18 listopada 2010

Dyrektywa o czasie pracy – możliwa zmiana

Ponad cztery lata trwały uzgodnienia między Komisją Europejską, rządami państw unijnych i Parlamentem Europejskim w sprawie nowelizacji dyrektywy dotyczącej czasu pracy.
Zakończyły się fiaskiem – nie udało się pogodzić ognia z wodą, czyli wydłużyć czas pracy lekarzy i zapewnić im jednocześnie godziwe warunki odpoczynku. To nie koniec batalii – właśnie rozpoczął się jej kolejny etap.

Komisja Europejska podjęła kolejny krok na drodze zmiany w regulacjach dotyczących czasu pracy.
Szczególnie palący problem dotyczy kilku grup zawodowych, przede wszystkim lekarzy i strażaków. Te grupy, z racji specyfiki swoich zawodów, mogą być zobowiązane do pełnienia dyżurów. Każda godzina dyżuru – zgodnie z prawodawstwem UE – zalicza się do czasu pracy, a ten – co do zasady – nie powinien przekraczać 48 godzin tygodniowo.

Kadrowa dziura
To truizm, ale warty przypomnienia: potrzeby zdrowotne społeczeństw rosną, za tymi potrzebami nie nadążają systemy opieki zdrowotnej. Każdy kraj europejski ma kłopot z niedoborem pracowników medycznych, w tym – przede wszystkim lekarzy. Bogate kraje radzą sobie z tym niedoborem zatrudniając lekarzy zza granicy, co i tak nie rozwiązuje problemu. Jedynym krajem – odbiorcą netto lekarzy są Stany Zjednoczone. Problem niedoborów będzie narastał. Szacuje się, że za kilkadziesiąt lat co trzecia osoba będzie zatrudniona w sektorze ochrony zdrowia! Krótszy czas pracy lekarzy powoduje, że potrzeba ich znacznie więcej.
Każde państwo zarządzające opieką zdrowotną musi dokonywać ekwilibrystyki, by zapewnić ciągłość opieki lekarskiej nie naruszając przepisów o czasie pracy. Komisja Europejska sprawdza, jak to się udaje, a z jej raportów wynika, że dyrektywa o czasie pracy jest łamana. Nie inaczej jest w Polsce.
Nic dziwnego, że po fiasku poprzedniej próby nowelizacji, podjęta została właśnie kolejna próba.

Aktywne/nieaktywne
Rozpoczął się pierwszy etap konsultacji. „Na tym etapie Komisja pragnie dowiedzieć się, czy zdaniem partnerów społecznych potrzebne są działania dotyczące dyrektywy w sprawie czasu pracy na poziomie Unii Europejskiej, a także poznać stanowisko tych partnerów w kwestii zakresu takiej inicjatywy. Komisja przeanalizuje opinie wyrażone na tym etapie konsultacji, a następnie zdecyduje, czy wskazane jest podjęcie działań przez UE. Jeżeli Komisja postanowi o potrzebie takiego działania, rozpocznie drugi etap konsultacji z partnerami społecznymi na poziomie UE.
„Zgodnie z art. 154 ust. 3 TFUE na tym etapie będzie dyskutowana treść wniosku dotyczącego działania UE” – głosi komunikat Komisji Europejskiej rozesłany do partnerów społecznych. Prawdopodobnie wróci koncepcja dzielenia czasu dyżuru medycznego na czas aktywny i nieaktywny. Stały Komitet Lekarzy Europejskich (CPME) już wyraził swoje „stanowcze” stanowisko, „że jest przeciwny jakimkolwiek zmianom w definicji czasu pracy czy podziałowi czasu dyżuru na czas pracy i czas odpoczynku (pozostania w gotowości)”.
Trudno się spodziewać, że europejska organizacja związkowa lekarzy będzie miała inne zdanie. Komisja rozesłała jednak komunikat zapraszający do konsultacji także do organizacji pracodawców, których stanowisko będzie z pewnością odmienne. W tym kontekście trzeba pogratulować Ogólnopolskiemu Związkowi Zawodowemu Lekarzy, że nie czeka z założonymi rękami i już nawiązuje kontakty z europarlamentarzystami. Czy to wystarczy? Polski rząd od samego początku konsekwentnie opowiadał się za liberalizacją dyrektywy. Nie w tym jednak rzecz.

Wróżenie z fusów
Na razie za wcześnie na prognozy, czy liberalizacja obecnych przepisów dotyczących czasu pracy tym razem się powiedzie, czy też znowu po kilku latach Komisja Europejska i rządy państw unijnych przegrają z prosocjalnie nastawionym Parlamentem Europejskim. Niewątpliwie ciekawe jest to, na co zostanie położony nacisk w dyskusji. Preambuła obowiązującej dyrektywy brzmi: „Poprawa bezpieczeństwa, higieny i ochrony zdrowia pracowników w miejscu pracy jest celem, który nie może być podporządkowany względom czysto ekonomicznym”.
Jednak może się okazać, iż lepszy doktor zmęczony niż żaden. Ciekawych wniosków w tym względzie dostarcza Wielka Brytania, która do sierpnia 2009 r. korzystała z zapisu dyrektywy, iż ograniczenia dyrektywy nie dotyczą lekarzy w trakcie szkolenia. Rok później Królewskie Towarzystwo Chirurgów przeprowadziło ankietę wśród 980 lekarzy specjalności zabiegowych, z których 80 proc. oceniło wejście dyrektywy w życie negatywnie z uwagi na pogorszenie się opieki nad pacjentami. Respondenci uznali też, że krótszy czas pracy zarówno starszych, jak i młodych lekarzy, przyczynił się do pogorszenia jej warunków, co nie sprzyja efektywnemu wypoczynkowi: muszą częściej operować sami lub w zmniejszonych zespołach, co powoduje stres.
Znamienny tytuł jednego z artykułów BBC na temat dyrektywy brzmiał: „Przepisy dotyczące czasu pracy lekarzy szkodzą pacjentom”. Jeśli pod takim hasłem będą toczyć się konsultacje nowelizacji dyrektywy, Parlament Europejski z pewnością okaże miękkie serce nie lekarzom, a pacjentom.

Justyna Wojteczek

Archiwum