12 maja 2013

SMS z Krakowa

Nie rozumiem demokracji. Ani tej na świecie, która chroni miejsca skrajnej ko-rupcji, zwane rajami podatkowymi, ani tej w Polsce, gdzie publiczna droga, wybudowana „za Gierka”, nazywana teraz (po dostawieniu bramek) autostradą A4, służy od lat zdzierstwu firmy Stalexport, której kontrakt chroniony jest tajemnicą. Bulimy zatem za odcinek długości 60 km (4 x po 9 zł) wciąż remontowanej drogi, i nawet dwa wielkie polskie samorządy (śląski i małopolski), gotowe utrzymać tu ruch za pół wymienionej ceny, są bezradne.
Z Krakowa muszą jednak nadchodzić optymistyczne informacje – tak było uzgodnione. Oto premierzy Robert Fico i Donald Tusk postanowili zgodnie „złożyć aplikację” (tak to się nazywa) o powierzenie Krakowowi roli gospodarza Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022. Na Słowacji rozegrano by turniej hokejowy i zawody w konkurencjach alpejskich, w Zakopanem – konkursy biegów i skoków narciarskich, w Myślenicach – saneczkarstwa, w Krakowie – łyżwiarstwa, tu też powstałoby miasteczko olimpijskie. Szanse są poważne. Konkurenci: St. Moritz i Oslo, byli już organizatorami zimowych igrzysk, Barcelona i Monachium także, tyle że letnich. W grę wchodzi też Lwów i Nicea. Ale Kraków jest równie rozpoznawalny. MKOl może się naprawdę zgodzić, natomiast czy zgodzą się nasi górale?
Wielki międzynarodowy portal internetowy ArchDaily za najpiękniejszą budowlę kulturalną 2012 r. na świecie uznał Małopolski Ogród Sztuki. W klimacie „zapaści” naszej architektury w samym centrum miasta, między kamienicami rodem z „Meira Ezofowicza”, powstało z inicjatywy Krzysztofa Orzechowskiego (dyrektora Teatru im. J. Słowackiego, którego magazyny scenograficzne poszły na ten cel), coś niezwykłego (ŕ la własne Centrum Pompidou). Autorstwo projektu należy przypisać pracowni Ewy i Krzysztofa Ingardenów. Siedziba naszej izby przy ulicy Krupniczej sąsiaduje z tym cudem.
Trzecie wydarzenie przytaczam w wersji opisanej w „Gazecie Wyborczej” z 13 marca br. Oto kontrolerzy Małopolskiego Oddziału NFZ, przybyli na kontrolę prywatnej placówki ochrony zdrowia (Szpitala im. św. Rafała), posiadającej kontrakt z NFZ, zostali jakoby wyproszeni, postraszono ich nawet policją i nakazano wykasować z aparatu fotograficznego zdjęcia z kontroli. Gdyby inne placówki medyczne poszły tym śladem, cała reforma ministra Arłukowicza okazałaby się bezprzedmiotowa. Wiele jednak wskazuje na dziennikarską konfabulację. Nie było kontroli, była „wizytacja”, nikt nikomu niczego nie kasował, dokumenty (jakoby zniszczone z premedytacją) uległy częściowej degradacji w wyniku poważnego wypadku drogowego, zdjęcia zniszczyły same kontrolerki. Powstrzymam się od komentarza.
Ostatni w VI kadencji okręgowy zjazd, zorganizowany w odległym o 300 km Przemyślu, okazał się przedostatnim. Do wymaganego quorum brakło kilkunastu delegatów. Przyczyny absencji wydają się odzwierciedlać stan frustracji środowiska lekarskiego wobec ostentacyjnego ignorowania jego opinii przez władze w kwestiach dotyczących ochrony zdrowia. A będzie gorzej, bo nic się tu nie da naprawić bez lekarzy.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum