1 kwietnia 2020

Puls

Prof. Jerzy Bralczyk

Puls pewnie z bicia się wziął, choć może i z pędu. Łacińskie pellere znaczyło i ‘bić’,
i ‘biec, pędzić’. Jest w pulsie coś pędzącego i bijącego zarazem, przede wszystkim rytmicznego. Dziś puls raczej uderza, bije, niż biegnie. Sam to robi, nie potrzebuje zewnętrznych impulsów. Lepszy jest puls silny niż słaby, za wolny niedobry, ale przyśpieszony też. Puls nam przyśpiesza, gdyśmy podnieceni, nawet gdy realnie szybszy nie jest, tak o nim, po części przenośnie, możemy powiedzieć – znaczy to, żeśmy rozemocjonowani.

Pulsuje krew, to jasne, jak pisano w osiemnastym wieku:„puls, który się u ludzi na ręku maca, dzieje się w żyle arterycznej i jego każde uderzenie staje się z napełnienia i wypróżnienia krwi do żył właściwych”, a słownik z połowy dziewiętnastego wieku określał puls jako „falowanie i powstające stąd lekkie stukanie krwi w żyłach podczas jej obiegu ciągłego”.

Można mieć poznawcze wątpliwości, czy puls to to, co się dzieje w naszym organizmie, czy raczej wynikające stąd nasze wrażenie zmysłowe, odczucie. Czy puls to to, co czujemy, więc odczucie bicia, czy też wywołujący to odczucie przepływ krwi? Sama krew nie bije przecież, choć czasem może uderzyć (do głowy). Krew pulsuje – czy pulsowanie to puls?  Ale dla wielu z nas takie rozróżnianie zjawisk wydaje się zbyteczne. A oprócz tego pulsem nazwiemy także i miejsce pulsowania – macając puls, trzymamy za puls badanego (choćby i siebie) i jest to gdzieś w okolicy nadgarstka.

W pulsie, w pulsowaniu jest rytm. Dobrze, gdy bije równo. Ten rytm słychać bodaj wyraźniej w polskim odpowiedniku pulsu, czyli w tętnie. Tętno też bije, zresztą pewnie w tętnicy. Choć tętno raczej nie tętni, związki tętna z tętnieniem wyraźnie odczuwamy, a nawet z tętentem (dawniej był zresztą nie tętent, lecz tęten, kolejne t dla zwiększenia poczucia rytmiczności chyba dodano) nam się może słusznie tętno skojarzyć. Tętnić to dawne prasłowiańskie tątnati, czyli ‘wydawać silny odgłos’, ‘dudnić, huczeć’. Praindoeuropejski rdzeń tątn dał i łaciński czasownik tonare, i niemiecki donar, a potem Donner – ‘grzmot’. Te wszystkie słowa dudnią, hałasują, huczą, bo są dźwiękonaśladowcze. A tętno (i tętent) rytmiczne – jak uderzenia końskich kopyt.

I tętno, i puls swoim rytmicznym biciem dają źródła metaforom. Ileż to rzeczy wokół nas pulsuje i tętni! Samo życie przede wszystkim. I to, co daje życiu życie – radość, zabawa… Rytm wydarzeń, czyli właśnie ich puls, jest na ogół tym, czemu się poddajemy – lub uważamy, że powinniśmy. Poza tym rytmiczność wprowadza porządek w życie, w świat – łaknąc tego porządku, łatwiej ulec takiej tylko po części metaforycznej pulsacji, nie zawsze nawet świadomie.

No i, oczywiście, żeby być zorientowanym w tym, co się dzieje, trzeba trzymać rękę na pulsie. Na pulsie tego, co się dzieje. I nic dziwnego, że tak często, dla zwiększenia także atrakcyjności, ale przede wszystkim ze względu na adekwatność określenia, tak często pojawia się słowo puls w tytułach czasopism, czy w nazwach programów radiowych i telewizyjnych (jak „Puls Biznesu” chociażby). To media przecież przekazują nam, uderzająco rytmicznie, informacje o świecie, życiu i różnych jego przejawach. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum