29 sierpnia 2014

Bez znieczulenia

Marek Balicki

Na początku sierpnia Naczela Rada Lekarska zaopiniowała kolejne sprawozdanie Ministerstwa Zdrowia z realizacji Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Negatywna ocena dotychczasowych działań, zawarta w przyjętym stanowisku, nie powinna nikogo zaskakiwać. Dziwić może jedynie łagodność i eufemizm użytych sformułowań, czego dobrą ilustracją jest stwierdzenie NRL, że „reforma organizacji ochrony zdrowia psychicznego przebiega bardzo opornie”, w sytuacji, kiedy żadna reforma nie jest dokonywana. Trudno przecież uznać za reformę rozproszone oddolne działania różnych środowisk na poziomie lokalnym. Zgodnie ze słownikową definicją reforma to usankcjonowana prawnie radykalna zmiana w jakiejś dziedzinie życia, przeprowadzona i kontrolowana przez władzę publiczną. A z tym do czynienia w psychiatrii z pewnością nie mamy.
Miażdżącą ocenę stanu psychiatrycznej opieki zdrowotnej przyniósł niedawny Raport Rzecznika Praw Obywatelskich. Wynika z niego, najkrócej mówiąc, że ochrona zdrowia psychicznego w Polsce znajduje się w kryzysie. Wskazane w opracowaniu twarde fakty mówią m.in. o znacznym niedoborze psychiatrów i pielęgniarek psychiatrycznych, których w stosunku do liczby ludności jest nawet kilkakrotnie mniej niż w wielu innych krajach europejskich. Wydatki na lecznictwo psychiatryczne stanowią zaledwie 3,5 proc. ogółu wydatków na służbę zdrowia (w dodatku charakteryzują się złą alokacją i niską efektywnością), podczas gdy postulowany minimalny poziom wynikający z porównań międzynarodowych wynosi 5 proc.
Największe zapóźnienie strukturalne obserwujemy jednak w rozwoju psychiatrii środowiskowej. Utrzymywanie archaicznego modelu, opartego głównie na izolacji w dużych szpitalach psychiatrycznych, generuje zbędne koszty i pogarsza jakość życia chorych psychicznie. Średni czas hospitalizacji wynosi ponad dwa miesiące i należy do najdłuższych w Europie. Na marginesie trzeba zauważyć, że nie bez znaczenia jest tu także sposób finansowania szpitali – za osobodzień. Im więcej osobodni, tym większe przychody.
To wszystko miał zmienić NPOZP z 2010 r. Głównym jego celem jest zamiana tradycyjnego modelu „szpitalocentrycznego” na model środowiskowy, przybliżający różne formy leczenia i oparcia społecznego do miejsca zamieszkania pacjenta. Dzisiaj, po trzech latach realizacji, można powiedzieć, że program w zasadzie nie działa, przynajmniej w zakresie najważniejszego celu. Stan realizacji zadań, za które odpowiada minister zdrowia, osiągnął poziom zaledwie 10 proc. Centra zdrowia psychicznego, podstawowa forma organizacyjna zreformowanego modelu opieki, nie mogą się rozwijać, bo dotychczasowe zasady finansowania nie przewidują udzielania takich usług.
Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim brakuje wydzielonego budżetu na szczeblu centralnym oraz autonomicznej struktury wykonawczej, która odpowiadałaby za realizację programu. Nic się nie zdarzy, jak widać, samo i bez pieniędzy. W tym kierunku idą też postulaty NRL i RPO. Pozostaje tylko pytanie, kiedy minister zdrowia wyciągnie z tego wnioski?

Archiwum