5 października 2020

E-dentysta, czyli szkolenie w sieci

Dariusz Paluszek

wiceprezes ORL w Warszawie ds. lekarzy dentystów

W czasie epidemii nauczanie stacjonarne ustąpiło pola edukacji zdalnej. Kursy, seminaria, szkolenia przeniosły się do Internetu. Nic w tym złego, pod warunkiem, że jest to rozwiązanie stosowane czasowo. Wydaje się jednak, że obecnie dążenie do przystosowania metod kształcenia do stanu epidemii sięga dalej. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że nawet po ustaniu pandemii koronawirusa e-nauczanie będzie stosowane w skali o wiele szerszej niż dotychczas. Dlaczego? E-szkolenie jest tańsze dla organizatora, wygodniejsze dla kursanta, ale czy lepsze, zwłaszcza gdy chodzi o szkolenie lekarzy i lekarzy dentystów? Czy konsekwencją uczestnictwa w e-kursach, e-wykładach z czasem będzie uzyskanie e-specjalizacji i tytułu e-doktora?

Każdy lekarz i lekarz dentysta musi zdobyć wiedzę i umiejętność praktycznego wykonywania określonych czynności w kontakcie z pacjentem. Dotąd technik zabiegowych uczyliśmy się, patrząc na ręce mistrza. Byliśmy powoli przygotowywani do różnego rodzaju zadań, aby nasze umiejętności zwiększały się stopniowo, aż do osiągnięcia samodzielności w wykonywaniu zabiegów i operacji. Czy nabywanie praktyki operacyjnej jest możliwe w formule e-kształcenia? Wydaje mi się, a raczej jestem pewien, że nie. Uczestnik zdalnego szkolenia zyska wiedzę ogólną, nie wykona natomiast określonej procedury osobiście, nikt nie wskaże mu błędów, nie udzieli rad, nie poprawi go.

Doskonale wiemy, iż jedni lekarze mają większe zdolności manualne, inni gorsze, wiemy, że jedni z nas doskonale odnajdują się w pracy naukowej, drudzy – przy stole operacyjnym czy fotelu zabiegowym. Tym drugim wiedza praktyczna jest niezbędna. W naszej dziedzinie często chwyt narzędzia, pozycja ciała decyduje o popełnianiu błędów lub o złych nawykach. Ktoś musi to młodym adeptom stomatologii przekazać. Technika e-szkoleń nie rozwinie umiejętności lekarzy, którzy muszą wykonywać konkretne czynności, ingerując w organizm pacjenta. Moim zdaniem e-nauczanie nie poprawi poziomu wykonywania zbiegów, a boję się, że z czasem będziemy notować większą liczbę błędów. Nie mamy możliwości sprawdzenia nabytych zdalnie umiejętności, problemem pozostaje również weryfikacja e-szkoleń. Obecnie praktycznie każdy może prowadzić taki kurs. Nie ma systemu kontroli.

Obserwujemy, że lekarze bez tytułów naukowych, z zaledwie kilkuletnim doświadczeniem zawodowym, prowadzą webinaria i szkolenia online. Czy posiadają odpowiednie przygotowanie? Czym innym jest przekazanie wiedzy książkowej, a czym innym nauczanie umiejętności praktycznych, kiedy uczeń musi mieć pewność, że nauczyciel ma doświadczenie i dzieląc się nim, pomoże innym ustrzec się błędów.

Nie jestem zwolennikiem kursów prowadzonych przez młodych lekarzy. Obserwuję w mediach społecznościowych fora dyskusyjne. Czytam o problemach diagnostycznych oraz terapeutycznych i z przykrością stwierdzam, że poziom wykształcenia naszych kadr się obniżył. Młodzi lekarze nauczeni są procedur. Oczywiście, działając zgodnie z procedurą, postępują poprawnie, ale często brakuje im umiejętności indywidualnego patrzenia na pacjenta i podejmowania decyzji o wyborze innej techniki, innej ścieżki leczenia. Pacjenta czasem boli, narzeka na nieskuteczność terapii, a lekarz mówi: – Zrobiłem wszystko zgodnie z procedurą, poprawnie. Pacjent przestaje się liczyć, liczy się wykonanie procedury.

Innym przykładem są kursy organizowane przez różne firmy, stowarzyszenia. Takie szkolenia mają często charakter komercyjny i poza wiedzą książkową, którą możemy sami zdobyć, czytając podręcznik, nie niosą żadnej istotnej innowacyjności. Dlatego wybierając kurs, warto przyjrzeć się ofercie, sprawdzić, czy ma wartość edukacyjną i naukową. Dzięki temu zaoszczędzimy czas i pieniądze.

Oczywiście, popyt rodzi podaż. Mam jednak nadzieję, że po okresie wysypu ofert e-szkoleń przyjdzie czas opamiętania. Na szczęście pojawia się też coraz więcej głosów w sprawie powrotu do nauczania stacjonarnego. W izbowym Ośrodku Doskonalenia Zawodowego Lekarzy i Lekarzy Dentystów zauważono wzrost liczby zgłoszeń o organizacji kursów stacjonarnych umożliwiających lekarzom zdobywanie punktów edukacyjnych, ale webinaria na razie nadal funkcjonują w przestrzeni medialnej.

Konferencje i wykłady online jak najbardziej mają prawo bytu, zwłaszcza gdy są autoryzowane przez sprawdzonego organizatora, np. instytucję naukową czy samorząd lekarski. Umożliwienie słuchaczom uczestniczenia na odległość w wielu spotkaniach naukowo-edukacyjnych jest jak najbardziej pożądane, szczególnie w okresie pandemii. Internet jest dobrą przestrzenią dla konsultacji, rozmów, wymiany idei i pomysłów związanych z rozwojem stomatologii i szerzej – medycyny. Jednak z pewnością kurs zawodowy, mający na celu wykształcenie  umiejętności zabiegowych, które są podstawą pracy lekarza dentysty (a także wielu innych lekarskich specjalności), musi odbywać się w warunkach stacjonarnych. Oparcie edukacji tylko na e-kursach może w dłuższym czasie prowadzić do felczeryzacji zawodu, czyli obniżenia poziomu wykształcenia lekarzy.

Na szczęście również uczelnie medyczne wiedzą, że nie można kształcić lekarzy tylko na zasadzie e-szkolenia. Doskonalenie zawodowe, podyplomowe musi być oparte na kontakcie bezpośrednim z doświadczonym nauczycielem, a także na zdobywaniu umiejętności w praktyce z pacjentem. Za tym samorząd zamierza optować. W przypadku narastania problemu będziemy zmuszeni stworzyć system kontroli e-nauczania w medycynie – samodzielnie lub we współpracy z innymi podmiotami, np. towarzystwami naukowymi.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum