27 października 2009

Kardiolodzy oceniają

Zespół krajowego nadzoru kardiologicznego przeanalizował stan polskiej kardiologii i przedstawił najpilniejsze problemy w tej dziedzinie.
Oddziały kardiologii są jednostkami przynoszącymi zyski, a jednak narasta zadłużenie szpitali, zwłaszcza wysokospecjalistycznych szpitali akademickich. To wynik niekorzystnego systemu rozliczeń JGP.
Katalog świadczeń NFZ zbyt nisko wycenia konsultacje specjalistyczne, diagnostykę w trybie ambulatoryjnym oraz przesiewowe badania profilaktyczne układu sercowo-naczyniowego.
Nie wprowadzono zasad pozwalających na ocenę jakości usług w poszczególnych ośrodkach kardiologicznych. Opinie konsultantów wojewódzkich nie są brane pod uwagę przy tworzeniu i przekształcaniu placówek kardiologicznych, co prowadzi do powstawania nadmiernej liczby pracowni kardiologii inwazyjnej. W efekcie wykonują one zbyt małą liczbę procedur, a tym samym spada jakość świadczonych przez nie usług.
Wiele problemów wynika z braku koordynacji transportu chorych z ostrymi zespołami wieńcowymi do pracowni kardiologii inwazyjnej. Np. na Mazowszu aż 50 proc. pacjentów z zawałem serca otrzymuje pomoc w czasie powyżej 2 godz., a tylko 11 proc. w ciągu 1. „złotej” godziny. Opóźnienia wynikają ze złego ukierunkowania pacjenta – do stacji pogotowia ratunkowego, do szpitala bez pracowni hemodynamicznej.
Województwo mazowieckie należy do najlepiej zaopatrzonych w dziedzinie kardiologii w kraju. Pracuje tu 377 kardiologów (1/5 wszystkich). Działa 12 ośrodków z III stopniem referencyjności i 15 z II i I stopniem. W 8 placówkach prowadzony jest 24-godzinny dyżur kardiologiczny. Rośnie liczba zabiegów koronarografii i angioplastyk.
Zdaniem prof. Grzegorza Opolskiego, krajowego konsultanta w dziedzinie kardiologii, nadal jako społeczeństwo za mało wiemy o chorobach układu sercowo-naczyniowego i konieczności stosowania profilaktyki.
Mimo ogromnego postępu medycyny w dalszym ciągu co druga kobieta w Europie umiera na serce. Choroby układu krążenia stanowią 55 proc. przyczyn zgonów u kobiet i 45 proc. u mężczyzn.

mkr

Archiwum