28 maja 2015

Bez znieczulenia

Marek Balicki

Premier Ewa Kopacz wykluczyła podniesienie składki zdrowotnej w następnej kadencji Sejmu.
W wywiadzie dla Radia TOK FM szefowa rządu powiedziała, że dzisiaj najprostszym rozwiązaniem dla tych, którzy nie chcą podejmować trudnych wyzwań, jest dosypanie pieniędzy, a ponadto co roku i tak odnotowujemy wzrost środków w NFZ.
Dla obserwatorów naszego życia politycznego jest zrozumiałe, że w finale kampanii prezydenckiej i na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi trudno oczekiwać od premiera deklaracji podwyższenia jakichkolwiek składek i podatków, jak również zapowiedzi cięć w wydatkach społecznych. Nawet jeśli w najbliższej perspektywie wystąpi taka potrzeba. Konkurencja polityczna wykorzystałaby to bezlitośnie, tym bardziej że większość obywateli jest przeciwna podniesieniu składki na NFZ, co pokazują kolejne badania opinii publicznej.
Zapewne pani premier i jej doradcy pamiętają niefortunną wypowiedź kandydata na ministra finansów w rządzie SLD na kilka dni przed wyborami w 2001 r. o konieczności ograniczenia deficytu budżetowego przez redukcję wydatków socjalnych i podwyższenie podatków. Po wyborach okazało się, że SLD zabrakło kilku procent do uzyskania bezwzględnej większości w Sejmie, która jeszcze kilka dni przed głosowaniem wydawała się niemal pewna. Nikt później takiego błędu już nie popełnił. Teraz w kampaniach wyborczych kandydaci prześcigają się w obietnicach obniżenia podatków i zwiększenia wydatków na cele społeczne, bez względu na ich realność. Dzisiaj do prezydenta Komorowskiego kierowane są pretensje, że podpisywał ustawy podwyższające podatki, mimo innych zapowiedzi przed ostatnimi wyborami.
Wynika z tego jasno, że na pytanie dziennikarki TOK FM o możliwość podwyższenia składki zdrowotnej pani premier nie mogła odpowiedzieć inaczej, i że z tej odpowiedzi na przyszłość niewiele wynika. Składka w ciągu najbliższych czterech lat zostanie podwyższona, jeśli tylko wystąpi taka konieczność. A to jest prawie pewne. Będą przecież narastać napięcia związane z dysfunkcjonalnością systemu zdrowotnego, a starzenie się społeczeństwa spowoduje znaczny wzrost zapotrzebowania na usługi zdrowotne. Na dodatek nasze wydatki zdrowotne, zarówno publiczne, jak i prywatne, w przeliczeniu na mieszkańca należą obecnie do najniższych w Europie. Wymienione czynniki doprowadzą do takiej sytuacji politycznej, w której od zmiany składki nie da się uciec. Nie miejmy zatem o to w przyszłości pretensji do rządu, mimo że co innego zapowiadał przed wyborami.
Oczekiwania powinny raczej wynikać ze stwierdzenia premier Kopacz, że zmiana składki byłaby dzisiaj ucieczką od podejmowania trudnych wyzwań. Takim właśnie wyzwaniem dla nowego rządu byłoby opracowanie raportu podsumowującego ostatnich 15 lat funkcjonowania systemu zdrowotnego i jego postępującej komercjalizacji, wraz z propozycjami zmian. Bo bez naprawy systemu zwiększenie nakładów niewiele przyniesie.
I tu pani premier ma rację.

Archiwum