28 maja 2021

Nieważne czym, ważne, by jak najszybciej

Przewodnicząca działającego w OIL w Warszawie Zespołu ds. Szczepień Anna Rahnama przekonuje pacjentów, że lepiej skupić się na zminimalizowaniu ryzyka, czyli nieprzeciąganiu czasu bez ochrony szczepieniem, niż na różnicach w preparatach. O tym, jakie w praktyce jest podejście Polaków do szczepionek, z lekarką rozmawia Renata Jeziółkowska.

Jak pani, lekarz szczepiący przeciwko COVID-19, ocenia zainteresowanie szczepieniami? Czy często pojawiają się wśród pacjentów wątpliwości dotyczące preparatów i ogólnie szczepień?

Jest bardzo dużo chętnych, co mnie cieszy. Kalendarze zwykle są pełne. Ja szczepię w małych punktach, gdzie pacjenci często nie są całkowicie anonimowi, bo lekarze rodzinni od wielu lat ich znają i przekazywali im zalecenie szczepienia. Obserwuję, że stosunek do szczepień bardzo się zmienia, co zresztą potwierdzają publikowane w mediach badania. Kiedy pojawiły się szczepionki, według badań z grudnia zeszłego roku pacjenci byli niepewni. Większość Polaków deklarowała, że nie ma zamiaru się szczepić i to nie z braku wiary w pandemię, tylko z braku przekonania, że szczepionka zadziała, że może zmienić sytuację epidemiczną, że jest skuteczna i bezpieczna. Lęk budził fakt, że to nowa szczepionka na rynku, pojawiały się pytania, czy nie została stworzona zbyt szybko, dopuszczona jako nieprzebadana. Dziś nadal część pacjentów ma wątpliwości, pytają np. czy ich choroby nie stanowią przeszkody w szczepieniu, czy leki, które przyjmują na stałe, nie są przeciwwskazaniem. We wszystkich mediach bardzo dużo mówi się o szczepieniach, eksperci często występują w telewizji i odpowiadają na pytania, więc pacjenci już coraz więcej wiedzą o procedurze, kwestiach technicznych, nie zaskakuje ich konieczność kwalifikacji ani inne sprawy organizacyjne, wiedzą jak przygotować się do szczepienia.

Pytają o różnice między szczepionkami? Mają swoje preferencje i wyrobiony pogląd? Czy zdarzało się, że ktoś rezygnował z proponowanego terminu, bo wolał poczekać na inną szczepionkę?

Pacjenci zwykle są zapisywani na szczepienia konkretnym preparatem i wiedzą, który zastaną w punkcie szczepień. Natomiast na początku, gdy zapisy były inaczej zorganizowane, owszem, zdarzało się, że ktoś odmawiał szczepienia szczepionką, która akurat była dostępna. Najczęściej chodziło o AstręZenecę, bo pojawiały się na jej temat w mediach informacje, które zaniepokoiły pacjentów. Lekarze informowali, że wówczas nawet kilkanaście procent zapisanych pacjentów odwoływało szczepienie. Później sytuacja na szczęście się uspokoiła i pacjenci przychodzili tak, jak byli umówieni. Powiedziałam o Astrze, ale warto wrócić pamięcią do momentu przed rejestracją szczepionek przeciwko COVID-19. Wówczas Pfizer i Moderna wydawały się pacjentom mniej wiarygodne z uwagi na nową technologię mRNA. Pojawiały się zarzuty, że polega ona na modyfikacji genetycznej, że nie wiadomo, jak działa nowy mechanizm, czy to bezpieczne. Była duża doza niepewności. Wtedy wydawało się, że AstraZeneca, szczepionka oparta na starszej technologii, będzie tą chętniej wybieraną przez pacjentów w Europie. Później opinie zupełnie inaczej się kształtowały.

Gdy pacjenci pytają o różnice, tłumaczy im je pani, czy zachęca do korzystania z każdej szczepionki?

Jeżeli pacjent odmawia szczepienia danym preparatem, ponieważ chce się zaszczepić innym, zawsze proszę, by się zastanowił, czy jest sens czekać nie wiadomo jak długo na szczepienie preparatem przez niego wybranym. Może to być odległy termin, a każdy kolejny dzień, tydzień czy miesiąc bez szczepienia oznacza dalsze narażanie się na infekcję COVID-19. Wszystkie szczepionki są skuteczne w zapobieganiu najcięższemu przebiegowi choroby i to jest największa ich wartość, o której trzeba mówić. Nie warto uporczywie trzymać się procentów skuteczności z badań klinicznych, które mówią o trochę większej lub mniejszej skuteczności różnych szczepionek. Nie o to chodzi. Powtarzam pacjentom: najważniejsze, żeby zapewnić ochronę przed ciężkim i najcięższym przebiegiem COVID-19, a to zapewnia każda zarejestrowana szczepionka.

Czy nieprzekonanych do szczepień próbuje pani przekonać?

Szczepienie przeciw COVID jest dobrowolne, więc zwykle pacjent przychodzi zdecydowany. Natomiast w przypadku innych szczepień, dotyczących dzieci, obowiązkowych według programu szczepień ochronnych, ruchy antyszczepionkowe są bardzo dużym problemem. Zasiały ziarno niepewności, więc nawet, gdy rodzice chcą zaszczepić swoje dziecko, bo wierzą, że szczepienia są ważne, wręcz konieczne, mają wątpliwości. Nie są przekonani do końca, czy nie będzie poważnych niepożądanych odczynów poszczepiennych. Właśnie zasianie tych wątpliwości jest sukcesem ruchu antyszczepionkowców. To mała grupa, ale działająca na emocjach, tym samym łatwo jej wybić się medialnie.

Ma pani patent na tłumaczenie zasad działania i sensu przyjmowania szczepionek?

Jeśli chodzi o szczepionki przeciw COVID-19, pacjenci zwykle nie są zainteresowani szczegółami technologicznymi. Częściej pytają o skuteczność, bezpieczeństwo. Kobiety interesują się wpływem szczepionek na płodność, osoby starsze, obciążone wieloma chorobami – interakcjami z lekami, które przyjmują. Zawsze podkreślam (i to dotyczy wszelkich szczepień), że najważniejsza jest ocena ryzyka wystąpienia powikłań po szczepionce zestawiona z oceną ryzyka choroby. W kontekście szczepienia dzieci mówi się z kolei o anafilaksji, a to jest jeden przypadek na milion. Anafilaksja jest stanem zagrożenia życia, ale w zdecydowanej większości odwracalnym procesem. Natomiast powikłania odry czy świnki są częste i bardzo poważne, bywa, że nieodwracalne. I właśnie to zestawienie – bilansu ryzyka, zysków i strat – jest dla rodziców bardzo przekonujące. My, jako społeczeństwo, mamy problem z oceną, czy coś jest bezpieczne, czy nie. Rodzicom, którzy twierdzą, że nie ma chorób, przeciwko którym szczepimy, „bo czy ktoś widział w ostatnim czasie chorego na odrę?”, tłumaczę, że niestety odra nadal występuje. Że choroby zakaźne nadal występują, są niebezpieczne i jedynie dzięki szczepieniom nie widzimy ich na co dzień i nie musimy się ich bać. Czasem przedstawiam pacjentom infografiki, które ukazują, jak spadała liczba zakażeń chorobami zakaźnymi po wprowadzeniu programu szczepień. Skuteczność i bezpieczeństwo, jakie dają szczepienia, zestawione z niebezpieczeństwem powikłań wynikającym z choroby to skuteczny argument.

Pojawiają się pytania, na jak długo szczepionka zapewnia ochronę…

Tego wciąż nie wiemy, więc myślę, że najważniejsze, by tu i teraz zatrzymać pandemię. Mam wrażenie, że trzecia fala zmieniła postawę Polaków. Początkowo byli bardzo niechętni szczepieniom, ponad połowa deklarowała, że nie jest zainteresowana zaszczepieniem się. W trzeciej fali zachorowań było tak dużo, że do punktów szczepień przychodzili przerażeni pacjenci, którzy zdali sobie sprawę, iż tylko szczepienie daje szansę, by się uchronić przed zakażeniem. W Polsce było bardzo dużo zgonów z powodu COVID-19, wielu pacjentów znało kogoś, kto bardzo ciężko chorował, wymagał wentylacji mechanicznej bądź zmarł na COVID-19 i to też przekonywało ich, że trzeba zaszczepić się jak najszybciej.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum