16 października 2005

Igrzyska lekarskie w Zakopanem

W tym roku po raz pierwszy było mi dane (całkiem przypadkiem) wziąć udział w Letnich Igrzyskach Lekarskich w Zakopanym – podobno już trzecich z rzędu. To naprawdę wspaniała impreza. Niezapomniany klimat i wrażenia. Impreza była naprawdę udana i warta poświęconego czasu. Jednak uważam, że kilka rzeczy mogłoby być zorganizowanych troszkę lepiej.
Najgorzej oceniam informacje o dokładnym terminarzu imprez. Inne informacje były podane na oficjalnej stronie igrzysk www.igrzyskalekarskie, inne wywieszone na miejscu w COS, a jeszcze inne przekazywane przez rzekomo dobrze poinformowane osoby. Przez zaistniałą dezinformację spóźniłem się na start biegu na 100 m (a na tę dyscyplinę bardzo liczyłem). Według danych zamieszczonych w Internecie, bieg miał się odbyć 8.09.br. o godz. 11.00 – w rzeczywistości odbył się o godz. 9.00. Wiele osób (w tym ja) przyjechało naigrzyska 7.09.br. wieczorem i nie miało szans na zapoznanie się z prawdziwym terminarzem. Wszyscy (jak się okazało niesłusznie) wierzyliśmy w terminarz zamieszczony w Internecie. I wszystkim nam przepadły z tego powodu jakieś starty. Byłoby szkoda, gdyby podobna sytuacja zdarzyła się w przyszłości.
Równie negatywnie oceniam organizację biegu na 5000 m. Zamiast po alejkach wokół stadionu – musieliśmy biec po 400 m bieżni. Rozumiem, że organizatorzy zrobili gest w stronę publiczności. Chcieli, aby zawody były bardziej widowiskowe. Ale w takim razie powinni również zapewnić odpowiedni poziom sędziowania. 5000 m to 12,5 okrążenia 400 m bieżni. Biegło nas kilkunastu. Po kilku okrążeniach zarówno zawodnicy, jak i sędziowie stracili rachubę. W efekcie kilku zawodników przebiegło 5400 m, kilku 4600 m i był problem z ustaleniem ostatecznej klasyfikacji. Według mnie na zawodach tej klasy jest to niedopuszczalne.
Na koniec sprawa ogłoszenia oficjalnych rezultatów – wyniki większości dyscyplin nie zostały nigdzie wywieszone. Podano tylko miejsca medalowe (i to nie w każdym przypadku). Szkoda.
Cóż, może za rok będzie lepiej. Sam zaś postaram się wrócić z medalem. W tym roku, niestety, siła i kondycja zawiodły. Ü

Piotr SŁAWIŃSKI
lekarz Szpitala Praskiego w Warszawie

Archiwum