18 grudnia 2017

Przed rozłąką z Ukrainą

Refleksje

Paweł Kowal

Polityk powinien się poczuwać do odpowiedzialności za społeczeństwo, za naród. Ludzie muszą bowiem dla niego znaczyć więcej niż ich głosy w najbliższych wyborach. Dla polityka ważna powinna być zbiorowa pamięć, sprawy z przeszłości, uzyskanie zadośćuczynienia za doznane krzywdy, ale też współczesność i myślenie o tych, którzy dopiero przyjdą. Tylko wtedy jego spojrzenie na państwo będzie całościowe. Dlatego sprawy historii są ważne, nawet bardzo ważne, ale niejedyne. W życiu historyka, który poświęca się analizie dawnych dokumentów i walce o prawdę, historia może urosnąć do roli najważniejszej dziedziny, w życiu polityka – nie.

Czasami walka o sprawy, które są już historią, nawet o takie, których ujawnienie jest słuszne, może szkodzić skuteczności działania. Dla przykładu, jeśli my, Polacy, chcemy odszukać wszystkie groby pomordowanych na Wołyniu, przeprowadzić ich badania (co jest ważne także dlatego, że świadkowie tamtych wydarzeń są coraz starsi), nie możemy postawić na ostrzu noża relacji ze wschodnim sąsiadem, bo grozi to wstrzymaniem prac i cel nie zostanie osiągnięty. Należy podjąć rozmowy z Ukraińcami jeszcze raz, poszukać innych rozwiązań, by dojść do kompromisowej oceny trudnych spraw naszej wspólnej historii.

Kiedy w grudniu 1989 r. do Sejmu przyjechała delegacja litewskiego Sajudisu, Bronisława Geremka zaskoczyło, jak dużą wagę Litwini przywiązują do historycznych kwestii. Po latach tak wspominał spotkanie, do którego doszło
z jego punktu widzenia w nowych warunkach, gdy świat stanął przed narodami regionu otworem: „Pozostawało
[to spotkanie] w cieniu eskapady generała Żeligowskiego na Litwę. Formułowano dla strony polskiej zaskakujące oczekiwanie potępienia akcji generała. Myśmy zaś uważali, że już co nieco lat minęło, i że tak jak nie zajmujemy stanowiska w sporze między księciem Witoldem a Władysławem Jagiełłą, tak nie ma konieczności, żeby teraz zajmować się Żeligowskim. Ale to potem ciążyło”.

W pewnym sensie przez ćwierć wieku nie zmieniło się wiele. Historia w naszej części świata pełna jest kontrowersji do dzisiaj. Można oczywiście położyć wszystkie argumenty na szali i walczyć o historyczną prawdę, można pisać czarne listy, można nawet (w tym szkopuł) mieć
w większości spraw słuszność. Tylko, czy warto za cenę uporu udowodnienia naszych racji zrezygnować ze spraw, które będą istotne dla tych, którzy dopiero się narodzą?

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum