20 sierpnia 2010

Szpital na Bielanach

Małgorzata Skarbek

Przed wojną do lasku na Bielanach jeździło się na majówki. Ale tego nie pamiętają już nawet
bardzo wiekowi mieszkańcy stolicy. Dzisiaj ta nazwa wielu ludziom kojarzy się przede wszystkim
z ratowaniem życia i zdrowia. Szpital Bielański obchodzi w tym roku złoty jubileusz swojej
działalności.

Tak było
Jego budowę rozpoczęto w 1950 r. z inicjatywy pierwszego po II wojnie światowej kierownika Stołecznego Wydziału Zdrowia, dr. Aleksandra Pacho. To on wmurował kamień węgielny pod budowę szpitala w Lasku Bielańskim, między ulicami Cegłowską i Marymoncką, dołożył starań, aby inwestycja została zrealizowana i został pierwszym dyrektorem placówki. Jej uroczyste otwarcie nastąpiło 19 grudnia 1960 r.
Bryła budynku jest w kształtcie litery H. Kubatura szpitala to 160 tys. m3. W początkowym okresie funkcjonowania znalazło się w nim 656 łóżek, nie licząc noworodkowych, w kilkunastu oddziałach. Ponadto integralną częścią szpitala były m.in: przychodnia, punkt krwiodawstwa, laboratorium, poradnia stomatologiczna i pracownia protetyczna. Od strony południowej szpital otaczał park z basenem i miejscami do wypoczynku dla pacjentów i ich rodzin.
Placówka pełniła rolę szpitala rejonowego dla mieszkańców Bielan i Żoliborza oraz Łomianek i Izabelina. Ponadto część oddziałów od początku stała się klinikami i wraz z zakładami Anatomii Patologicznej oraz Diagnostyki Laboratoryjnej stanowiły bazę do kształcenia podyplomowego lekarzy Instytutu Doskonalenia i Specjalizacji Kadr Lekarskich (obecna nazwa CMKP).
Na początku szpital przeżywał okres świetności. W jego murach pracowało wielu wybitnych lekarzy-naukowców, zasłużonych dla polskiej medycyny. I Katedrą Chorób Wewnętrznych, w skład której wchodził Zakład Izotopów, w latach 60. oraz 70. kierował prof. dr med. Walenty Hartwig, twórca szkoły endokrynologii. Jego dzieło kontynuuje obecnie prof. dr hab. n. med. Wojciech Zgliczyński, prowadzący Klinikę Endokrynologii. Oddziałem Chirurgii Dziecięcej od 1972 r. kierowała prof. dr hab. med. Bibiana Mossakowska, znana także m.in. ze swej pionierskiej działalności w obronie dzieci maltretowanych i krzywdzonych. Pierwszym kierownikiem Katedry i Kliniki (później Oddziału) Okulistyki był prof. dr med. Wiktor Arkin. W 1994 r. jednostka ta ostatecznie została przeniesiona do Szpitala Praskiego.
Początkowe lata świetności jednak się skończyły. Szpital był placówką wzorową i pokazywaną zagranicznym gościom, ale potem nie inwestowano w niego, nie odświeżano infrastruktury i wyposażenia technicznego. Nawet wodociągi czy stolarka okienna wymagały remontów. W latach 90., w okresie głębokiej zapaści, zastanawiano się nawet, czy nie przekształcić go w zakład opieki długoterminowej.
Od 1999 r. patronem szpitala jest ks. Jerzy Popiełuszko.
Dopiero ostatnie 10 lat przyniosło placówce poprawę sytuacji i – jak mówią jej pracownicy – szpital znów wiele znaczy na mapie miasta. Dzięki wysiłkom kolejnych dyrekcji, władz miasta i pracowników, udało się wyjść z kryzysu.

A teraz jest tak
– Zapewne dzisiaj trudno w to uwierzyć, że 10 lat temu szpital chylił się ku upadkowi – mówi Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor placówki (na zdjęciu powyżej). – Na szczęście właśnie wtedy naszym organem założycielskim stało się miasto stołeczne Warszawa. Życzliwość włodarzy i wyłożone przez nich środki finansowe umożliwiły odrodzenie szpitala. Został w pełni zmodernizowany, obecnie naszym pacjentom oferujemy najlepsze warunki socjalne ze wszystkich zakładów lecznictwa zamkniętego w stolicy. Każda sala ma własny węzeł sanitarny, jest także przystosowana do potrzeb pacjentów niepełnosprawnych. Oddziały są nowoczesne, dobrze wyposażone. Modernizacje w przypadku naszego szpitala są mniej kosztowne i łatwiej osiągalne, ponieważ placówka miała to szczęście, że od początku była planowana jako budynek szpitalny.
Wszystkie 21 oddziałów unowocześniono. Ostatnimi, które otrzymały nowy wystrój, były chirurgia ogólna i dziecięca. Powstał też nowy oddział patologii noworodka. Tylko wejście główne i klatki schodowe pamiętają jeszcze początki z lat 50. Porównując je z oddziałami, widzimy, że są to dwa światy. Starą część pozostawiono trochę celowo, dla porównania i oceny, jak było i jak jest, a trochę też z sentymentu. W pierwszym rzędzie modernizowaliśmy elementy służące pacjentom. Właśnie teraz, na zakończenie inwestycji, przyszedł czas na tę ostatnią w budynku szpitalnym modernizację. Prace mają być ukończone przed naszym wielkim świętem.
Jest to największy szpital samorządu warszawskiego. Dysponuje ok. 650 łóżkami. Obejmuje opieką ok. 300 tys. mieszkańców lewobrzeżnej, północnej części Warszawy i sąsiednich gmin. W niektórych specjalnościach służy całej Warszawie i szerszemu kręgowi pacjentów. Rocznie leczy się tu ponad 190 tys. chorych, 520 dziennie. Opieką ambulatoryjną obejmuje się 160 tys. pacjentów (340 dziennie), 35 tys. osób jest tu hospitalizowanych (95 dziennie), wykonuje się 6 -7 tys. operacji rocznie i 770 tys. badań laboratoryjnych.
Kierownictwo placówki nie stroni od nowoczesnych form zarządzania. Od dawna badania laboratoryjne i diagnostyka obrazowa kontraktowane są w outsorsingu. Szpital rozpisuje konkurs na te rodzaje świadczeń. Firma wygrywająca podnajmuje pomieszczenia w budynku placówki. W outsorsingu jest także obsługa techniczna, ochrona obiektu, transport sanitarny i parking.
Od początku istnienia szpital wypełniał też zadania w zakresie kształcenia lekarzy. Teraz 13 oddziałów legitymuje się statusem klinicznych, m.in. neurologia, 2 kliniki neurochirurgii, ginekologia i położnictwo, psychiatria, nefrologia, pediatria, chirurgia naczyniowa, interna, urazówka, kardiologia, SOR, endokrynologia, która święciła ostatnio triumf w konkursie „Teraz Polska”. Kliniki współpracują z CMKP, WUM, PAN, IPIN i AWF, wykształciły do tej pory wielu lekarzy specjalistów i studentów. Powstał ośrodek leczenia choroby wieńcowej i zawałów.
W szpitalu pracuje 1700 osób, w tym 440 lekarzy. Ponieważ biały personel liczy ponad 1 tys. osób, osiągnięty jest w tym zakresie standard europejski.
– Bardzo istotna kwestia: szpital nie ma długów, ma płynność finansową, a 2009 r. zakończył na małym plusie – mówi dyr. D. Gałczyńska-Zych. – Mamy dobry kontrakt z NFZ pod względem jego wartości. Ilustruje to porównanie: w 2000 r. – przychód z NFZ 31 mln, w 2009 r. – 135 mln zł. Ostatni rok był krokiem milowym. Gorzej jest z wyceną świadczeń. Szpital ma bardzo dobrą opinię, co przekłada się na liczbę pacjentów. Skróciliśmy czas hospitalizacji: z 8,5 dnia w 2002 r. do 5,4 – w 2009 r. i podnosimy jakość, wskaźnik śmiertelności zmalał z 5,59 do 3,5. Bardzo dużo pacjentów trafia na nasz SOR, bo jest profesjonalny z pełnym zapleczem zabiegowym. Popularność SOR ma niekorzystny aspekt, gotowość jest za nisko wyceniona przez NFZ. Do SOR dokładamy 4 mln zł rocznie.

Jak będzie?

Mniej więcej połowa oddziałów to zabiegowe, a blok operacyjny z 6 salami jest stary. Gdyby go odnawiać, szpital musiałby wstrzymać pracę na dłuższy czas. Zlecono przygotowanie planu rozbudowy szpitala – za pieniądze miasta. Przewiduje on dobudowanie wolno stojącego 6-kondygnacyjnego budynku, mieszczącego w niższej części blok operacyjny, połączonego z głównym gmachem. Może być budowany etapami, aby nie przerywać działalności szpitala, co pozwala zachować ciągłość kontraktu z NFZ. Koszt dobudowy wraz z wyposażeniem – 220 mln. Oprócz bloku przewidziany jest w tym budynku 16-łóżkowy OIT i 220 innych łóżek, z których w zależności od potrzeb będzie można utworzyć kilka niezależnych oddziałów. Zdaniem dyr. Gałczyńskiej-Zych na Żoliborzu brakuje rehabilitacji: – W tym rejonie jesteśmy monopolistą w zakresie opieki szpitalnej – mówi. – To dobrze i źle. Odpowiedzialność za bielańskiego i żoliborskiego pacjenta spada na nas. Musimy więc myśleć o usługach kompleksowych. Dlatego planujemy stworzenie pełnego zakładu rehabilitacji – ze świadczeniami w trybie dziennym i całodobowym – oraz oddziału o charakterze alergiczno-pulmonologicznym.
Na dachu nowego budynku będzie lądowisko dla helikoptera – rozwiązanie innowacyjne w kraju. To wymóg wynikający z sąsiedztwa Lasku Bielańskiego. Stała życzliwość władz miasta pozwala liczyć na dalsze dofinansowanie budowy, ale trzeba tę inwestycję wprowadzić do długofalowego planu rozwoju miasta.
Modernizacja spowoduje jeszcze jedną rewolucję – usprawni komunikację poziomą i pionową. Oddzieli korytarze szpitalne od tych dla odwiedzających.

Jubileusz

Na wrześniowe obchody jubileuszu przewidziane jest kilka wydarzeń. Obok uroczystości, nagród i wyróżnień (są tu osoby pracujące od 50 lat), przygotowywane są publikacje. Ostatni jubileusz – 40-lecie – 10 lat temu uczczono okolicznościowym wydawnictwem.
– Chcemy podtrzymać tę tradycję i przygotowujemy wydawnictwo jubileuszowe – mówi prof. dr hab. n. med. Ryszard Gellert, kierownik Kliniki Nefrologii. – Będzie zawierało więcej niż suche fakty. Chcemy utrwalić, jak szpital zapisuje się w pamięci, jak postrzegają ludzi i zdarzenia pracownicy dawni i obecni, osoby mające luźne związki z placówką. Poprosiliśmy wiele osób, aby spisały wspomnienia. Szpital, jak cały kraj, przechodził trudne okresy i nie wszystkie rzeczy napawają nas dumą. Nikt z nas nie jest historykiem, traktujemy to wspomnieniowo.
Drugie wydawnictwo to informator, czym szpital jest dzisiaj, co robi, jaki jest rodzaj i jakość świadczeń.
Trzecie wydawnictwo to specjalne wydanie „Postępów nauk medycznych”, poświęcone naukowym osiągnięciom poszczególnych klinik szpitala. Zawiera opisy prac wykonywanych wspólnie przez różne oddziały, przedstawione są np. przypadki z nefrologii – prowadzenie ciąży u dializowanych pacjentek bez nerki. Z takich ciąż urodziło się już troje zdrowych dzieci.

– Szpital to zespół, a to jest dodana jakość – kończy prof. Gellert. – W dziedzinie pracy naukowej też jesteśmy społecznością. I to chcemy uwidocznić w naszej publikacji.

Archiwum