29 października 2021

Protest, który sam się eskaluje

Proszę spojrzeć na podane dalej liczby. Mówią same za siebie. To statystyki dotyczące Polski, opracowane na podstawie ostatniego przedpandemicznego raportu OECD z 2019 r., w którym większość danych pochodzi z roku 2017.

Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej

– 2,4 lekarza na 1 tys. mieszkańców (średnia OECD: 3,5)
– 5,3 pielęgniarki na 1 tys. mieszkańców (średnia OECD: 9,1)
– 5,3 proc. PKB przeznaczanego na ochronę zdrowia (średnia OECD: około 7 proc.)
– 69 proc. wydatków na świadczenia pochodzi z państwowego finansowania (średnia OECD: 71 proc.)
– 6 proc. obywateli zatrudnionych w systemie ochrony zdrowia lub opieki społecznej (średnia OECD: 10,1 proc.)
– Średni wiek lekarza: 51,5 r. i rośnie
– Średni wiek pielęgniarki: 52,5–53 lata i rośnie
– 12 proc. czynnych zawodowo lekarzy ma 71 i więcej lat

Aż tak źle nigdy nie było.

Samoeskalacja protestu

Lekarze i przedstawiciele innych zawodów medycznych średnio raz na 3–4 lata wychodzą na polskie ulice, próbując wywalczyć zmiany w systemie opieki zdrowotnej, które poprawiłyby warunki pracy i płacy w sektorze publicznym.
Dlaczego obecny protest jest wyjątkowy?
– łączy, a nie dzieli wszystkie zawody medyczne,
– reprezentuje również niemedycznych pracowników systemu opieki zdrowotnej,
– ma przeciw sobie wyjątkowo bezwzględny i zabetonowany aparat partyjny,
– występuje w dobie wielu innych problemów odczuwanych przez Polaków, dotykających ich personalnie,
– dochodzi do jego samoeskalacji, zamykania oddziałów szpitalnych, nasilania się zjawiska rezygnacji z pracy w publicznym systemie.

Kamyczek rusza lawinę

Obecne kierownictwo MZ w wyjątkowym stopniu pozbawione jest wyczucia atmosfery w publicznej ochronie zdrowia i kontaktach z „dołem”. A jaka jest rzeczywistość w szpitalnictwie? Niedopinające się grafiki dyżurów, nawet w szpitalach w dużych miastach, rozpadanie się zespołów lekarskich, pogarszające się warunki pracy, odchodzenie lekarzy z systemu publicznego, hejt wylewający się na pracowników ochrony zdrowia, narastające nierówności finansowe między pracownikami, uzależnione od miejsca wykonywania pracy, coraz mniejsza liczba szkolących się w trudnych i wymagających zaangażowania specjalizacjach zabiegowych.

Z drugiej strony, co dostajemy od rządu? Próby wprowadzenia kształcenia lekarzy do szkół zawodowych, karania lekarzy bezwzględnym więzieniem za nieumyślne przewinienia zawodowe, 19 zł miesięcznie podwyżki dla lekarzy, wprowadzanie kolejnych martwych przepisów pod pięknym hasłem „no-fault”, niespotykane dotąd oderwanie rządzących od problemów opieki zdrowotnej i odcięcie kontaktów z lekarzami.

To wszystko doprowadza do sytuacji, że odejście z pracy jednego, dwóch lekarzy powoduje zamknięcie oddziału lub na tyle pogarsza warunki pracy osób pozostających, że one również rezygnują. Konsekwencje są te same – zamknięcie oddziału.

Krzyk rozpaczy nad publiczną ochroną zdrowia rozległ się 11 września w Warszawie, a wyraziło go ponad 30 tys. osób. Od tego czasu działa przed KPRM „białe miasteczko 2.0”. Rządzący dyskredytowali medyków w oczach społeczeństwa, często w bezczelny sposób, sprowadzając protest do walki lekarzy o podwyżki. Stosując swoje stałe sztuczki, próbowali przedstawiać protest jako polityczny lub przekierować hejt na medyków. Tych samych, od których wymaga się moralnej postawy, narażania własnego życia i poświęcania swoich rodzin dla ratowania pacjentów w systemie. W systemie, którego już de facto nie ma…

Ten artykuł powstał ponad 40 dni po rozpoczęciu protestu. Opinia społeczna w większości popiera protest medyków i postulaty. Rzecz dla rządu niebywała. Bo na Miodową nie dociera, że pacjenci naprawdę nie mają zapewnionej opieki, a stan przedcovidowy zaczynają wspominać jako całkiem przyzwoity, choć wszyscy wiemy, że jest bardzo źle od wielu lat.

Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę

Próbowano medyków oszukać. Zwodzono, proponowano jedynie rozmowy, które nic nie wnosiły, obrażano publicznie, sprowadzając zgłaszane przez nas problemy i rozwiązania do fałszywie obliczonych przez MZ „100 mld zł na podwyżki”. Ostatecznie protestujący, szczególnie w obliczu tragicznej śmierci pacjenta przed KPRM, na terenie „białego miasteczka”, usiedli do rozmów z nowo powołanym wiceministrem zdrowia ds. dialogu Piotrem Bromberem. Efekt: trzytygodniowe rozmowy, brak konkretów, dziesiątki straconych na jałowe dyskusje godzin. Finalnie próba wykpienia medyków – propozycja Porozumienia Intencyjnego (na stronie nil.org.pl) nazwana przez nas NIEporozumieniem. Był to twór niezawierający żadnych gwarancji spełnienia, bez terminów realizacji, oparty na zależności od innych ciał, pozbawiony konkretnych zapisów, uwzględniający niezwykle ogólne frazesy. Jedynym zapisanym w nim bezwzględnym warunkiem było natychmiastowe zakończenie działań protestacyjnych. W odpowiedzi medycy zaproponowali swoją wersję porozumienia jako pomost dla ratowania systemu i kadr. Do tej pory projekt pozostał bez odpowiedzi.
Wniosek mógł być tylko jeden – podjęto kolejne rozmowy pod publikę, że niby rząd prowadzi dialog. A że z niego nic nie wynika? Kogo to obchodzi? Czas płynie, emocje w mediach przygasają, energia protestujących się wyczerpuje…

Od początku w rządzie nikt nie chciał się z lekarzami porozumieć

Minęły jednak kolejne dwa tygodnie i… eksplozja pandemii. Prognozy MZ całkowicie wzięły w łeb. Panie Ministrze, podobnie biorą w łeb prognozy MZ dotyczące systemu opieki zdrowotnej. System się załamuje, rozpoczęła się burza, po której zostaną tylko zgliszcza. Straty organizacyjne i ludzkie będą niepoliczalne. I to Państwo swoją nieudolnością, arogancją, nadmierną wiarą we własną rację do tego doprowadzili. Zdrowie i życie pacjentów dla rządzących naprawdę nie są ważne?

Najbardziej na tym stracą nie medycy, bo oni zbudują system komercyjny z godnymi warunkami pracy i płacy lub wyjadą zagranicę. My tylko powiemy: A nie mówiłem? Najbardziej ucierpią pacjenci. Bo to pacjenci powinni już TERAZ protestować przeciwko zabieraniu im ostatniego bastionu bezpieczeństwa, jakim jest ratowanie zdrowia i życia. Ale… mądry Polak po szkodzie…

Hasło protestu to „Publiczna ochrona zdrowia kona: ratujcie albo dobijcie”. Rząd już zdecydował.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum