18 lipca 2009

Listy

W czerwcowym numerze „Pulsu”, w felietonie „Z polisą na zdrowie”, redaktor Paweł Walewski ubolewa nad faktem nierównego (i niekiedy nieuczciwego) dostępu do usług medycznych, spowodowanego jego zdaniem brakiem rozwiązań prawnych sankcjonujących dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne.

Zgadzam się, że istnieje obecnie szereg nierówności w korzystaniu z powszechnie dostępnych świadczeń zdrowotnych. Jednakże moim zdaniem sytuacja ta jest spowodowana drastycznymi, wieloletnimi zaniedbaniami w publicznej służbie zdrowia, nie zaś brakiem zalegalizowanych ubezpieczeń dla wybranych.

Wiem oczywiście, że dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne sprawdzają się praktycznie na całym świecie, ich wprowadzenie w Polsce jest zaś jedynie kwestią czasu. Takie są niestety brutalne prawa rynku.

Uważam jednak, że w solidarnym państwie dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne powinny być jedynie dodatkiem do dobrze prosperującej publicznej służby zdrowia, a nie na odwrót. Zanim zaczniemy wprowadzać swojego rodzaju przywileje dla bogatych (a takimi są dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne), powinniśmy zrobić wszystko, aby maksymalnie usprawnić funkcjonowanie sfery publicznej.

Tym bardziej że, wbrew pozorom, państwowa opieka medyczna wcale nie jest darmowa. Przecież każdy z nas (tak bogaty, jak i biedny) płaci co miesiąc obowiązkową składkę zdrowotną. Co więcej, składka ta spełnia warunki idealnego ubezpieczenia powszechnego.

Zanim więc zaczniemy myśleć o jakichś dodatkowych formach ubezpieczenia, być może warto byłoby przynajmniej spróbować wyegzekwować należne nam wszystkim świadczenia z tytułu powszechnej składki zdrowotnej. Wymóżmy w końcu na decydentach uchwalenie tak oczekiwanego koszyka świadczeń gwarantowanych. Domagajmy się przejrzystych, cyklicznych raportów dotyczących alokacji i realnego wykorzystania środków pochodzących ze składki zdrowotnej. W końcu są to przecież nasze wspólne pieniądze i wszyscy mamy prawo oczekiwać, że zostaną wykorzystane w sposób optymalny. Być może, zamiast wprowadzać dodatkowe ubezpieczenia dla wybranych, wystarczyłoby dopilnować optymalnej alokacji dostępnych środków publicznych lub (i) podnieść składkę obowiązującego już powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Prawdopodobnie przyczyniłoby się to do poprawy jakości i dostępności świadczeń medycznych. Rozwiązanie takie wydaje się bardziej sprawiedliwe niż próba usankcjonowania przywilejów dla bogatych.

Piotr Sławiński

Archiwum