12 maja 2021

Nic nie zastąpi kontaktu z pacjentem

Nauczanie zdalne na studiach, jakość kształcenia podyplomowego, napływ lekarzy spoza Unii Europejskiej – o tych wyzwaniach stojących przed lekarzami dentystami w obliczu dynamicznie zmieniającej się sytuacji w ochronie zdrowia z konsultant krajową w dziedzinie stomatologii zachowawczej z endodoncją, a jednocześnie prezes mazowieckiego oddziału PTS i prodziekan ds. kształcenia WUM, prof. Agnieszką Mielczarek rozmawiał dr Dariusz Paluszek, wiceprezes ORL w Warszawie ds. lekarzy dentystów.

 

Wkrótce skończy się trzeci semestr studiów realizowanych w ekstra-ordynaryjnym trybie. Czy uważa pani, że osoby, które skończą studia w warunkach wymuszonego kształcenia zdalnego, będą dobrze przy-gotowane do zawodu?

O kres pandemii zmusił nas do modyfikacji kształcenia akademickiego. Nie da się niestety lekarza dentysty wykształcić tylko w oparciu o zajęcia zdalne. Zajęcia praktyczne są niezwykle ważne. Studenci już od trzeciego roku aktywnie uczestniczą w realizowaniu świadczeń zdrowotnych na podstawie wcześniej zdobytej wiedzy i umiejętności. Na przykładzie WUM mogę powiedzieć, że udało nam się pogodzić wymogi formalne dotyczące ochrony epidemicznej z realizacją zajęć o charakterze praktycznym w formie kontaktowej. Od października ubiegłego roku zajęcia odbywają się z udziałem pacjentów. Duża zasługa w tym uniwersyteckiego zespołu epidemiologicznego, który określił nam bardzo precyzyjnie zasady pracy. Przestrzeganie ustalonego reżimu sanitarnego uchroniło nas przed przypadkami zakażenia podczas zajęć. Niestety, ograniczona jest też gotowość pacjentów do uczestnictwa w naszych zajęciach. Bywa, że odwołują wizytę, bo boją się ryzyka zakażenia koronawirusem, czy też z powodu izolacji lub kwarantanny. Staramy się wówczas zastąpić zajęcia z udziałem pacjenta ćwiczeniami praktycznymi np. na sztucznych zębach, by studenci doskonalili wykonywanie procedur w warunkach symulacyjnych. Ale stanowczo podkreślam, że kontaktu z pacjentem nic nie zastąpi. Każdy pacjent jest inny i wymaga indywidualnego podejścia, dlatego komunikacja i interakcja z drugim człowiekiem jest w procesie edukacji medycznej równie istotna jak techniczne wykonanie procedury.

Czy w pani ocenie pandemia przyniosła utrudnienia także w pracy stomatologów w gabinetach?

W kontekście epidemii pozytywne jest to, że my, lekarze dentyści, właściwie od lat pracujemy w ścisłym reżimie sanitarnym w związku np. z ryzykiem zarażenia AIDS czy WZW i dla nas odnalezienie się w nowej sytuacji nie było aż tak trudne. Relatywnie dobre wskaźniki, jeśli chodzi o zakażenia i śmierć dentystów podczas epidemii, są na to niezaprzeczalnym dowodem, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że pracujemy bezpośrednio w torze oddechowym pacjenta i często w środowisku aerozolu. To doświadczenie skutkowało m.in. tym, że Uniwersyteckie Centrum Stomatologii CMWUM jako jedna z niewielu placówek udzielało świadczeń w całym okresie pandemii.

W obliczu niedostatków kształcenia na studiach tym ważniejsza staje się rola kształcenia podyplomowego. Ono także zmieniło się w ciągu ostatniego roku. Jak je pani ocenia, jako prezes mazowieckiego PTS, które m.in. z OIL w Warszawie organizuje przedsięwzięcia związane z kształceniem?

W tym przypadku to, że przeszliśmy na tryb zdalnego komunikowania się z lekarzami wydaje się zjawiskiem pozytywnym. Po pierwsze zwiększyło to możliwość organizacji spotkań, jeśli chodzi o czas i termin. Dało szansę na uczestnictwo w szkoleniach większej liczby osób. Tryb zdalny przy zachowaniu możliwości interakcji z wykładowcami nie wpływa na pogorszenie jakości prowadzonych zajęć. Ta nowa sytuacja i płynąca z niej nauka spowodowały ponadto, że nieco zmienił się profil organizowanych przez nas spotkań. Do niedawna były bardzo ściśle określone tematycznie, teraz staramy się w ramach jednego różnicować poszczególne zagadnienia, by każdy znalazł dla siebie coś ciekawego.

Nie wszystkie szkolenia, zwłaszcza komercyjne, mają równie wysoki poziom.

To prawda. Ponieważ kształcenie ustawiczne jest obowiązkiem lekarza, rynek jest przepełniony propozycjami szkoleń online. Warto zastanowić się, jak przeprowadzić ich weryfikację. Młodzi lekarze, którzy dopiero zaczynają przygodę z kształceniem podyplomowym, mogą mieć trudności z wyłowieniem tego, co dla ich edukacji jest naprawdę wartościowe, zgodne z wiedzą opartą na faktach naukowych.

Prawo nakazuje izbom lekarskim ocenę kursów w przypadku przyznawania punktów edukacyjnych, ale ogranicza się to do sprawdzenia, czy spełnione zostały wymogi ustawowe. Nie mamy niestety formalnej możliwości oceny faktycznej przydatności kursów i jakości przekazywanej wiedzy. Jako izba staramy się to zmienić. Ustawo-dawca zobowiązuje lekarzy także do innych ocen, których trudno dokonać właściwie tylko za pomocą formalnych narzędzi, którymi dysponujemy. Mam na myśli wprowadzoną w związku z epidemią kwalifikację lekarzy starających się o tymczasowe prawo wykonywania zawodu w Polsce, a pochodzących spoza Unii Europejskiej.

Wnioski w tych sprawach wpływają także do mnie. Niestety, zgodnie z przepisami muszę ich oceny dokonywać w oparciu o analizę wyłącznie zeskanowanych dokumentów. To jest dla mnie duży problem moralny, kiedy mam wydać rekomendację, czy taki lekarz może się opiekować pacjentami na naszym rynku medycznym. Mówimy o lekarzach, którzy kończyli studia na różnych uczelniach, w różnych okresach, często wiele lat temu, więc analiza skanów nie daje mi żadnej pewności, że są to osoby znające obowiązujące standardy leczenia stomatologicznego, zarówno jeśli chodzi o obowiązujące procedury, jak i zastosowanie nowoczesnych urządzeń i materiałów. Ryzykujemy więc napływem lekarzy niezweryfikowanych we właściwy sposób. <

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum