29 sierpnia 2014

Dbajmy o zęby swoich dzieci

Z dr hab. Dorotą Olczak-Kowalczyk, krajowym konsultantem w dziedzinie stomatologii dziecięcej, rozmawia Małgorzata Skarbek.

Jakie są zęby naszych dzieci?
Badania prowadzone od wielu lat w ramach monitoringu stanu zdrowia i jego uwarunkowań, finansowane przez Ministerstwo Zdrowia, pokazują, że stan zdrowia uzębienia dzieci w Polsce nadal jest zły i na tym poziomie utrzymuje się od wielu lat. Obniżenie intensywności występowania próchnicy jest niewielkie, prawie niezauważalne. Odsetek dzieci z uzębieniem wolnym od próchnicy w ciągu dziesięciu lat bardzo nieznacznie się zwiększył.
Badania prowadzi się w różnych grupach wiekowych, każdego roku w innej. Biorąc pod uwagę ostatnich kilka lat, stwierdzamy, że u około 5 proc. dzieci trzyletnich występuje choroba próchnicowa. Ten odsetek wzrasta do 90 proc. w przypadku dzieci w wieku 6 lat – próchnica pojawia się już w świeżo wyrżniętych zębach stałych trzonowych. U starszych dzieci nie jest lepiej – na chorobę próchnicową cierpi 90 proc. 12-latków. Wśród dorosłych odsetek dochodzi do 100 proc. To bardzo zła sytuacja.

W ostatnich latach prowadzone były różne akcje: fluorkowania, lakowania zębów w celu zahamowania tej epidemii. Czy nic nie dały?
Choroba próchnicowa jest uwarunkowana wieloma różnorodnymi czynnikami. Do podstawowych należą bakterie, o czym wszyscy wiedzą. Aby te bakterie mogły spowodować próchnicę, muszą mieć dostarczony substrat, z którego produkowane są kwasy demineralizujące szkliwo. Bez względu na to, jakie metody profilaktyczne zastosujemy – cudowny lakier czy wspaniałe lakowanie, czy jakiś inny środek – jeśli nie usuniemy przyczyny powstawania próchnicy, nie uzyskamy spodziewanego efektu. Środek zmniejszy intensywność choroby próchniczej, ale jej nie usunie.
Najwspanialszy plaster opatrunkowy nie pomoże, jeśli nie oczyścimy najpierw rany. Podobnie w próchnicą. Musimy prowadzić działania eliminujące przyczyny, nie tylko liczyć na technologię i nowoczesne materiały.
Główną przyczyną choroby próchnicowej jest niewłaściwe odżywianie. Jeżeli dostarczymy bakteriom cukier, np. sacharozę, to ślina przez 30-40 minut wyrównuje pH (podnosi go do stanu obojętnego). Przez ten czas szkliwo jest narażone na działanie kwasu. Jeżeli dziecko zje pokarm lepki, który dłużej zalega w bruzdach zębów, albo produkt skrobiowy, np. ciastko, retencja w jamie ustnej wydłuża się. Czas neutralizacji zwiększa się do 2-2,5 godziny. Jeśli dziecko je mały herbatniczek co 2 godziny, to cały czas jest narażone na działanie tych kwasów. Częstość spożywania, niezachowywanie przerw, spożywanie słodzonych napojów gazowanych zwiększa ryzyko próchnicy.
Dawno temu, gdy działały w szkołach Kluby Wiewiórki, było takie powiedzenie: „Zęby myjemy rano dla urody, a wieczorem dla zdrowia”. W tym powiedzeniu jest wiele prawdy. W nocy prawie w ogóle nie wydziela się ślina. Jeśli dziecko idzie spać z resztkami pokarmów w bruzdach zębowych, to kwas działa przez cały czas snu. Stąd próchnica. Lakier w tym przypadku nie pomoże. Podstawą zapobiegania próchnicy jest więc właściwe odżywianie i higiena jamy ustnej.

Jak przedstawia się organizacja opieki stomatologicznej nad dziećmi w Polsce?
NFZ oferuje możliwość podpisania umowy o świadczenie usług ogólnostomatologicznych dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Jest też oferta pakietu profilaktycznego obejmującego pacjentów do 19. roku życia. Możliwości wykonywania pewnych procedur są. Istnieją też procedury dotyczące kobiet ciężarnych. To ważne, bo profilaktyka próchnicy powinna zaczynać się w okresie ciąży. Leczenie zębów kobiet ciężarnych jest inwestowaniem w ich zdrowie, ale jeszcze bardziej w zdrowie dzieci. Odrębna sprawa to sposób finansowania tych procedur.

W jakim stopniu te kontrakty są realizowane?
Nie mam ostatnich danych, ale wiem, że kontrakty we wspomnianych pakietach nie są realizowane w 100 proc. Wynika to z kilku przyczyn. Nikt nie chce dostrzec, że leczenie dziecka jest trudniejsze niż dorosłych pacjentów. Czas potrzebny na wykonywanie zabiegu u dziecka jest dłuższy. Bywa, że dziecko zajmuje czas lekarza, a zabieg nie zostaje wykonana, bo malec nie chce współpracować. Tak zdarza się z dziećmi zupełnie małymi, ale również z mającymi 7-10 lat. Dzieci często się boją. Mają już świadomość własnej cielesności i obawiają się bólu. Stomatologia dziecięca jest trudniejsza, a stawki za procedury realizowane u dzieci są identyczne jak w przypadku leczenia dorosłych.

Czy istnieje szkolna opieka stomatologiczna?
Nie istnieje. W Polsce prawo przewiduje, że leczenie dziecka poniżej 16. roku życia może odbywać się tylko w obecności opiekuna prawnego. Kiedyś było inaczej, w szkole działał gabinet stomatologiczny, w którym robiono przeglądy i leczono zęby dzieci. Dzisiaj lekarz nie może realizować procedur leczniczych u dziecka w szkole. Można wykonywać tylko profilaktykę nieinwazyjną, na którą rodzice wyrażą zgodę.
Jako matka niekoniecznie życzyłabym sobie, aby moje dziecko bez mojej obecności było leczone. To zrozumiałe dla rodziców. Przestańmy zatem mówić, że przywrócimy gabinety stomatologiczne w szkołach, w których będzie się leczyć nasze dzieci, albo, że przyjedzie autokar z gabinetem w środku i pod nieobecność rodziców będą usuwane lub leczone zęby uczniów.
U dzieci powyżej 16 lat można wykonywać procedury lecznicze, ale też za pisemną zgodą opiekuna prawnego.

A kadry stomatologii dziecięcej – czy są wystarczające?
Jak już powiedziałam, stomatologia dziecięca jest bardzo trudną dziedziną, w której łączymy różne specjalności. Dziecko to rozwijający się organizm. Mamy endodoncję, taką jak u pacjentów dorosłych, u dzieci w wieku 16-18 lat, mamy endodoncję zębów z niezakończonym rozwojem korzenia, czyli musimy leczyć kanałowo zęby nieukształtowane, mamy uzębienie mleczne. Trzeba zatem mieć wiedzę z ortodoncji, chorób błon śluzowych, pediatrii. Wachlarz świadczeń, który musi wykonywać stomatolog dziecięcy, jest szeroki. Stomatologia dziecięca stanowi zatem wyzwanie. I, jak już wspomniałam, wycena procedur jest zbyt niska w stosunku do czasu i wysiłku, który trzeba włożyć w leczenie dzieci. Wielu lekarzy chce ten zawód uprawiać, bo go lubią, sprawia im satysfakcję. Jednak najwięcej osób chce się specjalizować z protetyki i ortodoncji.
Liczba specjalistów rośnie, ale nadal jest niewystarczająca. Poza tym w różnych regionach kraju jest różna i nieadekwatna do potrzeb. Na Mazowszu większa liczba specjalistów pracuje tylko w niektórych miejscach, w wielu powiatach są białe plamy. W części województw nie ma żadnej jednostki akredytowanej, która kształciłaby nowe kadry.
Zarówno specjaliści, jak i kształcący się w naszej dziedzinie młodzi lekarze liczą na to, że zawód dentysty zostanie doceniony. Ogółem mamy 120 miejsc specjalizacyjnych, to mało. Część osób wybiera tę dziedzinę z konieczności, bo nie dostaje się na inną, wymarzoną. A po dwóch latach, gdy poprawią egzamin lekarsko-dentystyczny, uciekają. A przecież kształcenie jest kosztowne.
Opieka stomatologiczna nad dziećmi stanowi jeden z ważniejszych elementów całej opieki zdrowotnej, a nie margines. Jeśli nie zadbamy o stan zdrowia jamy ustnej dzieci, to mamy potem alarmujące wyniki u dorosłych.
Jeżeli nic się nie zmieni w zakresie finansowania naszych procedur, kontrakty będą podpisywane, ale nie będą realizowane.

Archiwum