22 lutego 2013

Klauzula sumienia

Tadeusz Tołłoczko

W europejskiej starożytności prawdopodobnie pierwszym, który mówił o sumieniu, był Pitagoras. Pytał: „Czemu ufasz innym, a nie własnemu sumieniu?”. Sokrates rozważał problem „rozmowy duszy samej z sobą” w sytuacjach trudnych
i wątpliwych. Wsłuchiwał się w głos swego
„daimoniona”. Twierdził też, że „szczęście jest przyjemnością wolną od wyrzutów sumienia”.
Platon mówił o koncepcji „człowieka wewnętrznego”. Te właściwości człowieka Demokryt określił jako – sumienie. „Łacińska conscientia, odpowiadająca greckiej , składa się
z rdzenia scientia, oznaczającego wiedzę, oraz
z przedrostka co(n), który wyraża współistnienie, związek, równoczesność”. Częścią łacińskiego
słowa sumienie jest więc słowo wiedza.

Starożytna europejska myśl miała znamienny wpływ na proces tworzenia i rozumienia pojęcia „sumienie”.
W XVIII-wiecznej brytyjskiej etyce wewnętrzny głos sumienia nazwany został „zmysłem moralnym” (moral-sense).
Według Immanuela Kanta sumienie to głos rozumu wrażliwego na prawdę, dobro i piękno. Nie funkcjonuje ono zatem w sytuacji przymusu oraz utylitarystycznych potrzeb i upodobań prawodawców. Pojęcie „sumienie” wyraża więc świadomość, że istnieje w człowieku trybunat wewnętrzny. Jeśli sumienie to głos rozumu, którego nie można również utożsamiać z uczuciem – to rozum każe mu „bronić życia, godności człowieka i autonomii jego sumienia”. A w odniesieniu do prawa rozum ma być też duszą prawa („ratio est anima legis”). Dlatego człowieka traktować należy nie przedmiotowo, jako środek do jakiegoś celu, ale wyłącznie podmiotowo, jako cel sam w sobie. W sumie więc sąd własnego sumienia to orzeczenie „Sądu Najwyższego” (Victor Marie Hugo).
Rozważania na temat sumienia w sposób bezpośredni przyczyniły się do rozwoju etyki. Pojęcie sumienia nie wymaga wiary i pierwotnie nie wynikło z nakazu przykazań kościelnych. Jest pojęciem świeckim, wzbogacanym przez moralne nakazy wiary. Problemy przekonań moralnych i konfliktu sumienia z prawem stanowionym znane są od starożytności. Konflikt wartości bardzo wyraziście przedstawiony jest w „Obronie Sokratesa” i kontynuowany w „Kritonie” Platona. Mimo zagrożenia wyrokiem śmierci, Sokrates kieruje do sędziów te słowa: „Szanuję was, mężowie ateńscy, i kocham, lecz bardziej posłuszny jestem bogu niż wam”. Sokrates nie chciał skorzystać z możliwości ucieczki przygotowanej przez przyjaciela Kritona. Jedni tłumaczą to szacunkiem i posłuszeństwem wobec prawa stanowionego, inni sugerują, że Sokrates był również świadomy, iż w ówczesnej Grecji, gdziekolwiek by się udał, wszędzie pozbawiony byłby praw obywatelskich. Mędrzec nie mógł się na to zgodzić.

Sumienie
Sumienie jest czymś niezwykle osobistym, indywidualną „własnością” każdego człowieka. Jest nierozłącznym atrybutem człowieczeństwa i cechą tylko ludzkiej natury, skłaniającą człowieka do czynienia dobra i wystrzegania się zła. Jakiekolwiek ograniczanie więc roli sumienia oznaczałoby przejście do niższego niż ludzki poziomu. To sumienie ustawia człowieka ponad innymi stworzeniami. Sumienie jest mechanizmem kształtującym świadomość moralną człowieka. Współcześnie dyskusje o sumieniu polegają jednak nie na pogłębianiu zrozumienia tego pojęcia, lecz na tym, jak je najłatwiej obejść, oszukać i jak się od niego uwolnić.
Choć „sumienie” nie jest pojęciem jednoznacznym i różne są jego definicje, to jednak w sumienie nie można ingerować ani go ignorować. W praktyce zmniejszające się stopniowo znaczenie sumienia jest wynikiem specyficznych interpretacji. Zdaję sobie sprawę, że sumienie nasze nie jest wartością doskonałą, bowiem jesteśmy na takim poziomie intelektualnej biegłości, sprytu, chytrości i wyszkolenia, że potrafimy już nie tylko innych, ale nawet i siebie samych do wszystkiego, co nam jest potrzebne, przekonać, bez względu na etyczną tego ocenę. Najsurowsze prawo nie jest w stanie zapobiec nadużyciom i przestępstwom, może nawet samo stwarzać okazje, sposobność, a nawet zachętę do ich popełniania. W sytuacjach, w których prawo jeszcze albo już nie działa, naszym postępowaniem powinno kierować sumienie. Nawet gdy prawo jest świadomie przekraczane, sumienie może odnieść sukces.

Homines it quod volunt – credunt (ludzie wierzą w to, czego pragną)
Dlatego np. prawdy niemiłe lub niewygodne szybko przestają być dla nas prawdami i stają się przesądami – znamiennie wieloznaczna jest różnorodność terminów, jakimi stan ten się opisuje. Powszechnie znane jest przecież powiedzenie, że rozum to zwykła ladacznica. Dość często słyszy się też wypowiedź, że współcześnie tylu dokonano odstępstw i wyjątków od zasad moralnych, że sumienie może mieć tylko głupiec. Na problem ten w sposób szczególny powinni być uczuleni członkowie wszelkich komisji etycznych, bo sumienie ma przecież spełniać rolę bezkompromisowego obrońcy prawdy i dobra. Pamiętajmy, że istotną miarą sumienia jest prawda, która powinna być podstawą myśli i działań człowieka, w sposób szczególny „prawda moralna”. Pamiętajmy również, że sumienie jest mechanizmem odróżniającym dobro od zła, a nie zbiorem norm prawnych. Toteż Albert Einstein przestrzegał: „Nigdy nie postępuj wbrew swojemu sumieniu, nawet jeśli zażąda tego państwo”. Król Stefan Batory bardzo wyraźnie nakreślił granicę królewskiej władzy, mówiąc: „Jestem królem ludzi, a nie ich sumień”, a jeszcze przed nim król Zygmunt II August (1520-1572, okres panowania 1548-1572) podczas obrad Sejmu powiedział: „Nie jestem królem waszych sumień!”.
Paradoksalnie więc o ile w dawnych czasach panujący królowie świadomie dążyli do utrzymania nienaruszalności autonomii sumienia swoich poddanych, o tyle obecnie niektóre komisje bioetyczne współdzia-łają de facto z siłami politycznymi, by państwo zwane demokratycznym mocą prawa stało się legalnym i faktycznym władcą sumień swoich już nie poddanych, lecz obywateli. Prawo bowiem ograniczające klauzulę sumienia staje się moralnym dyktatem.

Normy moralne nie podlegają żadnym kompromisom. Kompromis może natomiast być wyrazem ugody. Na przykład w obecnej sytuacji prawnej nie możemy mówić o istniejącym prawie do przerywania ciąży, lecz o dopuszczalności wykonania aborcji w ściśle określonych przypadkach (prof. Andrzej Zoll).

Współcześnie odniesienie do sumienia i moralności nie polega na większej precyzji i rozszerzaniu wymagań moralnych, równolegle do postępu naukowego i technologicznego, ale na uwalnianiu się od tych wymogów i podążaniu w kierunku utylitarystycznych celów pod formalnie tylko niewypowiedzianym hasłem „róbta, co chceta”.
W procesie degradacji wartości sumienia oraz przekraczania jego norm bardzo często powołuje się na wartości utylitarne, szermując pojęciem „dobra”. Jednakże w historii cywilizacji największe zbrodnie popełniono właśnie pod hasłem tzw. powszechnego dobra, sprawiedliwości, a nawet miłości. Bardzo wysoką ceną popełnianych zbrodni okazywało się jednak właśnie dążenie do dobra każdego człowieka, na które się powoływano. Ceną tą bywało ograniczenie wolności jednostki i jej autonomii sumienia. Największe zagrożenie stanowią tu kłamstwa zorganizowane, maskowane pozorami prawdy. A prawda nie zrobi tyle dobrego, ile złego zrobią jej pozory. Różnym hasłom, choć głośno reklamowanym, nie można dać się uwieść. Tego uczy historia i codzienne życie. Głos rozumu każe nam, posługując się myślą, odróżniać prawdę od fałszu, wiedzę od domniemania, poznanie od złudzenia.

Archiwum