27 czerwca 2011

Rozterki Prezesa

Środowisko lekarskie z niepokojem oczekiwało zakończenia legislacji pakietu ustaw zdrowotnych, które przyniosą wiele zmian w funkcjonowaniu służby zdrowia. Będą możliwe przekształcenia własnościowe publicznych placówek w spółki prawa handlowego. Takie spółki rządzą się prawami rynku i ekonomii, więc raczej oddalają od szpitali oraz toczących się w nich procesów leczenia humanitarną zasadę niesienia pomocy chorym, bez względu na ponoszone koszty. Obawiam się, że prosta kalkulacja może zmusić ordynatorów odpowiedzialnych za wyniki ekonomiczne do podejmowania działań nierozsądnych i bardziej niż przypuszczamy wpływać na sposób leczenia pacjentów. Wiadomo, że oddziały leczące ciężko chorych, którzy nie mają szansy korzystania z prywatnych placówek, są deficytowe i żadne przekształcenie tego nie zmieni, chyba że przestaną to robić. Ale gdzie się ci nieszczęśnicy podzieją?
Okres 7 dni od momentu poinformowania pracownika o przekształceniu, czyli termin wyrażenia zgody na zatrudnienie w spółce, może się stać okazją do negocjowania wysokości zarobków, pod warunkiem solidarnego działania całego personelu oraz wsparcia związków zawodowych. Właściciel spółki przejmujący kontrakt z NFZ musi zapewnić ciągłość świadczeń, ale niezbędny jest mu do tego personel. Jaka będzie nasza odpowiedzialność za wykonywane czynności i jaka za pracę oraz tę odpowiedzialność zapłata? Trzeba określić zakres odpowiedzialności lekarza zatrudnionego w spółce wobec roszczeń pacjentów.
W praktykach prywatnych prawdopodobnie będziemy mieli możliwość zatrudnienia drugiego, często młodszego lekarza. Jest to ważne dla młodych lekarzy dentystów, którzy nie mają środków na otwarcie własnych gabinetów, a poza tym muszą się samodzielności gdzieś nauczyć. Również gabinety rodzinne będą lepiej funkcjonować. Zostanie rozwiązany problem urlopów, absencji w pracy spowodowanej chorobą, co pozwoli utrzymać ciągłość praktyki lekarskiej. To niewątpliwie pozytywny krok spełniający dawno zgłaszane postulaty.
W odpowiedzi na ponawiane propozycje środowisk lekarskich Ministerstwo Zdrowia przychyliło się do przejęcia przez izby lekarskie szkolenia podyplomowego lekarzy w zakresie tzw. umiejętności. Obecnie większość kursów tego typu organizują odpłatnie prywatne akredytowane ośrodki szkolące lub towarzystwa naukowe. Nie poruszono natomiast kwestii pokrycia kosztów organizacji tych szkoleń. Ze składek członkowskich lekarzy zrobić się tego nie da. Sugestia dostosowania struktur izb do podziału administracyjnego kraju raczej nie znajdzie poparcia w naszym samorządzie ze względu na wolę małych izb, by mogły zachować suwerenność. Celowość posługiwania się pojęciem owych „umiejętności” też budzi kontrowersje. Mogą bowiem stanowić problem, w sytuacji kiedy zostaną podważone kwalifikacje lekarza specjalisty, który nie zdobył określonej umiejętności, a wykonał np. laparoskopię, ponieważ ma taki obowiązek, pełniąc dyżur. Nie wiemy jeszcze, jak posłuży się pojęciem „umiejętności” NFZ. A może by wymyślić jeszcze „zręczności” i „pomysłowości” jako zamiennik „naukowości”. Jak widać, wszystko jeszcze przed nami.

Mieczysław Szatanek

Archiwum