18 kwietnia 2009

Bez znieczulenia

Tegoroczna wiedeńska Sesja Komisji ds. Narkotyków ONZ oraz wpisanie na listę zakazanych narkotyków kilkunastu tzw. dopalaczy dały asumpt do kolejnej debaty publicznej o polityce narkotykowej. Coraz częściej słychać głosy o potrzebie zmian, ale politycy i część mediów nie chcą o tym słyszeć, bronią podejścia „zero tolerancji”. A jaka powinna być racjonalna polityka narkotykowa?
Substancje psychoaktywne i ich używanie w celach niemedycznych, a większość z nich jest używana wyłącznie w takich celach, np. nikotyna i alkohol, stanowią jeden z poważniejszych problemów współczesności. Powodują wiele szkód zdrowotnych, ekonomicznych, społecznych.
Z drugiej strony wiemy, że substancje te towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów. Narkotyki to „powszechnik” występujący we wszystkich kulturach, u nas to głównie papierosy i alkohol. Długa tradycja i powszechność używania substancji psychoaktywnych w różnych kulturach, mimo zakazów i ograniczeń, wskazuje, że nie jest możliwe osiągnięcie stanu, w którym ludzie przestaną ich używać.
Wynika z tego, że używanie substancji psychoaktywnych powoduje szkody, ale postulat społeczeństwa wolnego od narkotyków jest nierealny. Potwierdzają to zresztą fakty. W 1998 r. ONZ przyjął deklarację „Świat bez narkotyków”. Założone na 10 lat cele nie zostały osiągnięte.
Zamiast ograniczenia upraw i obniżenia liczby osób używających narkotyki rezultaty są odwrotne. Wzrosła liczba użytkowników, ceny spadły, zwiększył się nielegalny obrót. Wojnę z narkotykami przegrano.
W Polsce jest podobnie. Od lat 90. polityka państwa jest coraz bardziej represyjna. Mamy jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw w Europie, a oczekiwanych rezultatów nie widać. Dostępność jest większa, ceny niższe, a prokuratury i sądy mają coraz więcej pracy, bo z roku na rok rośnie liczba stwierdzonych przypadków łamania prawa antynarkotykowego. Jednocześnie dostępność do programów redukcji szkód jest niewielka.
Doświadczenia ostatnich lat wskazują jasno, że potrzebna jest zasadnicza rewizja polityki narkotykowej, zarówno na poziomie ponadnarodowym, jak i krajowym. Trzeba realistycznie określać cele, opierać się na faktach, a nie emocjach. Nie straszyć, a rzetelnie przedstawiać zagrożenia. Traktować sprawę narkotyków jako problem społeczno-zdrowotny, a nie prawno-karny. Odejść od moralizowania i atakowania użytkowników narkotyków na rzecz poszanowania ich praw. Zdepenalizować posiadanie niewielkich ilości na własny użytek i stosować alternatywy lecznicze zamiast więzienia. Ściganie tysięcy osób podporządkowujących się prawu we wszystkich innych dziedzinach życia jest hipokryzją i afrontem dla praw jednostki. Konieczny jest rozwój programów redukcji szkód. Dzisiaj z terapii substytucyjnej, metody taniej i skutecznej, może skorzystać zaledwie 4% uzależnionych od opiatów.
Generalnie chodzi więc o racjonalne podejście. Bo skoro coraz częściej potrafimy skutecznie pomagać osobom uzależnionym, pora także uzdrowić chore myślenie
o polityce narkotykowej.

Marek BALICKI

Archiwum