcą leczyć, a nie liczyć koszty” – uważa prof. Nowacki. Jego opinię potwierdza szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel: „Nas nie powinno interesować, co ile kosztuje. Bilansowanie przychodów i wydatków to zadanie dyrektorów szpitali”.

Agata KŁOSIŃSKA

Archiwum