5 sierpnia 2013

Powstanie Warszawskie

Janusz Stefan Wasyłuk

Z okazji mijającej 69. rocznicy Powstania Warszawskiego – corocznie uroczyście obchodzonej w kraju i za granicą – wspominamy bohaterskie zmagania powstańczych żołnierzy, utrwalone w dokumentach i na fotografiach oraz rozsławione przez liczne publikacje, filmy, pamiętniki, a także tablice pamięci, pomniki i ekspozycje w Muzeum Powstania Warszawskiego. Niemała część tych wspomnień odnosi się do naszych koleżanek i kolegów medyków – lekarzy, pielęgniarek, sanitariuszek i studentów medycyny – z poświęceniem i heroicznym wysiłkiem ratujących żołnierzy powstańczej armii i cywilów. Pracowali w warunkach urągających wszelkim wyobrażeniom o właściwym transporcie rannych, aseptyce i antyseptyce pomieszczeń operacyjnych, w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia nie tylko wskutek bombardowań i ataków artyleryjskich, ale także strzałów nacierających esesmanów. Niemcy nie przestrzegali żadnych konwencji międzynarodowych, które powinny chronić w czasie działań wojennych oznakowane budynki szpitalne i punkty sanitarne. A jednak uratowano w ten sposób – według ostrożnych szacunków – około 25 tys. żołnierzy powstańczych i osób cywilnych! Nie było prawie zakażeń przyrannych ani większej niż normalnie liczby powikłań!
W czasie 63 dni i nocy świadczenia pomocy medycznej poległo 62 lekarzy (w tym 15 kobiet) z ponad 6 tys. osób uczestniczących w zorganizowanej powstańczej służbie medycznej.
Według H. Jędrzejewskiej i K. Łodzińskiego szef Służby Sanitarnej Komendy Głównej Armii Krajowej płk dr Leon Strehl, ps. Feliks, miał o godzinie „W” do dyspozycji 25 warszawskich szpitali, 120 szpitali polowych, ponad 200 punktów opatrunkowych i ponad 800 patroli sanitarnych. Okręg warszawski podzielony był na siedem obwodów, te z kolei na cztery rejony, a każdy z nich miał swojego szefa sanitarnego.
Skądinąd wiadomo, że w chwili wybuchu Powstania w Warszawie funkcjonowało 36 szpitali, które dysponowały 12 tys. łóżek, a liczba lekarzy niosących pomoc wynosiła 900-1000 osób (A. Danysz). Skąd te różnice? Mogą wynikać m.in. z tego, że część szpitali, a niekiedy pojedyncze oddziały i kliniki, przeznaczonych było dla Niemców i miało niemiecki personel. Ze zrozumiałych względów pozostawały poza ewidencją powstańczą. Drugim powodem było prawdopodobnie to, że w czasie Powstania działała polska tajna administracja cywilna z własnym pionem sanitarnym. Fakt ten jest mało znany, a i ja zapoznałem się z nim niejako przypadkiem.

Niedawno spotkałem się z dr. Waldemarem Grabowskim z IPN, autorem źródłowego dzieła „Polska tajna administracja cywilna 1940-1945”, przedstawiającego cywilną administrację Polskiego Państwa Podziemnego i jej kierownictwo (tzw. Delegaturę), podporządkowaną rządowi RP na wychodźstwie. Przesłanką do tego spotkania była chęć wyjaśnienia nieścisłości dotyczących imienia i pseudonimu mojego Ojca, który w okresie Powstania pełnił zaszczytną funkcję wiceprezydenta Warszawy. W publikacjach historyków pojawiał się jako Marcin Wasyluk, choć w rzeczywistości miał na imię Kazimierz, a zamiast pseudonimu Listowiecki, którym się posługiwał, występował pseudonim M. Bielski.
Tę zagadkę udało się rozwikłać. Okazało się, że w konspiracji działały dwie osoby o nazwisku Wasyluk: drugą był nauczyciel z Podlasia Marcin Wasyluk, działacz Związku Nauczycielstwa Polskiego. Stąd pomyłki historyków. Szczęśliwie posiadałem wiarygodne dokumenty z tamtych czasów, aby tę dwoistość imion wyjaśnić. Natomiast gdy zapoznałem się ze wspomnianym opracowaniem W. Grabowskiego, zaskoczyły mnie rozmiar i szczegółowość struktur tajnej polskiej cywilnej administracji państwowej, budowanej w czasie okupacji hitlerowskiej z nadzieją szybkiego wprowadzenia jej w życie w momencie odzyskania niepodległości. Część tych przygotowań okazała się przydatna na terenach opanowanych przez powstańców. Gdy 1 sierpnia 1944 r. o godzinie „W” rozpoczęło się Powstanie Warszawskie, na polecenie delegata rządu na m.st. Warszawę Marcelego Porowskiego (ps. Sowa) stawiło się w Ratuszu pięciu jego zastępców: Kazimierz Wasyluk („Listowiecki”), reprezentujący Stronnictwo Ludowe, Stefan Zbrożyna („Wawrzyniec”, „Ambroży”, Polska Partia Socjalistyczna), Antoni Chaciński (Stronnictwo Pracy), Henryk Patzer („Karol”, Stronnictwo Narodowe) i Stanisław Kowalewski („Barski”), wyznaczony przez płk. Antoniego Chruściela („Montera”), dowódcę okręgu warszawskiego Armii Krajowej. Były to władze cywilne stolicy w czasie Powstania. W wyzwolonej od okupanta stolicy Marceli Porowski, przedwojenny działacz samorządowy i zastępca prezydenta Stefana Starzyńskiego, stawał się jej prezydentem i jednocześnie wojewodą warszawskim. Do zadań cywilnej administracji stolicy należało zajmowanie się aprowizacją ludności, rozdziałem lokali dla mieszkańców zburzonych domów, organizowanie punktów sanitarnych i miejsc pochówku, budowa studni artezyjskich, organizowanie brygad roboczych do wznoszenia barykad i gaszenia pożarów, wydawanie komunikatów dla ludności z całodobowego nasłuchu radiowego i wiele innych. Ośrodek Opieki Społecznej i Zdrowia przy delegaturze warszawskiej miał pod opieką 96 szpitali cywilnych i punktów sanitarnych rozlokowanych głównie w Śródmieściu, na Woli i Powązkach, nad którymi zwierzchnictwo sprawowała dr Róża Kisielewska-Zakrzewska (cyt. za M. Drozdowskim). Ta dwoistość wojskowo-cywilna w zarządzaniu szpitalami (a częstokroć zaledwie zaimprowizowanymi salami operacyjnymi i ambulatoriami w piwnicach budynków) nie trwała jednak długo. Ponieważ nie udało się opanować całego miasta w czasie pierwszego uderzenia – tak jak to zakładało dowództwo Powstania – część szpitali od razu zajęli Niemcy. W następnych dniach i tygodniach powstańcy byli wypierani z kolejnych rejonów miasta, tracono więc znajdujące się tam szpitale i punkty sanitarne. W drugiej połowie Powstania faktycznie zatarła się już różnica między „cywilną” i „wojskową” służbą zdrowia i jej przynależnościami. Wszyscy świadczyli pomoc wszystkim, nie przejmując się zbytnio zależnościami służbowymi. Silent leges inter arma. Powstańczy prezydent Warszawy M. Porowski, człowiek wysokiej kultury i doświadczony działacz samorządowy, dobrze to rozumiał i starał się łagodzić drobne konflikty wynikające z chęci tworzenia struktur wojskowych równolegle z istniejącymi już cywilnymi. Wraz z upadkiem Woli i innych dzielnic warszawskich to współzawodnictwo stało się bezprzedmiotowe: praktycznie nie było już czym zarządzać, choć na Starówce nadal działały szpitale należące do Grupy Północ i tworzono dodatkowe szpitale przy ul. Miodowej, Kilińskiego, Podwale, Hipotecznej, Brzozowej i na rynku Nowego Miasta w klasztorze sióstr Sakramentek (cyt. za W. Sikorskim). Gdy zapadła decyzja ewakuacji Starówki, władze cywilne Warszawy przeszły kanałami do miejsc, w których jeszcze trwał opór: Marceli Porowski i Henryk Patzer (ranny) do Śródmieścia, a Kazimierz Wasyluk (ranny, chory na czerwonkę), Antoni Chaciński i Stefan Zbrożyna na Żoliborz. Niemieckie oddziały szturmowe dobijały na Starówce ciężko rannych, których nie można było ewakuować kanałami, wrzucając do piwnic wiązki granatów lub paląc ich żywcem miotaczami ognia. Uratowani lżej ranni powstańcy poszli do niewoli z resztą powstańczej armii. Wielu udało się ulokować w tworzonych ad hoc szpitalikach w podwarszawskich miejscowościach. Szerzej o ich losach opowiedziano w „Pamiętniku Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego” w tomie „Exodus – Służba zdrowia po Powstaniu Warszawskim”. A jakie były dalsze losy powstańczego prezydenta Warszawy Marcelego Porowskiego? Po wojnie władze komunistyczne skazały go na karę śmierci za sprawowanie funkcji delegata rządu na m.st. Warszawę, co według prokuratora Beniamina Wajsblecha równoznaczne było ze „zbrodnią kolaboracji z gestapo i ludobójstwa”(!). Orzeczono również przepadek całego mienia i utratę praw publicznych, obywatelskich i honorowych na zawsze. Śledztwo odbywało się pod osobistym nadzorem osławionego płk. Anatola Fejgina. Porowski przesiedział parę lat w celi śmierci, ale wyroku nie wykonano. W kolejnym procesie zamieniono karę śmierci na długoletnie więzienie. Wyrok uniewinniający został wydany w roku 1957. Marceli Porowski opuścił więzienie jako człowiek chory, bez środków do życia. Stracił rodzinę: żona leczyła się w szpitalu psychiatrycznym, a dwóm jego synom jak na urągowisko wręczono legitymacje PZPR (!), aby się wyparli ojca. Marceli Porowski zmarł w roku 1963.

Źródła:

  1. Tygodnik Powszechny” nr 31/1974
  2. A. Danysz, Służba sanitarna w Powstaniu Warszawskim, „Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego” nr 9/2005, s. 89
  3. M.M. Drozdowski, Marceli Porowski – prezydent powstańczej Warszawy, wyd. Vipart, Warszawa 2010
  4. Exodus – Służba zdrowia po Powstaniu Warszawskim, „Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego” nr 14/2010
  5. W. Grabowski, Polska tajna administracja cywilna 1940-1945, wyd. IPN, Warszawa 2003
  6. Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim, Instytut Historii PAN, wyd. PIW, Warszawa 1974
  7. H. Jędrzejewska, K. Łodziński, Przygotowanie Służby Sanitarnej na Godzinę „W”, „Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego” nr 9/2005
  8. Lekarze Powstania Warszawskiego, ibidem, nr 10/2006, supl.
  9. Medycyna w Powstaniu Warszawskim, ibidem, nr 9/2005
  10. Z. Podgórska-Klawe, Szpitale w Powstaniu Warszawskim, ibidem, s. 51
  11. W. Sikorski, Zarys organizacji służby sanitarnej w Powstaniu Warszawskim, ibidem, s. 87
  12. J.S. Wasyluk, Wspomnienia o moim Ojcu z Powstania Warszawskiego, ibidem, nr 14/2010, supl.

Archiwum