29 marca 2014

Obowiązku dokumentacji medycznej (na razie) nie będzie

Obowiązujące przepisy mówią, że od 1 sierpnia 2014 r. cała dokumentacja medyczna ma być prowadzona wyłącznie w postaci elektronicznej. Ministerstwo Zdrowia zapewnia jednak, że termin się zmieni. Wygląda na to, że obowiązek prowadzenia dokumentacji medycznej w formie elektronicznej zostanie wprowadzony dopiero za trzy lata – od 1 sierpnia 2017 r., a niektórych lekarzy obejmie jeszcze później.

Ministerstwo Zdrowia proponuje, żeby lekarze, którzy wystawiają jedynie recepty pro familia i pro auctore, dokumentację medyczną wyłącznie w formie elektronicznej zaczęli prowadzić dopiero od 1 stycznia 2020 r.
Przepisy o dokumentacji elektronicznej wprowadzono ustawą o Systemie Informacji Medycznej oraz nowelizacją ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Podane w tych dokumentach stosunkowo krótkie terminy na rozpoczęcie obowiązkowego prowadzenia dokumentacji elektronicznej oraz nikła zakładana pomoc dla lekarzy w realizacji tego obowiązku były krytykowane przez samorząd lekarski.
Nie wiadomo, czy to argumenty izb lekarskich spowodowały zmianę stanowiska Ministerstwa Zdrowia. Wielokrotnie apelowały one o przesunięcie daty wejścia w życie obowiązku prowadzenia dokumentacji wyłącznie w formie elektronicznej. Zaniepokojenie wyrażali przede wszystkim lekarze emeryci i renciści, którzy wypisują recepty dla siebie i swoich bliskich (w takiej sytuacji prawo zobowiązuje ich do prowadzenia uproszczonej dokumentacji – na razie papierowej).
Na stronie internetowej resortu można znaleźć założenia do projektu zmiany przepisów. Medycznej dokumentacji elektronicznej poświęcono w tym dokumencie cały rozdział. – Zmiany w tym zakresie powinny wejść w życie przed 1 sierpnia 2014 r. – zapewnił „Puls” rzecznik resortu Krzysztof Bąk.
Jakie są oficjalne powody tej decyzji? „Mając na uwadze skalę przedsięwzięcia oraz stopień informatyzacji poszczególnych grup usługodawców, proponowany okres (przejściowy – przyp. red.) daje możliwość pozytywnego zakończenia okresu przygotowywania się usługodawców oraz dostawców oprogramowania dla rynku medycznego do rozpoczęcia przetwarzania dokumentacji medycznej wyłącznie (co do zasady) w postaci elektronicznej” – czytamy w projekcie założeń.
Zauważyć należy, że Ministerstwo Zdrowia dostrzegło, iż dostosowanie się do nowego prawa to dla wielu świadczeniodawców „proces długotrwały i kosztochłonny”.
W dokumencie nie ma mowy o stopniu zaawansowania prac Ministerstwa Zdrowia i Centrum Systemów Informatycznych w Ochronie Zdrowia nad platformą elektroniczną, która ma gromadzić i przetwarzać dane medyczne.
Rzecznik ministerstwa zwraca jedynie uwagę na „skalę przedsięwzięcia, jakim jest wprowadzenie obowiązku prowadzenia dokumentacji medycznej wyłącznie w postaci elektronicznej, przy bardzo zróżnicowanym stopniu informatyzacji podmiotów udzielających świadczeń zdrowotnych”.
Niepokoić może fakt, że w połowie lutego nadal mamy do czynienia z projektem nawet nie ustawy, lecz założeń. Jednak polskie władze: zarówno wykonawcza, jak i ustawodawcza, wielokrotnie udowodniły, że w razie potrzeby zmiany ustawowe potrafią wprowadzić w ekspresowym tempie. Do sierpnia zostało zaś dużo czasu.

Elektroniczna rewolucja
Być może prace nad nowelizacją przepisów dotyczących terminów wprowadzenia obowiązku elektronicznej dokumentacji medycznej opóźnia fakt, że opublikowany projekt założeń obejmuje znacznie więcej zmian, nie tylko przesunięcie dat.
Lekarzy i pacjentów obejmie bowiem prawdziwa rewolucja, a elektroniczna dokumentacja będzie jednym z jej elementów. Na przykład resort planuje wprowadzenie dwóch dokumentów: KUZ (karty ubezpieczenia zdrowotnego) oraz KSM (karty specjalisty medycznego), które służyłyby m.in. jako „klucze” dostępu do określonych danych medycznych umieszczonych na platformie medycznej oraz za pomocą których potwierdzane by były pewne czynności (wykonanie badania) i uprawnienia (prawo do wypisania recepty).
Ze względu na to, że rocznie udziela się około 138 mln porad w podstawowej opiece zdrowotnej, około 80 mln porad w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, odnotowuje się około 8 mln hospitalizacji i wystawia ponad 150 mln recept, wspomniana platforma będzie gromadzić i przetwarzać tetrabajty danych, do których dostęp ma mieć kilka podmiotów (oczywiście na podstawie certyfikatów).
Jeszcze wiosną 2013 r. administracja Baracka Obamy, która wprowadzała zmiany w ochronie zdrowia w USA, była przekonana, że sukces reformy zależy od tego, czy wystarczająca liczba młodych obywateli zgłosi akces do powszechnego systemu ubezpieczeń. Jednak jesienią doszło do poważnego kryzysu politycznego, a reforma zawisła na włosku z powodu… strony internetowejhttp://www.HealthCare.gov. A tak naprawdę systemu informatycznego dla „Obamacare”, który albo nie działał wcale, albo się zawieszał. Miejmy nadzieję, że u nas będzie lepiej.

Justyna Wojteczek

Archiwum