24 czerwca 2012

SMS z Krakowa

Wprawdzie minęło już kilka tygodni od 1 maja, ale nie sposób w medycznym piśmie nie wspomnieć o przypadającym na tę datę Światowym Dniu Astmy, na którą choruje ok. 300 mln osób na świecie, a 250 tys. umiera każdego roku. Według WHO astma oskrzelowa jest chorobą cywilizacyjną pochłaniającą coraz więcej ofiar (w 2025 r. chorych będzie już 400 mln). 1 maja to nie tylko Dzień Astmy i znane święta (Pracy, ku czci św. Józefa, data przyjęcia nas do UE), to także Dzień Konwalii, świętowany we Francji, w aromatach Christiana Diora, jako zapowiedź wiosny.
Trudno też nie odnotować pierwszomajowego Kongresu Ruchu Palikota, podczas którego wśród przyjętych 21 postulatów „Korekty kapitalizmu” aż pięć dotyczyło ochrony zdrowia, oraz ogłoszenia w tym dniu przez Ministerstwo Zdrowia trzeciej już listy leków refundowanych, na której ceny rosną w przypadku 674 specyfików, a maleją w przypadku 436.
A w Krakowie ceny nie rosną, tylko się podnoszą. Wystarczy zamknąć taki hotel Cracovia, żeby ceny noclegów w śródmieściu – nawet bez organizacji Euro – same się podniosły. Ciekawe, ile trzeba wyłożyć, żeby taki hotel w centrum Krakowa zbankrutował?
Wydarzeniem pierwszoplanowym w świecie medycznym miasta jest bezspornie wybór na stanowisko rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego lekarza, byłego dziekana Wydziału Lekarskiego i prorektora UJ ds. Collegium Medicum, prof. Wojciecha Nowaka. Taki przypadek miał miejsce po raz ostatni w 1947 r. Tymczasem wszystko wygląda nieźle, bo rektor elekt zapowiedział m.in. – w kontekście likwidacji stażów podyplomowych – zmniejszenie limitów naboru na studia medyczne, bo baza kliniczna nie jest z gumy. W konsekwencji wyborów władz UJ trzeba też zapowiedzieć powołanie na stanowisko prorektora ds. Collegium Medicum biochemika, prof. Piotra Leidlera.
A w krakowskiej izbie do końca maja trwała gigantyczna akcja protestu przeciw nowym umowom z NFZ. Sprawa dotyczy recept na leki refundowane. Piszę „gigantyczna”, bo na terenie całej Małopolski, we wszystkich szpitalach i większych NZOZ-ach, odbyło się kilkadziesiąt spotkań lekarzy z delegatami Okręgowej Rady Lekarskiej, wspomaganymi służbami prawnymi i specjalnie przygotowaną multimedialną prezentacją skutków podpisania umów. Według eksperta prawnego OIL w Krakowie, jeśli umowy przygotowane przez prezesa Paszkiewcza wejdą w życie, to nie ma lekarza, który w trakcie roku kalendarzowego nie naraziłby się na ukaranie. Ze statystycznej symulacji wynika, że dla przeciętnego lekarza POZ kara mogłaby sięgnąć 378 tys. zł rocznie, czyli 1,8 mln zł w ciągu pięciu lat (bez odsetek).
Tymczasem NFZ bawi się protestem lekarzy, a media spekulują głównie, kto zastąpi odwołanego prezesa Paszkiewicza. Ale po 30 czerwca, gdy u drzwi staną rzesze pacjentów pozbawionych leków refundowanych, wszyscy zaczną inaczej śpiewać. Chyba że ktoś wcześniej zmieni libretto tej operetki.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum