28 maja 2015

Doniesienia naukowe

Testosteron nie odmładza

Nie ma dowodów, że przepisywanie testosteronu mężczyznom z prawidłowym poziomem tego hormonu jest skuteczne i bezpieczne – ostrzega amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) na swojej stronie internetowej.
Niektórzy lekarze, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, przepisują swym pacjentom męski hormon płciowy jako kurację odmładzającą, szczególnie tym, którzy narzekają na ciągłe zmęczenie i niski popęd seksualny. Oświadczenie FDA przypomina, że nie ma dowodów naukowych na takie działanie testosteronu. Są natomiast obawy, że w dłuższym okresie owa kuracja może zwiększać ryzyko zawału serca oraz udaru mózgu.
Podobne oświadczenie w lipcu 2014 r. opublikowano w Kanadzie. Przypomniano w nim, że testosteron może być przepisywany jedynie mężczyznom, u których jego poziom jest zbyt niski, na przykład z powodu hipogonadyzmu.
Według FDA w USA testosteron już w 2013 r. zażywało ponad 2,3 mln mężczyzn – o 77 proc. więcej niż w 2010. Może być on stosowany w postaci żelu, plastrów lub w iniekcjach. Nie ma jednak wyników badań przekonujących, że obniżenie poziomu testosteronu zmniejsza wydolność organizmu oraz gęstość kości u mężczyzn po 40. roku życia – podkreśla FDA.

Placebo w genach

Niektóre osoby mogą być genetycznie predysponowane do reagowania na efekt placebo – sugerują badania specjalistów Harvard Medical School w Bostonie, opublikowane w kwietniu 2015 r. przez „Trends in Molecular Biology”.
Autorka badań dr Kathryn Hall twierdzi, że większą podatność na efekt placebo wykazują osoby z genem COMT regulującym poziom dopaminy w mózgu. Stwierdzono to, testując osoby cierpiące z powodu jelita drażliwego. Dr Tim Lahey z Uniwersytetu Medycznego w Hanowerze obawia się jednak, że badania dotyczące tylko jednego genu nie wystarczą. Może się okazać, że chory dobrze reaguje na placebo w jednej sytuacji, a w innej już nie.
„Science Translational Medicine” w styczniu 2014 r. opublikował badania, z których płynie wniosek, że aż połowa skuteczności leku może być związana z efektem placebo, choćby drobną sugestią lekarza, że pomoże on choremu.
Główny autor badań prof. Ted Kaptchuk z Harvard Medical School wykazał to na przykładzie leku rizatriptanum, stosowanego w leczeniu migreny. Podawano go 66 osobom uskarżającym się na bóle głowy. Jednym wmawiano, że otrzymują jedynie placebo, choć dostali farmaceutyk. Inni otrzymali lek, ale przy okazji przepisujący go lekarz zapewnił chorego, że na pewno mu pomoże.
Wszyscy pacjenci odczuwali poprawę, nawet ci, którzy otrzymali jedynie placebo i wiedzieli o tym, że dostali tabletkę pozorującą działanie leku. Jednak najbardziej udało się uśmierzyć dolegliwości tym, których poinformowano, że otrzymują farmaceutyk i to taki, o którym dowiedzieli się, iż dobrze działa.

Inhibitory pomp protonowych

Osoby po 66. roku życia zażywające inhibitory pomp protonowych są dwukrotnie częściej hospitalizowane z powodu niewydolności nerek – wykazały badania specjalistów Institute for Clinical Evaluative Sciences and St. Michael’s Hospital w Toronto. Informację zamieszczono na łamach pisma Kanadyjskiego Towarzystwa Medycznego – „CMAJ”, z 16 kwietnia 2015 r.
Główny autor opracowania dr Tony Antoniou twierdzi, że ryzyko wystąpienia działania ubocznego nie jest duże, leki są ogół dobrze tolerowane. Nie wykazano również, by inhibitory pomp protonowych wywoływały przewlekłą niewydolność nerek. Są jednak stosowane przez miliony osób, wielu pacjentów zażywa je we własnym zakresie, ponieważ niektóre można kupić bez recepty.
„U zdecydowanej większości osób zażywających inhibitory pomp protonowych nie dojdzie do uszkodzenia nerek czy innych poważnych powikłań. Należy jednak je stosować jedynie tak długo, jak jest to konieczne” – podkreśla dr Antoniou. Specjalista przeanalizował dane prawie 290 tys. pacjentów leczonych omawianymi lekami w latach 2002-2011. Badał, ilu chorych trafiło do szpitala w okresie 120 dni od rozpoczęcia terapii, i porównywał ich z taką samą grupą osób, które nie przyjmowały inhibitorów pomp protonowych.
Dr John O’Brian Clarke, gastrolog z Johns Hopkins Hospital w Baltimore, który nie uczestniczył w badaniach, twierdzi w komentarzu, że w przypadku zażywania inhibitorów pomp protonowych bardziej niż niewydolności nerek obawia się osteoporozy. Poza tym leki te zmniejszają wchłanianie niektórych witamin i minerałów, np. magnezu, żelaza, witaminy B12 oraz wapnia.

Operacja zaćmy – nie przesadzajmy z badaniami

Miliony ludzi co roku przygotowywanych do operacji zaćmy niepotrzebnie poddawanych jest rutynowym badaniom, takim jak analiza krwi, RGT klatki piersiowej, EKG, czy nawet bardziej specjalistycznym – przekonują specjaliści University of California w San Francisco. Piszą o tym na łamach „New England Journal of Medicine” z 17 kwietnia 2015 r.
Główny autor opracowania dr R. Adams Dudley uważa, że tego rodzaju diagnostyka niepotrzebnie obciąża budżet i jest utrudnieniem dla pacjentów. W dodatku chorzy czasami muszą opłacać badania z własnej kieszeni. „Operacje zaćmy są jednymi z najbezpieczniejszych zabiegów, wykonuje się je jedynie w znieczuleniu miejscowym, nie wymagają udziału anestezjologa” – podkreśla. W USA trwają one średnio około 18 minut.
Według dr Catherine Lee Chen, anestezjologa z University of California, powikłania po operacji zaćmy w postaci zaburzeń pracy serca czy zgonów zdarzają się u zaledwie około 1 proc. pacjentów. Tymczasem w ramach amerykańskiego programu ubezpieczeń Medicare rutynowym badaniom diagnostycznym poddawana jest co druga osoba przygotowywana do tego zabiegu.

Zbigniew Wojtasiński

Archiwum