7 lutego 2018

Monte Rosa na biegowo

Sport

Po udziale w bardzo skomercjalizowanej i masowej imprezie biegowej wokół masywu Mont
Blanc na wakacje w 2017 r. szukałem imprezy mniej popularnej. Wybór padł na Ultra Tour Monte Rosa, liczącą 170 km pętlę okrążającą masyw alpejskiego czterotysięcznika. To wyścig mało znany, dzięki temu z nieco odmiennym klimatem i relacjami między uczestnikami. Oficjalne zawody na pełnej pętli odbywały się w 2017 r. po raz pierwszy. Organizatorom i uczestnikom towarzyszyły obawy związane głównie z pogodą, ponieważ duży fragment trasy biegnie lodowcem, na wysokości znacznie przekraczającej 3 tys. m n.p.m. W razie niesprzyjającej aury i opadów śniegu bezpieczne pokonanie go jest niemożliwe i zawody trzeba by odwołać.

Wystartowaliśmy ze szwajcarskiego Grächen 7 września 2017 r. przed świtem. Krótko po starcie trasa biegowa przerodziła się we wspinaczkę percią ubezpieczoną linami. Nocna mgła dodawała imprezie uroku i dramaturgii, zwłaszcza o świcie, kiedy dotarliśmy do nowo wybudowanego, najdłuższego w Europie wiszącego mostu pieszego (blisko 500 m). Wystające z mgły poniżej mostu czubki drzew robiły wrażenie. Podobnie sam most kończący się w chmurach, zwłaszcza że pokonanie go zajęło dobrych kilka minut, bo bieganie po nim jest zabronione. Na kolejnym odcinku znajdowało się kilka tuneli, wprawdzie niezbyt długich, ale osoby z lękiem wysokości mogły nieco odetchnąć.

Ranek rozpoczęliśmy długim biegiem w dół, do Zermatt. Ucztą dla oczu był widok wyłaniającego się z chmur Matterhornu, u podnóża którego znajduje się wspomniana przełęcz na 3300 m n.p.m. Podejście dłużyło się, ale trwający około godziny odcinek na lodowcu to niewątpliwie jedna z głównych atrakcji trasy. W końcówce odczuwa się już, że w powietrzu jest mniej tlenu. Po kontemplacji północnej i wschodniej ściany Matterhornu przyszła pora na południową, włoską część biegu – przez malownicze i mniej uczęszczane doliny i przełęcze.

Nadeszła noc, okolice półmetka w Gressoney to miejsce, gdzie zaplanowałem krótki odpoczynek. Miałem ogromne szczęście, ponieważ w tym czasie nad górami przeszła burza zamieniająca się wyżej w śnieżycę. Wyścig został wstrzymany na dwie godziny. Ja spędziłem ten czas w budynku w dolinie, jednak większość zawodników załamanie pogody w środku nocy zastało wysoko w górach. Mieli poważne kłopoty, wielu zrezygnowało z dalszej rywalizacji.

Po ustaniu nawałnicy ruszyłem. Było ciemno, bardzo mokro i ślisko, a wyżej leżał śnieg. Miałem kłopoty ze znalezieniem drogi, praktycznie całą noc spędziłem w samotności. Trudności i wzmożona uwaga pochłaniają siły, za to rozwiązują problem z zasypianiem. Ranek wstał pogodny, świat wokół był jak zawsze przepiękny, upał doskwierał, a jeszcze dwie 3-tys. przełęcze dzieliły mnie od mety. Górska huśtawka pogodowa nadal dawała się we znaki i na ostatniej przełęczy znów trzeba było sięgnąć do plecaka po kurtkę
i rękawiczki. Tym razem szczyt zdobywaliśmy w kilka osób, znacznie łatwiej było odszukać szlak we mgle. Wróciliśmy do Szwajcarii, do mety pozostało niecałe 30 km, lecz nie udało mi się zdążyć przed nocą. Trasa biegła bardzo stromym zboczem rozległego grzbietu, na wysokości niewiele ponad 2 tys. m n.p.m. Do mety w Grächen dotarłem 9 września tuż po północy.

Pętla wokół masywu Monte Rosa jest technicznie dużo bardziej wymagająca niż wokół Mont Blanc, a dzięki temu ciekawsza i mniej oblegana. Pokonanie jej zajmuje więcej czasu, ale wynagradza to większa różnorodność trasy. To piękna, godna polecenia wycieczka, podczas której odwiedzamy też urokliwe miejscowości górskie Szwajcarii i Włoch, a widoki na Matterhorn są symbolem Alp.

Bieg wokół Monte Rosa jest również rozgrywany w formule etapowej. Zamiast 170 km naraz są cztery całodniowe etapy po około 40 km, z zapewnionymi noclegami (w 2018 r.
w terminie 5–8 września). Godny uwagi jest też wariant czysto turystyczny, realizowany samodzielnie, z noclegami w pensjonatach, w dolinach i schroniskach wyżej. Moim zdaniem ciekawa propozycja: spędzić tygodniowy urlop w pięknych wysokich górach, nie takich odległych, a poza rejonem Matterhornu niezatłoczonych.

Tomasz Mikulski

 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum