28 kwietnia 2015

Wołanie na puszczy

Od grudnia zeszłego roku coraz głośniej się mówiło o problemie rezydentur. Nadzieje młodych lekarzy były ogromne, bo w końcu premier Kopacz obiecała, że każdy dostanie wymarzony etat.

20 stycznia, 27 stycznia i 16 lutego odbyły się spotkania Komisji ds. Młodych Lekarzy z podsekretarzem stanu Igorem Radziewiczem-Winnickim i pełniącą funkcję dyrektora podległego mu Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego MZ dr Jolantą Orłowską-Heitzman. Otrzymaliśmy potwierdzenie obietnicy otwarcia w 2015 r. 6527 rezydentur, z czego na sesję wiosenną przypadło 1612 etatów. To bardzo mało w porównaniu z zapotrzebowaniem kilku poprzednich roczników lekarzy i lekarzy dentystów, którzy szkolą się w trybie pozarezydenckim.
Po podzieleniu liczby etatów przez 16 województw i 75 specjalności (sic!), w których można się kształcić, znów otrzymaliśmy znany nam od lat system zero-jedynkowy. Mam nadzieję, że jesienią się to zmieni i dodatkowe miejsca nie zostaną w całości przekazane na jedną czy dwie specjalności priorytetowe, i że nasz zawód znów będzie można nazywać wolnym.
Czego dotyczyły apele Komisji ds. Młodych Lekarzy podczas spotkań w NIL i MZ? Parafrazując św. Marka, były wołaniem na puszczy: maksymalnie uproście system! Obecnie absolwenci muszą mieć żyłkę hazardzisty – sprawdzać statystyki popularności i dostępności poszczególnych dziedzin w różnych województwach, obliczać szanse i ryzyko. Świadome podejmowanie decyzji przy obecnym kształcie ustawy graniczy z cudem. Czy na jesieni uda się wprowadzić ogólnopolski system przyznawania rezydentur? A może sprawdzi się system analogiczny do używanego podczas przyznawania staży podyplomowych, pozwalający na wybór trzech wybranych dziedzin? Komisja nadal będzie wołać, a młodym lekarzom pozostaje czekać, najlepiej z ewangelickim spokojem.

Filip Dąbrowski,
przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy OIL w Warszawie

Archiwum