28 grudnia 2012

Od paternalizmu przez partnerstwo, formalizm do klientelizmu cz. 13

Tadeusz Tołłoczko

Zdrowie wartością klasową
Musimy zdawać sobie sprawę, że to decyzje polityczno-ekonomiczne poprzez merkantylizm i klientelizm spowodowały, że zdrowie obywatela stało się „wartością klasową”, a ogólnospołeczna „solidarność w zdrowiu” wprowadzona została na przedpola „walki klas” Karola Marksa. Jakże często bowiem dochodzi do sprzeczności między dobrem chorego a stanowiskiem ekonomistów o mentalności księgowych. Ponadto wzrastające możliwości medycyny staną się prawnie usankcjonowanym przywilejem finansowej elity. W tym układzie brak pieniędzy będzie społecznie akceptowanym argumentem i prawną podstawą do nieudzielania wysoko kwalifikowanej lekarskiej pomocy.
Zastosowanie ma tu wezwanie „pieniądze albo życie!” oraz życiowe prawo, że „aby żyć, trzeba mieć pieniądze”.
Przedstawiona samorealizująca się wizja roli lekarza w konsumpcyjno-klientelistycznym modelu ochrony zdrowia wydawać się może nie do zaakceptowania przez osoby odchodzącego pokolenia. Natomiast pokolenie wchodzące w dorosłe życie traktować będzie współczesną mu obyczajowość i zadania lekarzy (a nie misję) i organizację ochrony zdrowia jako coś zupełnie naturalnego i normalnego, bo ochrona zdrowia będzie tylko częścią urynkowionego życia społecznego. Ponieważ żyjemy w kraju niskich standardów, również moralnych, niskiego poczucia wspólnoty i niewielkiej akceptacji pojęcia „solidarność w zdrowiu”, dlatego proces ten przebiegać będzie bardzo sprawnie i szybko. Ciche głosy ludzi wykluczonych zagłuszone zostaną triumfalnymi sprawozdaniami urzędowych statystyków, peanami dyspozycyjnych dziennikarzy, rządzących polityków i ekonomistów.
Myślę też, że w realizacji nowych systemów młode pokolenie lekarzy borykać się będzie z trudnościami nieznanymi mojej generacji, bowiem wolny rynek przemienił ludzką i naszą zawodową solidarność w bezwzględną konkurencyjność, która wraz z klientelizacją stosunków międzyludzkich zaburzy dotychczasowe deontologiczne uwarunkowania układu lekarz – pacjent, a nawet lekarz – lekarz.
Dynamicznie wchodzący w życie klientelistyczno-kontraktalistyczny system ochrony zdrowia dezaktywuje dotychczasowy humanistyczny charakter lekarskiego etosu i lekarskiej misji opartej na moralnym zobowiązaniu wyznaczającym lekarzowi i medycynie misję usługową. Sprawność, wystarczalność, skuteczność, komfort i wartość merytoryczna takiego systemu obejmie jednak tylko elitę polityczno-finansową. Wszystko zależy od tego, czy owa elita zdolna będzie do propaństwowego myślenia.
Moralne zobowiązanie lekarza i ochrony zdrowia przeistacza się w kontrakt świadczeniodawcy na rzecz chorych i społeczeństwa, pod oczywistym warunkiem, że ich na ten kontrakt będzie stać. Szara masa ludzi biednych i chorych, a więc z rynkowego punktu widzenia niepotrzebnych, bo będących tylko konsumentami PKB, oczekiwać i wyszukiwać jednak będzie lekarzy o paternalistycznym stosunku do chorych.
Kończąc, powtórzę myśl, że żyjemy w biednym kraju o niskich standardach, również moralnych, a my, lekarze, należymy do tej grupy społecznej, która kierować się powinna i rozumem, i sumieniem, czyli również poczuciem sprawiedliwości społecznej.
Nadchodzący system będzie natomiast prowadził prostą i najkrótszą drogą do społecznej nierówności, czego rynkowi demokraci nie chcą dostrzec. Pamiętajmy jednak, że wszelki niedostatek jest przez społeczeństwo akceptowany tylko wówczas, gdy jest sprawiedliwie rozkładany.

Karta Praw Pacjenta
Karta Praw Pacjenta to niewątpliwie dokument współcześnie bardzo potrzebny, a nawet konieczny, ale stanowi równocześnie dowód zaniku moralności. Im więcej tworzy się przepisów, tym więcej inicjatywy wykazują chętni do ich omijania i dogodnej interpretacji. „Praca medyka nie wypływa z przepisów prawa, lecz z samej natury rzeczy” – jak to stwierdził Kant.
Powtórzę, że nie na przepisach, instrukcjach, zaleceniach należy budować zobowiązania moralne lekarza i pielęgniarki wobec chorego. W ten sposób bowiem tworzy się, niezależnie od tego czy za biurkiem, czy w bibliotece, dziurawe prawa, które z założenia nie mogą objąć wszystkich klinicznych sytuacji i odmiennych uwarunkowań materialnych poszczególnych chorych.

Wnioski końcowe
Musimy sobie zdawać sprawę, że ani sam układ paternalistyczny, ani sam partnerski nie są dla chorego wystarczające i nie zaspokajają w całości jego oczekiwań i potrzeb. Lekarz powinien przekraczać zarówno postawę paternalistyczną, jak i partnerską, i obie wzajemnie sobą wzbogacać.
Największym problemem w ochronie zdrowia jest jakość moralna lekarzy, chorych, całego społeczeństwa, w tym przede wszystkim władzy. Niestety zasada „Primum non nocere” egzekwowana jest wyłącznie w odniesieniu do lekarzy, a nie do najszerzej rozumianej władzy i decydentów.
Myślę, że również w odniesieniu do moralności w ochronie zdrowia z łatwością zauważyć można opisane przez Kopernika zjawisko wypierania wartości wyższych przez niższe. Wobec poziomych i pionowych klientelistycznych powiązań biedny chory staje się bezbronny.
Dotychczasowy etos lekarski zapewne będzie konieczny, lecz pozostanie w szczątkowej formie, z przeznaczeniem dla ubogich, traktowanych już nawet nie jako współobywatele, bliźni, ziomkowie, lecz jako tubylcy. Zastosowanie znajdzie tu wezwanie „pieniądze albo życie!”.
Toteż tak jak Kato Starszy w senacie rzymskim nieustannie głosił „Ceterum censeo, Carthaginem esse delendam”, tak ja od lat powtarzam się, mówiąc, że współcześnie „kto ma żyć, kto ma umrzeć decydują nie lekarze, lecz politycy i ekonomiści”.

Archiwum