23 kwietnia 2010

Na marginesie

Zbrodnia katyńska nie może być traktowana jako jedna z wielu wojennych „tragedii”. Jej wyjątkowość musi zostać rozpoznana i uszanowana w imię fundamentalnych zasad sprawiedliwości i międzyludzkiej solidarności, po to, by już nigdy w przyszłości nikt nie poważył się popełnić podobnie haniebnej i bestialskiej zbrodni.

Fragm. Uchwały Sejmu RP
w 65. Rocznicę Zbrodni Katyńskiej, marzec 2005 r.

5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) podjęło uchwałę o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych więzionych w sowieckich obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz polskich więźniów przetrzymywanych przez NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej. Pod decyzją skazującą na śmierć blisko 25 700 Polaków podpisali się m.in.: Stalin – sekretarz generalny WKP(b), Kliment Woroszyłow – marszałek Związku Sowieckiego i komisarz obrony, Wiaczesław Mołotow – przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych i komisarz spraw zagranicznych.
3 kwietnia 1940 r. NKWD rozpoczęło likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Z Kozielska 4 404 jeńców przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6 287 jeńców z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w Miednoje. Łącznie zamordowano 14 587 osób.
Wśród nich znajdowali się oficerowie powołani do wojska w chwili wybuchu wojny, reprezentujący polską elitę intelektualną: lekarze, prawnicy, nauczyciele, inżynierowie, literaci, dziennikarze, działacze polityczni, urzędnicy, ziemianie, duchowni. Lekarzy podczas działań wojennych chroniła Konwencja Genewska, która zapewniała im specjalne prawa. Jednak w praktyce sowieckiej dyrektywy Zarządu NKWD do Spraw Jeńców Wojennych okazały się nadrzędne.
Przeżyła tylko garstka. Zawarta między agresorami – ZSRR i Niemcami – umowa przewidywała wzajemną wymianę jeńców niebędących oficerami. W 70. rocznicę zbrodni katyńskiej Ewa Dobrowolska przypomina na łamach „Pulsu” sylwetkę wspaniałego lekarza Jerzego Wolskiego, właśnie tak ocalałego ze Starobielska.

Ewa Gwiazdowicz

Archiwum