17 marca 2007

A jednak powroty

Ukończenie studiów lekarskich, odbycie stażu podyplomowego i uzyskanie dobrego wyniku na Lekarskim Egzaminie Państwowym – to kolejne etapy na drodze do uzyskania prawa wykonywania zawodu lekarza. Jest to proces czaso- i pracochłonny, ostatnio – coraz bardziej kosztowny. A to tylko początek drogi; dopiero uzyskanie specjalizacji, po 5-7 latach ciężkiej pracy, daje lekarzowi możliwość rzeczywistego startu zawodowego. Dlatego wielu lekarzy zdecydowało się szukać lepiej opłacanej pracy. Niektórzy byli zmuszeni odejść od zawodu na kilka, kilkanaście lat, a nieliczni na zawsze. Dla wielu odejście od zawodu było koniecznością chwili i wiązało się z niewypowiedzianym urazem psychicznym, poczuciem krzywdy, a niekiedy winy.
Zmieniające się uwarunkowania systemowe i ekonomiczne umożliwiają lekarzom powrót do zawodu. Jeżeli przerwa w jego wykonywaniu była dłuższa niż 5 lat, ustawa o zawodzie lekarza nakłada obowiązek poddania się przeszkoleniu, którego czas określa Okręgowa Rada Lekarska na podstawie życiorysu zawodowego lekarza.
W ub.r. przeszkolenie takie odbywało 20 kolegów – członków warszawskiej OIL.
Jednym z nich jest dr Marek Kołodziej (na zdjęciu), którego poprosiliśmy, by podzielił się swoimi doświadczeniami z pracy w szpitalach w charakterze lekarza stażysty powracającego do zawodu.

Z dr. Markiem KOŁODZIEJEM rozmawia Krzysztof Dziubiński

Panie doktorze, ma pan za sobą odejście i powrót do zawodu…

Mam 48 lat. W roku 1984 r. ukończyłem Wojskową Akademię Medyczną, po czym podjąłem pracę lekarza w jednostce wojskowej, gdzie pracowałem do 1990 r. Wobec braku perspektyw, motywowany chęcią specjalizowania się w dziedzinie pediatrii, podjąłem pracę na wolontariacie w Centralnym Szpitalu Klinicznym przy ul. Szaserów, co miało być atutem w uzyskaniu etatu i rozpoczęciu specjalizacji. Niestety, po 2 i pół roku pracy bez wynagrodzenia moje nadzieje nie zostały spełnione; sytuacja ta zmusiła mnie do podjęcia pracy zarobkowej poza medycyną. Rozpocząłem własną działalność gospodarczą.

Czy tej trudnej decyzji odejścia od zawodu nie towarzyszyło poczucie sprzeniewierzenia się powołaniu?

Zarówno brak perspektyw, jak i trudna sytuacja kazały mi podjąć taką decyzję. Nie była ona łatwa. Pierwsze objawy nostalgii pojawiły się nieco później. Najpierw zacząłem czytać zaprenumerowane czasopisma lekarskie, następnie – śledzić nowe wiadomości medyczne w Internecie. Nie ukrywam, że w miarę upływu lat narastało we mnie poczucie winy w stosunku do siebie samego, świadomość, że utraciłem coś bardzo ważnego. Zaczęła we mnie narastać chęć powrotu do zawodu, a moja sytuacja materialna ustabilizowała się na tyle, że po 12 latach zwróciłem się do Okręgowej Rady Lekarskiej z prośbą o umożliwienie mi odbycia niezbędnego przeszkolenia przywracającego mi prawo praktyki lekarskiej.

Jak przebiegało przeszkolenie?

Staż odbywałem w trzech warszawskich placówkach: w miejskim szpitalu przy ul. Stępińskiej, w szpitalu położniczym przy ul. Madalińskiego oraz pediatrycznym przy ul. Działdowskiej. Byłem kierowany zarówno do oddziałów szpitalnych, jak i do przychodni przyszpitalnych. Zawsze o rodzaju i miejscu zajęć decydował ordynator lub, w przypadku oddziałów klinicznych, kierownik kliniki. Bezpośrednio podlegałem lekarzowi leczącemu lub kierownikowi zespołu, który nadzorował powierzone mi czynności. Najczęściej było to zbieranie wywiadu, badanie przedmiotowe pacjenta, asystowałem również przy zabiegach chirurgicznych, cięciach cesarskich, odbieraniu porodów, szyciu krocza. Podczas stażu z chirurgii wiele dała mi praca w ambulatorium chorób naczyń. Pragnę podkreślić życzliwość kolegów, którzy poświęcali mi wiele czasu, przekazując cenne wskazówki.

Jakie zmiany w medycynie, które zaszły w ciągu ostatnich 12 lat, zwróciły pana uwagę?

Najbardziej zmienił się zakres badań diagnostycznych, zwłaszcza biochemicznych, a w następnej kolejności – obrazowych. Pojawiły się nowe jednostki chorobowe, np. AIDS, zmieniły się poglądy na patogenezę innych, takich jak choroba wrzodowa, miażdżyca itp. Nastąpił szybki rozwój kardiologii inwazyjnej (angioplastyka) oraz widoczny postęp w zakresie farmakoterapii.

Czy, pana zdaniem, 10-miesięczny staż jest wystarczająco długi, żeby przyswoić sobie tę nową wiedzę?

Proces zdobywania wiedzy nie kończy się z dniem zakończenia stażu, trwa on do końca aktywności zawodowej.
Z chwilą podjęcia przerwanej praktyki powinniśmy możliwie obiektywnie ocenić granice naszej samodzielności, które z każdym miesiącem będą coraz szersze, a w przypadku wątpliwości trzeba prosić o wsparcie bardziej doświadczonych kolegów. Tak jednak powinien postępować każdy lekarz, również ten, który nie miał przerwy w wykonywaniu zawodu, pracujący w niepełnym wymiarze czasu pracy. Dodam, że staż ten miał dla mnie jeszcze jeden wymiar – psychologiczny: gdyby go nie było, nie zdecydowałbym się na ponowne podjęcie praktyki lekarskiej; staż adaptacyjny wzmocnił mnie psychicznie, zawodowo oraz „otworzył na pacjenta”. Nie widzę możliwości powrotu do zawodu bez przeszkolenia.

Pana plany na najbliższą przyszłość?

Obecnie ubiegam się o rezydenturę z medycyny rodzinnej; zachęcił mnie do tego prof. Radzikowski podczas praktyki odbywanej w jego klinice. Jestem mu bardzo wdzięczny za niezwykle życzliwy stosunek do mnie. Po uzyskaniu specjalizacji pragnę przenieść się do małej miejscowości, gdzie znajdę swoją „przestrzeń”, będę naprawdę potrzebny i będę mógł „odkupić swoją dwunastoletnią winę niewierności”.

Czy chciałby pan przekazać kolegom jakieś przesłanie będące wynikiem pana przemyśleń i doświadczeń związanych z tą „zdradą”?

Od zawodu można odejść tylko w sytuacji najwyższej konieczności. Aby nie tracić łączności z aktualną wiedzą medyczną, warto np. wykorzystywać nowe formy nauczania – na odległość – oparte na technikach informatycznych, przekazach satelitarnych. Tych, którzy z tych czy innych powodów zaprzestali praktykować, gorąco zachęcam do pozbycia się oporów i do podjęcia kroków przywracających prawo praktyki lekarskiej. Nigdy nie jest za późno.

Archiwum