9 kwietnia 2006

Fundusz mówi: dobry rok

Obraz służby zdrowia w 2005 r. nie jest czarny – tak uważa Jerzy MILLER, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Podsumowując wykonanie kontraktów w 2005 r., poinformował, że przeznaczano więcej środków na opiekę specjalistyczną. Nakłady na szpitalnictwo w stosunku do 2004 r. wzrosły o 10 proc., na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną – o 11 proc., zaś na rehabilitację leczniczą – o 10 proc. Najwięcej pieniędzy dostały szpitale w województwie mazowieckim. Nie wykorzystano natomiast środków przeznaczonych na lecznictwo uzdrowiskowe. – Pieniądze ze zwiększonych składek są dobrze wydatkowane – stwierdził J. Miller. Zaznaczył jednak, że niektóre szpitale nie biorą pod uwagę rzeczywistych możliwości wywiązywania się z zawartych umów.
Miller podkreślił, że jeżeli jakiś zleceniobiorca po 8 miesiącach 2005 r. nie był w stanie wywiązać się z zawartych umów, to nie ma powodu, aby mógł liczyć na podpisanie wyższych kontraktów niż przed rokiem. – Taki dyrektor nie może po prostu udowodnić, że będzie w stanie wypełnić kontrakt w 2006 r. Jeżeli jednak jako przyczynę niewywiązania się z kontraktu kierownictwo podaje, że pękła rura albo że kadra specjalistyczna zmieniła miejsce pracy – to takie argumenty przyjmujemy do wiadomości – stwierdził. Największy wzrost nakładów na szpitale odnotowano w województwie mazowieckim (o 15 proc.) oraz dolnośląskim i kujawsko-pomorskim (o 11 proc.). Największe nadwykonania były w szpitalach na Dolnym Śląsku,
w Kujawsko-Pomorskiem i Zachodniopomorskiem.
W 2005 r. nie wykorzystano 3 proc. środków przeznaczonych na lecznictwo uzdrowiskowe. Dzieje się tak dlatego, że niektórzy pacjenci ze skierowaniem do sanatorium rezygnowali i nie przyjeżdżali na leczenie. Jest to sprawa tzw. niedojazdów do sanatorium. Aby temu przeciwdziałać, Fundusz z wyprzedzeniem przesyła ubezpieczonym informacje o terminie leczenia, aby w przypadku rezygnacji inny pacjent mógł wykorzystać wolne miejsce na danym turnusie. W 2005 r. zniesiono ograniczenie mówiące, że do sanatorium można pojechać nie częściej niż raz na dwa lata. – Nie ma takiego ograniczenia. Tylko względy zdrowotne decydują o tym, że chory jest kierowany do sanatorium – wyjaśnił J. Miller.
gut

O komentarz do wypowiedzi Jerzego Millera, prezesa
Narodowego Funduszu Zdrowia, „Puls” poprosił
Marka WÓJTOWICZA, prezesa Stowarzyszenia
Menedżerów Opieki Zdrowotnej:

Niewątpliwie z punktu widzenia NFZ – rok 2005 był dobry. Ale z punktu widzenia świadczeniedawców – zamrożenie cen zakupu usług uniemożliwiło np. podwyżki wynagrodzeń czy też pozyskanie znaczącego wzrostu przychodów na inne cele.
Wykonanie usług w roku bieżącym jest dla oddziałów NFZ podstawą do proponowania liczby zakupionych usług na rok następny, i to jest logiczne.
Lepszym rozwiązaniem na przyszłość byłaby kilkuletnia analiza trendów u danego świadczeniodawcy. Uwaga prezesa NFZ o niewykorzystywaniu przez szpitale szans na rozwój jakiegoś sektora usług jest słuszna. Ale nie jest winą dyrektorów tych szpitali, że każda próba redukcji deficytowych sektorów, aby rozwinąć te rokujące lepszą przyszłość, wymaga wielomiesięcznych nieraz procedur prawnych i konsultacji, a w konsekwencji częstego blokowania decyzji.
Powinny zostać zmienione przepisy ustawy o ZOZ ułatwiające i przyspieszające planowane zmiany statutu i organizacji ZOZ. Powinny pojawić się w kodach resortowych pojęcia „pododdział” i „specjalistyczne wydzielone łóżka „. Ü

Archiwum