2 września 2009

Radomski Szpital Specjalistyczny – Problem pozostał

11-dniowy strajk w Radomiu omal się nie zakończył zamknięciem oddziałów miejskiego szpitala.

Pielęgniarki i położne do strajku przystąpiły 5 sierpnia. Szpital ograniczył przyjęcia pacjentów do tych w stanach nagłych.
Pierwsze dni strajku pokazały, że bez dostatecznej obsady pielęgniarskiej zagrożone są losy poszczególnych oddziałów.
Pielęgniarki domagały się m.in. podwyżek – 600 zł brutto na etat. Dyrekcja odmawiała, tłumacząc, że szpital ma 25 mln długów.
– Protest pielęgniarek to masowe narażanie ludzi na pogorszenie stanu zdrowia, dlatego jest on moim zdaniem nielegalny, to działanie nie tylko zupełnie nieetyczne, ale także wbrew artykułowi ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – powiedział Tadeusz Kalbarczyk, zastępca dyrektora ds. medycznych. Według dyrekcji średnia pensja pielęgniarki w radomskiej lecznicy to 3,3 tys. zł brutto.
Do szpitala przyjechały Dorota Gardias, szefowa OZZPiP oraz Longina Kaczmarska, przewodnicząca Związku na Mazowszu. Doszło do spotkań z dyrekcją szpitala i przedstawicielami miasta.
Pielęgniarkom zaproponowano pieniądze, które szpital ma otrzymać z NFZ za nadwykonania (1,2 mln zł, co w przeliczeniu na osobę oznacza dodatek do pensji w wysokości ponad 200 zł, wypłacany przez 5 m-cy).
– Nie możemy zaoferować żadnych dodatkowych pieniędzy, bo to byłyby kolejne konsekwencje finansowe dla szpitala – stwierdził uczestniczący w negocjacjach prezydent Radomia i zapowiedział wystąpienie do wojewody z wnioskiem o wygaszenie funkcjonowania niektórych oddziałów szpitalnych.
Związki zawodowe nie przyjmowały ponawianej kilkakrotnie propozycji, zapowiadając manifestację pod szpitalem z udziałem koleżanek z całej Polski.
– Chciałem poznać stanowisko protestujących, dyrekcji i władz miasta oraz ustalić, czy nie ma konieczności wygaszania oddziałów i ewakuacji szpitala – powiedział podczas wizyty w lecznicy Dariusz Piątek, wicewojewoda mazowiecki.
Dzień przed manifestacją odbyła się w lecznicy kontrola zlecona przez wojewodę, by ustalić, czy zmniejszenie obsady pielęgniarskiej nie zagraża życiu chorych. 13 sierpnia do Radomia przyjechało kilkaset pielęgniarek i położnych z całej Polski. W czepkach i z transparentami manifestowały przed budynkiem dyrekcji.
Do sytuacji w Radomiu odniósł się premier. – Wszystko wskazuje na to, że kilka lat zmarnowano w tym szpitalu, jeśli chodzi o restrukturyzację i oszczędności, bo pielęgniarki powinny więcej zarabiać. Natomiast struktura zatrudnienia, podział obowiązków powinny być lepiej zorganizowane – powiedział Donald Tusk.
W tym samym czasie zwołano posiedzenie zarządu krajowego ZZPiP, a kilka pielęgniarek rozpoczęło okupację gabinetu dyrektora.
Strajk zakończył się 15 sierpnia. Pielęgniarki zgodziły się ostatecznie przyjąć ofertę dyrekcji. Do proponowanej kwoty 1,2 mln zł brutto na dodatki do płac dyrektor lecznicy dołożył 200 tys. zł. Te pieniądze mają być przeznaczone na składki ZUS i fundusz pracy.
– Restrukturyzacja mogłaby przynieść szpitalowi korzyść, ale wiele zależy od tego, jak ten proces by wyglądał. Nie chcielibyśmy zmniejszenia liczby oddziałów. Większość lekarzy byłaby za przekształceniem szpitala w spółkę – mówi Norbert Grel, zastępca przewodniczącego OZZL w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. Usiłujemy prowadzić proces restrukturyzacji w taki sposób, żeby jedyną metodą nie stało się zwalnianie personelu – tłumaczy dyrektor Tadeusz Kalbarczyk.

Anna Nowak

Archiwum