20 kwietnia 2004

O handlu ludźmi w Sejmie

W Polsce, czyli nigdzie” – pisał kiedyś klasyk teatru absurdu. Minęło wiele lat od tamtego czasu, a wydaje się, że nawet najbardziej absurdalny teatr absurdu przegra z rzeczywistością w naszym kraju.

Niedawno mieliśmy kolejną odsłonę dziwnego widowiska w Sejmie. Szanowne posłanki i szanowni posłowie z zapałem godnym lepszej sprawy pochylili się nad projektem nowelizacji kodeksu rodzinnego, której jeden z artykułów wprowadzał ni mniej, ni więcej, tylko handel dziećmi.

Liga Polskich Rodzin – autorzy propozycji – chcą, by matka, która zgodzi się na oddanie dziecka do adopcji nie później niż 4 miesiące po jego urodzeniu, otrzymywała „rekompensatę” z Funduszu Alimentacyjnego (posłowie nie zauważyli, że ten niedługo zniknie) za wydatki poniesione na dziecko w okresie ciąży i połogu. Rekompensata miałaby wynieść trzykrotną równowartość najniższego wynagrodzenia określonego przez kodeks pracy (ok. 2,5 tys. zł). W przyrodzie nic nie ginie, budżet państwa niezamożny, więc pieniądze te następnie miałyby być zwrócone do Funduszu (nieistniejącego – przyp. „Puls”) przez osoby, które zaadoptują, przepraszam – kupią dane dziecko. Nawiasem mówiąc, gratuluję rozwiązania gnębiącego całe pokolenia filozofów problemu wartości ludzkiego życia.

To, że jakaś partia ma takie pomysły, niestety – w Polsce nie dziwi. To jednak, że Sejm się nad nimi pochyla, mimo że są sprzeczne z Konstytucją, międzynarodowymi prawami człowieka oraz zwykłą przyzwoitością, nie tyle dziwi, ile oburza.

PS. Jest jeszcze wiele spraw, którymi należy się zająć. Podrzucam pomysł własny: z niecierpliwością czekam na grupę posłów, która w trosce o finanse publiczne państwa opracuje nowelizację kodeksu ruchu drogowego pozwalającą rencistom i osobom, które przekroczyły 65. rok życia, na przechodzenie na czerwonym świetle i niezapinanie pasów. Liczę, że także i takie rozwiązanie zostanie uwzględnione w porządku Sejmu i powoła się komisję do zajęcia się tym problemem.

Pola DYCHALSKA

Archiwum