12 kwietnia 2009

Uważam, że…

Po uzyskaniu informacji-sprawozdania Ośrodka Doskonalenia Zawodowego Lekarzy i Lekarzy Dentystów naszej izby postanowiłem napisać kilka słów na temat obecnie obowiązujących rozwiązań dotyczących kształcenia ustawicznego.

Najpierw kilka liczb. Otóż na blisko 22 tysiące aktywnych zawodowo lekarzy i lekarzy dentystów izby warszawskiej do końca okresu sprawozdawczego wyliczono i wpisano punkty edukacyjne do indeksów 1200 osobom. W tej grupie wymaganą liczbę punktów uzyskało tylko około 550 lekarzy, z których 74 poprosiło o wpisanie faktu dopełnienia obowiązku kształcenia do Prawa Wykonywania Zawodu. Podczas weryfikowania punktów edukacyjnych okazało się, że wiele dokumentów potwierdzających szkolenia nie spełnia wymogów rozporządzenia ministra zdrowia, więc ich nie uznano. Ponadto rozporządzenie to limituje liczbę punktów, którą można uznać w okresie cyklu rozliczeniowego w ramach poszczególnych form szkolenia. Np. za udział w krajowym lub zagranicznym kongresie, zjeździe, konferencji lub sympozjum naukowym można maksymalnie uznać 40 pkt. Czy to oznacza, że jeżeli byłem na 10 zjazdach, to na dwóch się szkoliłem, a na pozostałych „zbijałem bąki”? Absurd. Czy fakt, że odbyłem szkolenie, niezarejestrowane zgodnie z przepisami przez jego organizatora, co oznacza, że nie jest uznawane i o czym w ogóle nie musiałem wiedzieć, to znaczy, że się nie szkoliłem? Kolejny absurd! Mógłbym wymieniać przykłady, ale po co? Część z Państwa zna je na pamięć, bo odbyła ścieżkę zaliczania punktów edukacyjnych, i to w wielu wypadkach z podanym wyżej skutkiem, tzn. nie uzyskała wymaganej liczby 200 pkt.

Na mój wniosek Okręgowa Rada Lekarska w Warszawie przyjęła stanowisko w sprawie Apelu VIII Krajowego Zjazdu Lekarzy o zawieszenie realizacji rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie sposobów dopełniania obowiązku doskonalenia zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów będące realizacją apelu ostatniego Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Lekarzy. W konsekwencji przyjęcia tego stanowiska nie trzeba zgłaszać obowiązku kształcenia ustawicznego (robią to tylko ci, którzy tego chcą) i z tego powodu izba nie będzie stosować żadnych sankcji. Jest tylko pytanie, czy tak naprawdę o to chodziło? Po co samorząd swoimi pomysłami, bo były to w większości pomysły działaczy izb lekarskich, nęka swoich członków? Z jednej strony oczekujemy od innych zaufania dla lekarzy (jesteśmy przecież zawodem zaufania publicznego) i zżymamy się lub wręcz oburzamy, kiedy nas kontrolują (chociażby narzucenie przez Prezesa NFZ obowiązku potwierdzania odbytej wizyty domowej u chorego), a sami wprowadzamy rozwiązania kontrolujące i weryfikujące lekarzy, np. obowiązek ciągłej edukacji. Gdzie tu konsekwencja? Większość z nas kształci się ustawicznie przede wszystkim dlatego, że tego wymaga wykonywanie naszego zawodu, bo w medycynie ciągle coś się zmienia, rejestrowane są nowe leki, poznajemy nowe metody leczenia, aparaty diagnostyczne, itp. Wreszcie na co dzień jesteśmy ciągle weryfikowani przez ordynatorów, kierowników staży czy specjalizacji, a przede wszystkim przez naszych kolegów i pacjentów! Komu to zbieranie punktów z tymi wszystkimi ograniczeniami, o których wcześniej piszę, potrzebne? Chyba przede wszystkim tym, którzy na naszych „punkt-ach edukacyjnych” zarabiają ciężkie pieniądze. A jest to, według ostrożnych szacunków, do „wyciągnięcia” z chudych lekarskich kieszeni kilkadziesiąt milionów złotych za każdy okres rozliczeniowy.

Z okazji Świąt Wielkanocnych wszystkim Koleżankom
i Kolegom życzę, aby te radosne Święta natchnęły nas duchem optymizmu.

Archiwum