29 kwietnia 2014

Po Zjeździe

Kończąca się kadencja była dla nas czasem walki ze skutkami funkcjonowania fatalnego systemu ochrony zdrowia. Na Zjeździe podsumowaliśmy tę walkę, czekając na przybycie ministra Bartosza Arłukowicza. Pan minister się nie pojawił, ale na telebimach obserwowaliśmy propozycje przedstawiane przez niego na konferencji prasowej. Zabieg PR rządowi się udał i być może część osób uwierzyła w mało realistyczne propozycje ministra. Gdyby wszystkie swoje pomysły wprowadził w życie, byłoby to prawdziwe nieszczęście dla chorych. Zapewnił wprawdzie, że ma przygotowane stosowne zmiany w ustawach i rozporządzeniach, ale swoim zwyczajem nikomu ich nie pokazał. Mimo to jest nadzieja, gdyż w parlamencie zasiadają również posłowie i senatorowie będący profesjonalistami medycznymi, może więc tak skonstruowanych pomysłów w życie wprowadzić nie pozwolą. Trudno bowiem wyobrazić sobie, do jakiego zdezorganizowania ochrony zdrowia mogłoby dojść np. przy wprowadzeniu innego koloru skierowań przy najmniejszym podejrzeniu choroby onkologicznej. Zgodnie z wiedzą medyczną lekarz ma obowiązek zachować czujność onkologiczną w przypadku każdego chorego i oczywiście cieszylibyśmy się, gdyby nareszcie można było bez ograniczeń i limitów leczyć wszystkich. Jednak bez zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia tego się zrobić nie da.

Dla „Pulsu” prezes NRL Maciej Hamankiewicz

Archiwum