18 lipca 2005

Jak to będzie z receptami?

Od 1 lipca 2005 roku Mazowiecki Oddział NFZ wprowadza recepty z numerami i kodem paskowym, przydzielane indywidualnie każdemu lekarzowi. Wynika to z rozporządzenia MZ w sprawie recept lekarskich z 28 września 2004 r. (Dz. U. nr 213/2004, poz. 2164).
Dlaczego wprowadza się takie recepty? Ministerstwu chodzi o uszczelnienie systemu refundacji leków – baza danych lekarzy i numerów ich recept ma ułatwić szybkie wykrycie ewentualnych nadużyć. W razie kradzieży bloczka można szybko wprowadzić zastrzeżenie we wszystkich aptekach. Piękne to zamierzenia – niestety, wyszło jak zwykle. Lekarze znowu muszą stać w kolejkach, przeklinając NFZ i izbę lekarską. Izba akurat najmniej tu winna, nikt się z nami przedtem nie konsultował i o zdanie nie pytał. Na szczęście, mazowiecki NFZ jest otwarty na współpracę (chcieli zresztą jeszcze przesunąć termin realizacji tej akcji, ale dostali prikaz z góry, że ma być wprowadzone 1 lipca i już). Mniejsza zresztą o zaszłości, trzeba sobie z tym poradzić. Oto kilka praktycznych informacji dla lekarzy:

  1. Każdy lekarz, który chce wypisywać recepty refundowane, musi pójść do oddziału NFZ i podpisać nową umowę (nie wiedzieć czemu żądają także pieczątki, skoro na recepcie już nie musi jej być), odebrać hasło i PIN. Jeśli nie jest w stanie przybyć osobiście, może dać pełnomocnictwo np. komuś z rodziny, kto weźmie z NFZ umowę i odniesie podpisaną. Dlaczego nie można korespondencynie – nie wiem, próbuję to omówić z NFZ – w końcu banki przysyłają nowe karty i PIN-y pocztą.
  2. Nowe bloczki są sprzedawane w trzech punktach w Warszawie
    (i po jednym w oddziałach terenowych, a dla niepracujących lekarzy seniorów zorganizowaliśmy dodatkowy punkt dystrybucji bloczków
    w OIL). Trzeba mieć ze sobą dokument tożsamości i pieczątkę. Obawiam się jednak kolejnych kolejek.
  3. Można też wydrukować recepty z Internetu (trzeba podać hasło i PIN, wyjdą trzy recepty na jednej kartce A4, pociąć trzeba samemu). Szkoda tylko, że taką możliwość ma jedynie ok. 25% lekarzy.
  4. Mamy na to wszystko jeszcze trochę czasu. Możemy wypisywać w lipcu „stare”, nienumerowane recepty z datą 30 czerwca (uwaga: recepty na antybiotyki i z pomocy doraźnej ważne są krócej niż miesiąc!). Jest to formalnie nieprawne, ale zostaliśmy do tego zmuszeni
    – zaś naszym najwyższym prawem ma być dobro chorego, a nie ministerstwa czy płatnika.

Spotkałem się także z pytaniem koleżanki, pracującej w szpitalu, czy musi podpisywać jakąś specjalną umowę z NFZ, żeby wypisywać leki refundowane rodzinie. Otóż nie. Może je wypisywać na blankietach przydzielonych jej przez szpital (i to nie tylko wstępnym i zstępnym oraz współmałżonkowi) – ale musi mieć na to pisemną zgodę szpitala oraz dokładnie prowadzić dokumentację tych pacjentów. Musi też mieć świadomość, że w razie kontroli może być kwestionowana, np. zbyt wielka liczba leczonych cioć i wujków (o wypisywaniu recept dla krewnych i znajomych napiszę osobny artykuł).
Inne pytanie: czy musimy wpisywać do dokumentacji numer recepty? Jak na razie – nie ma takiego obowiązku, ale nie zdziwię się, jeśli urzędnicy ministerialni narzucą nam taki wymóg.
Jeden z kolegów, również pracujący w szpitalu, stwierdził kategorycznie, że nie obchodzą go żadne nowe recepty. Kwestia ubezpieczenia pacjenta i refundacji, rodzaj blankietu
– to nie powinno być problemem lekarza. On bada, leczy i ordynuje leki. Wszystkie będzie wypisywał na zwykłych kartkach jako pełnopłatne,
a pacjentowi niech załatwiają refundację urzędnicy. Od lat mówię i piszę, że tak właśnie powinno być. Niestety – dziś już wiem, że to
niemożliwe. Ü

Konrad PSZCZOŁOWSKI
Uwaga: powyższe wyjaśnienia dotyczą stanu na dzień 16.06.2005 r. (wynika to z cyklu wydawniczego „Pulsu”).

Archiwum