29 czerwca 2014

Autorytet może być wartością

Tadeusz Tołłoczko

Kto jest autorytetem?
Jeśli usłyszymy opinię o kimś, że jest autorytetem, należy zadać sobie pytanie: dla kogo nim jest i jakie argumenty uzasadniają tak znaczące wyróżnienie? Kwalifikacja osoby jako autorytetu jest bardzo trudna, zależy bowiem zarówno od wartości kandydata, jak i od tego, kto dokonuje oceny – od zakresu i jakości posiadanej przez kandydata wiedzy w określonej dziedzinie, intelektualnej i moralnej kompetencji, od stopnia niezależności od wpływów, zagrożeń i uwarunkowań ze strony środowiska, z którym jest organizacyjnie, towarzysko, ideologicznie lub finansowo powiązany. Ocena zależy od standardu moralnego oraz celu lub zadania, jakie ma do wykonania wyrażający tę ocenę. A zadaniem do wykonania może być równie dobrze laudacja, jak i dyskredytacja.
By promować osobę jako autorytet, samemu trzeba być intelektualnie i życiowo uczciwym i wartościowym człowiekiem. Samooceny w tym względzie rzadko bywają jednak w pełni obiektywne. Trudno zgodzić się z opinią osoby niegodnej zaufania, że promowany przez nią człowiek jest autorytetem, nie dokonując weryfikacji osobiście. Przestępcy też mają swoje autorytety, zwykle upozorowane na uczciwych i rzetelnych ludzi, nawet na wysokich stanowiskach.
Instytucje opiniotwórcze mają możliwość propagowania mianowanych przez siebie autorytetów, niezależnie od ich rzeczywistych wartości i zasług. Czynią to niekiedy nad wyraz skutecznie. Problem rozbieżności opinii w procesie kwalifikowania osób do miana autorytetu wynika m.in. z odmiennych kryteriów oceny wartości mających cechować kandydata. Ktoś na przykład może nie uznawać kryterium prawdomówności jako cechy koniecznej.
Współcześnie ani metody naukometryczne, ani stopnie czy tytuły naukowe, ani odznaczenia nie wystarczają do spełnienia kryteriów bycia autorytetem. Mogą bowiem kamuflować przeciętność, a nawet miernotę. Seneka twierdził, że „nie wystarcza dużo wiedzieć, aby być mądrym”. Ta sentencja także w naszych rozważaniach wydaje się być istotna. Popularność osoby również nie czyni z niej autorytetu. Pracownik nauki pretendujący do tego miana z pewnością musi być nie tylko inteligentny, ale również mądry, a jeśli mądry – to również uczciwy. Nieuczciwość dyskwalifikuje kandydata do tytułu autorytetu.
W rozważaniach na temat autorytetu stajemy wobec problemu oceny kryteriów wartości. Warunkiem naczelnym i bezwzględnie koniecznym jest prawda. Bez jego spełnienia wyrastają lub są tworzone autorytety fałszywe, jako że nie są nośnikiem prawdy. Manipulują faktami, a więc kłamią. Motywacją są pieniądze, władza lub po prostu nadęte ego.
Uważam, że przed wydaniem opinii oceniającej jakąkolwiek osobę muszę przede wszystkim wykazać się krytycyzmem wobec siebie.

Kryzys autorytetu
Niekiedy ciężkie zmagania z trudami współczesnego życia, spowodowanymi przez los i ludzi, wyzwalają przekonanie, że tylko zrelatywizowanie zasad moralnych, ich omijanie oraz koniunkturalne ustalanie priorytetów ułatwi uzyskanie życiowego sukcesu. Prowadzi to do dewaluacji wartości moralnych, w tej sytuacji sumienie może stracić orientację. Dla mnie najwyższym autorytetem w sprawach moralności jest własna myśl i sumienie. Nie oznacza to, że nie muszę uciekać się do argumentacji rzeczywistych moralnych autorytetów.

Kto nie jest lub przestaje być autorytetem?
Wiele czynników wpływa na obniżenie autorytetu jednostki i instytucji. Proces ten przebiega na ogół niedostrzegalnie. Przyczyną bywa zwykle maskowany konformizm i koniunkturalizm, robiący zadziwiająco szybką karierę, i medialna popularność doprowadzana do szczebla autorytetu. Współcześnie coraz częściej popularność jest ceniona najwyżej, przez co spada prestiż autorytetu i szacunek dla niego.
W życiu społeczeństwa niezwykłą rolę odgrywa umiejętność i chęć prowadzenia dyskusji, nawet sporu (również naukowego) w sposób kulturalny. Niestety, za sprawą dziennikarzy i polityków, na przykładach telewizyjnych polemik, społeczeństwo uczone jest, jak nie należy rozmawiać. Ten rodzaj dydaktyki, zgubny dla społeczeństwa, powinien być surowo karany, a nie sowicie wynagradzany. Ludzie nie będą umieli ze sobą rozmawiać o trudnych i zawiłych sprawach, bowiem zostali nauczeni tylko wyrażania emocji przez rzucanie sterowanych epitetów. Zauważmy, że im więcej ktoś w polemice używa wulgaryzmów i epitetów, tym częściej zapraszany jest do medialnych dyskursów.

Kultura sporu
Autorytet rzeczywisty od mianowanego najczęściej można odróżnić na podstawie oceny kultury osobistej podczas sporu, czyli metody prowadzenia dyskusji. Z jednej strony jej celem będzie szukanie i dochodzenie do prawdy, a z drugiej jedynie chęć odniesienia polemicznego zwycięstwa przez dyskredytację dyskutanta. Pseudoautorytety wykorzystują dyskusję jako okazję nie do rzucania myśli, lecz inwektyw, obelg i kłamstw. Pomówienia, wyzwiska i ubliżające epitety, naruszające godność adwersarza, uważa się za tzw. mocne argumenty wywołujące aplauz publiczności. Metoda ta z założenia niweczy cel dyskusji, jakim ma być wspólne dojście do prawdy.
Pierwszymi, łatwymi do zauważenia cechami prowadzonych u nas publicznych sporów stają się arogancja, agresja, podważanie wiedzy i godności oponenta. Sugeruje się, że nie może mieć on racji, wręcz odmawia mu się prawa do jej posiadania. Metoda dyskredytacji oponenta jest szeroko stosowana. Kto w dyskusji niszczy swymi wypowiedziami godność polemisty lub świadomie zniekształca jego myśl, ten udowadnia, że do roli autorytetu nie dorósł. Rzeczywisty autorytet nigdy w dyskusji szkalujących epitetów nie używa. Warto zauważyć, że brak kultury wobec dyskutantów jest zwykle precyzyjnym wskaźnikiem ukrytego kłamstwa lub braku argumentów. Prawdą nie są zainteresowani.
Autorytet przestaje nim być w momencie, gdy żąda akceptacji swoich idei, podporządkowania się jego stwierdzeniom i opiniom, a odmiennie myślących piętnuje. Jeśli twierdzenie autorytetu okazało się błędne, co zostało dowiedzione, a nie poinformuje on o tym swych oponentów, oznacza to, że nie jest rzeczywistym autorytetem. Ileż takich ekonomicznych, społecznych lub filozoficznych guru spowodowało niepowetowane straty społeczne, zarówno w okresie komunizmu, jak i po tzw. przełomie.
Z różnorodnymi niebezpieczeństwami wiąże się wykazanie własnych racji w opozycji do pseudoautorytetu. W odpowiedzi można się spotkać wówczas co najmniej z epitetami, wulgaryzmami i kłamstwem. Posiadanie racji w sporze z autorytetem rzeczywistym nagrodzone zostaje natomiast zwykle gratulacjami. Autorytet rzeczywisty od pozorowanego różni się przede wszystkim tym, że jest zdolny do przyznania oponentowi racji. Jest więc zdolny do dialogu. Motywem dyskusji autorytetu jest tylko prawda, a pseudo-autorytetu – konformizm.

Archiwum