26 maja 2012

Najmądrzejsi

Jesteście czwartą władzą, wykorzystujcie to dobrze! Taki apel otrzymałem niedawno od lekarki należącej do Stowarzyszenia Lekarzy Praktyków, wywodzącego się ze znanego portalu internetowego Konsylium 24. List był pełen skarg na dziennikarzy przyglądających się z boku, zdaniem autorki, staraniom jej środowiska o pilne zmiany w ustawie refundacyjnej. Pani doktor tak dalece uwierzyła w sprawczą moc mediów, iż z góry zakłada, że to cenzura lub zła wola zabrania informowania pacjentów o monopolistycznej postawie NFZ i rzeczywistości, w której nie da się spokojnie pracować. List był pełen goryczy, w wielu miejscach słuszny, ale jednocześnie zmuszający do refleksji nad rolą prasy we współczesnym świecie. A zwłaszcza w polskiej rzeczywistości, w której żyją miliony pacjentów i ścierają się różne poglądy, przecinają wielorakie interesy. Jakie miejsce w tym tyglu powinni zająć dziennikarze?
Coraz częściej obserwuję, że ich rola bywa przeceniana. Poniekąd za przyzwoleniem, gdyż w wielu sprawach ludzie mediów starają się zaprezentować w nich tak, jakby ich głos rzeczywiście miał siłę sprawczą, a oni sami posiedli wszystkie rozumy. Publicystyczne wynurzenia osób znanych z telewizji i pierwszych stron gazet, ale nieobeznanych z trudną materią ochrony zdrowia, bywają zazwyczaj dość powierzchowne.
Nie przeszkadza to jednak nikomu (a już najmniej im samym) uważać dziennikarzy za sędziów i doradców ministra. Plotą więc trzy po trzy, a wszyscy myślą, że jeśli znany publicysta X lub komentator Y wypowiada się na temat protestu lekarzy lub ustawy refundacyjnej, to musi mieć rację, wszak nie wyssał niczego z palca ani nie rzuca słów na wiatr. Wolne żarty!
Coraz częściej zadziwia mnie pewność, z jaką media starają się rozsądzać spory, upraszczać wątpliwości i dawać gotowe recepty. A najgorsze jest to, że stały się dla decydentów faktyczną wyrocznią – nie tylko wskaźnikiem popularności (dość taniej), lecz również podpowiadaczem spraw ważnych. Ilu ministrów rozpoczyna tydzień urzędowania od przeglądu prasy, by dowiedzieć się, czym powinni się zająć i na jaki temat zwołać konferencję prasową? Bo ten czy inny tytuł napisał właśnie o pani Jadwidze, której lekarz nie wydał ulgowej recepty, a w Kielcach wstrzymano finansowanie jakiejś kuracji. Ta wykreowana rzeczywistość rodzi coraz większe przypuszczenie, że każdy konflikt można rozwiązać w mediach. Ale czy to właściwe miejsce, by dziennikarze walczyli o zmianę przepisów lub nowelizację ustaw? Jaka jest w takim razie rola zawodowych samorządów, organizacji i stowarzyszeń, jeśli swoją aktywność koncentrują na pretensjach, że prasa, radio i telewizja nie prezentują ich poglądów? Kto powinien pierwszy uderzyć się w piersi, jeśli siła argumentów nie okazuje się skuteczna?

Autor jest publicystą „Polityki”.

Archiwum