19 października 2016

Punkt widzenia. Dobry wujek

Paweł Walewski

Czy po miesiącu od wejścia w życie Programu 75+ nasi seniorzy poczuli się już zdrowsi? I zgodnie z poleceniem ministra przykładnie wykupują wszystkie leki? Pewnie jeszcze za wcześnie na ogłaszanie sukcesu, choć nie jestem pewien, czy nawet po roku będziemy mądrzejsi. Na internetowej stronie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji widnieje cytat wybitnego angielskiego farmakologa sir Johna Gadduma: „Pacjenci mogą odzyskać zdrowie niezależnie od leków lub za ich pomocą”. Nie jesteśmy w stanie określić, w jakich proporcjach ta zależność występuje, ale geriatrzy częściej ujmują swoim chorym leków niż ich dodają. Poza wszystkim wielką estymą seniorów cieszą się wciąż suplementy. Kiedy słyszałem przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, jak wylewali krokodyle łzy nad ciężką dolą emerytów (którym niskie emerytury nie pozwalają na realizację recept), od razu miałem przed oczami te wszystkie reklamy preparatów podejrzanej skuteczności, które ochoczo starsi ludzie wykupują z aptek i sklepów. Być może niejednego seniora nie stać było na specyfiki, które znalazły się na liście 75+, ale na te suplementy – nie najtańsze przecież – zawsze grosz się znalazł! Dlatego opiekuńczość państwa ma swoje granice. Chyba że potraktować ją wyłącznie marketingowo, tak jak Program 500+, i wyglądać wzrostu słupków poparcia. Jeśli rządowi chodziło o to, by teraz seniorom przychylić nieba darmowymi lekami, warto, by przyznał się do tego wyborcom Prawa i Sprawiedliwości. Tylko dlaczego polityczny zabieg będzie w przyszłym roku okupiony okrągłą sumą 565 mln zł (w tym roku na bezpłatne leki zostanie wyasygnowanych 330 mln) zabranych wszystkim ubezpieczonym? Życie na kredyt jest nieraz gorsze niż faszerowanie się chemią. Akurat obecne kierownictwo resortu zdrowia wyjątkowo zapatrzone jest w politykę Janosika i lubi łatać różne wyborcze zobowiązania nie swoimi pieniędzmi. A to się kardiologom zetnie, żeby mieli psychiatrzy. To znów obdaruje seniorów, skoro tacy biedni. W dodatku obowiązuje prosta reguła: dobra władza daje, a źli lekarze obowiązani są stać na straży finansów publicznych. I mają związane ręce, bo przecież w wielu wypadkach nadzieje rozbudzono nadmierne. I to znów na lekarzy spada przykra konieczność tłumaczenia chorym, dlaczego nie mogą otrzymać darmowego lekarstwa. Inaczej będą drżeć przed kontrolą funduszu, który za niewłaściwie wypisane recepty wlepia kary. Wszyscy pamiętamy, że obecny minister zdrowia wcześniej bardzo się takim praktykom sprzeciwiał. Funkcjonowanie w rządzie zmienia jednak optykę. Za cenę politycznego sukcesu wszystkie triki są dozwolone. Tylko kto się na nich pozna? ■

                                                                                                            Autor jest publicystą „Polityki”.

 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum