7 grudnia 2012

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Przypomnę, że eponim to wyrażenie utworzone od nazwy własnej, a także sama ta nazwa własna. Jest nim np. trąbka Eustachiusza, inaczej trąbka słuchowa (tuba Eustachii s. tuba auditiva), ale także spolszczone nazwisko Eustachiusz, należące do włoskiego anatoma Bartolomeo Eustachiego (1500 lub 1514-1574). To on opisał budowę ucha środkowego wraz z kostkami i mięśniami oraz skomplikowaną strukturę wewnętrznego (ślimaka), budowę, rozwój i wymianę zębów, nadnercza. W badaniach posługiwał się początkową wersją mikroskopu, macerował tkanki w różnych cieczach, nastrzykiwał, wysuszał, precyzyjnie rozwarstwiał. W 200 lat po nim metody te wciąż były stosowane jako nowoczesne.
Eustachiusz jest kardynalnym przykładem indywidualnego wkładu badacza należącego do rzeszy lekarzy, którzy stworzyli dzisiejszą medycynę. Co więcej, dziś nadal dokonuje się odkryć, których autorzy zasługują na wieczne wizytówki. Zapoczątkowana po II wojnie światowej tendencja do rugowania eponimów wciąż spotyka się ze sprzeciwem lekarzy humanistów, nie tylko historyków medycyny. Niestety ze smutkiem trzeba stwierdzić, że wiele takich nazw zdążyło już zaniknąć. Nie powinniśmy się na to godzić. Pisałem o tym w 2007 r. i wracam do sprawy, bo zagranicą eponimów nikt nie unika. Przeciwnie. Mają one zalety nie tylko historycznomedyczne. Znakomicie wyróżniają się brzmieniem, są zapamiętywalne i – co może stanowić istotny walor pisarski – zachowują się jak poręczne skróty nazw skomplikowanych i niewygodnych.
Ot, choćby choroba albo raczej zespół Kawasakiego, nazwa pochodząca od nazwiska Tomisaku Kawasaki (ur. 1925), japońskiego pediatry, który pracę na ten temat ogłosił w 1967 r.
W angielskim rozwinięciu nazwa definicyjna brzmi: acute febrile infantile mucocutaneous lymph node syndrome albo febrile mucocutaneous lymph node syndrome, albo mucocutaneous lymph node syndrome.
Polscy lekarze używają nazwy: ostry dziecięcy gorączkowy zespół śluzówkowo-skórny węzłów chłonnych, ale wątpliwości budzi obecność członu „śluzówkowo”, który ma brzmienie żargonowe (poprawnie: błony śluzowej, a nie śluzówkowy, i nie błonowo-śluzowo-skórny). Zapewne lepiej byłoby używać nazwy: ostry dziecięcy gorączkowy zespół błony śluzowej, skóry i węzłów chłonnych.
Zastrzeżenia budzi także nazwa choroba Kawasakiego. Wydaje się, że jeszcze nie ma podstaw, aby uznać ten zbiór objawów i zmian patologicznych za jednostkę chorobową, tym bardziej że ich przyczyna pozostaje nieznana, a najistotniejszym zaburzeniem jest zapalenie tętnic wieńcowych z tętniakowatością i zatorowością, co może prowadzić do zawału serca.
O zajęciu naczyń w podanych nazwach nie ma ani słowa, są niepełne, wszystko więc wskazuje na to, że należy używać wyrażenia zespół Kawasakiego. Na koniec uwaga: nazwisko tu się odmienia (nie: zespół Kawasaki), podobnie jak w nazwach: choroba Heinego i Medina, choroba Leśniowskiego i Crohna.

Archiwum