6 lutego 2018

Nowy minister,stare problemy

Wokół reformy służby zdrowia

Małgorzata Solecka

Ponad 3,5 tys. wypowiedzianych klauzul opt-out – taki był oficjalny bilans akcji ograniczania czasu pracy przez lekarzy na początku stycznia. Porozumienie Rezydentów podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia (3 stycznia) zaznaczało jednak, że akcja trwa i dołączają do niej kolejni lekarze. Czy dymisja ministra zdrowia wpłynie na środowisko lekarskie? Czy nowemu ministrowi lekarze „dadzą czas”, o co apelował w wywiadzie telewizyjnym premier Mateusz Morawiecki?

Po  Nowym Roku kryzys związany z wypowiadaniem klauzul opt-out wyraźnie się nasilił: 3 stycznia nadzwyczajne posiedzenie Komisji Zdrowia, 5 stycznia spotkanie „ostatniej szansy” rezydentów z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem, zakończone fiaskiem, 8 stycznia rekonstrukcja rządu Mateusza Morawieckiego. Konstanty Radziwiłł stracił stanowisko, ministrem zdrowia został – nieoczekiwanie – dotychczasowy wiceminister nauki, kardiolog prof. Łukasz Szumowski, zaangażowany w projekt stworzenia Instytutu Biotechnologii Medycznej, który ma zainwestować pół miliarda złotych w badania nad nowymi cząsteczkami leków prowadzone w Polsce. Nikt nie ma wątpliwości, że nowy minister stanie przed ogromnym wyzwaniem.

Na Mazowszu, zwłaszcza w Warszawie, sytuacja z klauzulami opt-out już w tej chwili jest bardzo poważna. Według danych urzędu wojewódzkiego tylko do końca grudnia klauzule wypowiedziało niemal 600 lekarzy, w tym ponad 400 w Warszawie. W stolicy najtrudniejsza sytuacja jest w klinice dziecięcej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przy al. Żwirki i Wigury, tam gdzie w październiku trwała ogólnopolska głodówka lekarzy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że klauzule wypowiedzieli niemal wszyscy rezydenci i duża część specjalistów. W Grodzisku Mazowieckim dyrektor szpitala musiała podnieść stawki niemal o połowę, by znaleźć chętnych do dyżurowania. Grafiki dyżurów na najbliższe dwa miesiące udało się opracować, ale szpitala na takie wynagrodzenia lekarzy (przy obecnej wysokości kontraktów) nie stać. Dyrektorzy wielu szpitali, również tych, w których rezydentów praktycznie nie ma, a lekarze pracują na kontraktach, podkreślali, że największym zagrożeniem jest obecnie wywierana na nich presja, by znacząco podnieśli stawki.

Tymczasem podczas specjalnego posiedzenia Komisji Zdrowia minister Konstanty Radziwiłł próbował lekceważyć skalę protestu, podkreślając, że problemy zamkniętych oddziałów czy poradni, jeśli nawet punktowo wystąpiły, miały na początku stycznia charakter incydentalny. Minister chwalił dyrektorów za radzenie sobie z problemami wywołanymi przez akcję lekarzy. – Sytuacja w ochronie zdrowia jest pod absolutną kontrolą, pacjenci są bezpieczni – mówił Radziwiłł i dodawał, że to tylko media donoszą o chaosie w ochronie zdrowia.

Jeszcze wcześniej minister w wypowiedziach dla mediów oskarżył lekarzy, przede wszystkim tych, którzy organizują i wspierają protest, o polityczne intencje. O to, że protest de facto ma charakter antyrządowy. I choć sytuacja – co Konstanty Radziwiłł wielokrotnie podkreślał – nie zagraża bezpieczeństwu pacjentów, posłowie mogli usłyszeć, że rząd nie zamierza przyglądać się jej bezczynnie. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia ministerstwo przekazało do publicznych konsultacji (trwały trzy dni) dwa projekty rozporządzeń dotyczących warunków udzielania świadczeń szpitalnych i ambulatoryjnych. Zmiany w przepisach mają ułatwić dyrektorom szpitali wprowadzenie tzw. elastycznych grafików, czyli wyznaczenie na dyżur jednocześnie na kilku oddziałach (lub w kilku poradniach) jednego lekarza. Przeciw temu rozwiązaniu natychmiast i bardzo gwałtownie zaprotestował samorząd lekarski. Prezes NRL mówił o „próbie gaszenia pożaru benzyną” i przypominał – ministrowi Radziwiłłowi oraz wszystkim kolegom – jaka odpowiedzialność ciąży na lekarzu pełniącym dyżur. – Lekarz, który przejął opiekę nad pacjentem (czyli objął dyżur), nie może w razie problemów, gdy zagrożone zostanie zdrowie i życie pacjenta, zasłaniać się okolicznościami
zewnętrznymi, względami organizacyjnymi czy nawet presją wywieraną przez przełożonego. Lekarz ponosi pełną odpowiedzialność moralną i prawną za zdrowie i życie pacjentów
– podkreślał Maciej Hamankiewicz, apelując do ministra o wycofanie się z pomysłu, a do lekarzy – o ile rozporządzenia wejdą w życie – o niewyrażanie zgody na łączenie dyżurów.

Ministerstwo Zdrowia konsekwentnie twierdzi jednak, że elastyczne grafiki są dla placówek medycznych, dla systemu i dla pacjentów nie zagrożeniem, ale szansą. Radziwiłł już podczas posiedzenia Komisji Zdrowia tłumaczył, że w wielu krajach zachodniej Europy obowiązują właśnie takie rozwiązania. Nie dodawał jednak, jaka przepaść dzieli Polskę od tych krajów pod względem liczby łóżek szpitalnych (również wielkości oddziałów), a przede wszystkim – liczebności personelu pielęgniarskiego. Problem poruszyła natychmiast przewodnicząca Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, zwracając uwagę, że zmniejszenie obsady lekarskiej na dyżurach musi oznaczać większe obciążenie pracą pielęgniarek, których
w szpitalach już w tej chwili brakuje dramatycznie i które skarżą się na przepracowanie. – Elastyczne grafiki dla lekarzy mogą skończyć się pustymi grafikami dyżurów pielęgniarskich – można usłyszeć od działaczek związkowych.

Nie wiadomo, czy nowy minister zdrowia w tym rozwiązaniu również będzie upatrywał szansy, czy raczej dostrzeże zagrożenie. Na dobę przed zmianami w rządzie, 8 stycznia, na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt nowelizacji kolejnego rozporządzenia – dotyczącego ogólnych warunków umów, który również umożliwia wprowadzanie elastycznych grafików (co tylko świadczy, w jak wielu miejscach znajdują się regulacje dotyczące udzielania świadczeń zdrowotnych).

Ministerstwo Zdrowia, jak czytamy w projekcie tego ostatniego rozporządzenia (OSR), oczekuje, że efektem wprowadzanych zmian będzie poprawa jakości udzielanych świadczeń i bezpieczeństwa pacjentów, a czas pracy lekarzy zostanie zoptymalizowany. „Dane sprawozdawcze przekazywane przez świadczeniodawców do Narodowego Funduszu Zdrowia wskazują na zróżnicowanie realizacji świadczeń w poszczególnych komórkach organizacyjnych podmiotów ze względu na liczbę procedur oraz ze względu na liczbę przyjęć pacjentów w poszczególnych dniach tygodnia. Sytuacja ta wskazuje na nieadekwatne dostosowywanie zasobów względem faktycznego zapotrzebowania oraz względem realizacji świadczeń” – twierdzi resort zdrowia, przywołując zagraniczne doświadczenia. „System elastycznej i dostosowanej do potrzeb pacjentów organizacji opieki 24/7 w podmiotach leczniczych realizujących świadczenia gwarantowane w zakresie leczenia szpitalnego wprowadzono w Wielkiej Brytanii. Przeprowadzone w 2014 badanie wskazało, że elastyczna organizacja opieki wiąże się z obniżeniem standaryzowanego wskaźnika śmiertelności szpitalnej oraz obniżenia wskaźnika zakażeń MRSA (methycylin-resistant Staphylococcus aureus). Ponadto elastyczna organizacja opieki może wiązać się z obniżeniem kosztów funkcjonowania zakładu”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum