6 listopada 2007

2 lata ministra zdrowia – W nie swojej skórze

Trochę złośliwe, ale jednak trafne podsumowanie 2-letniej działalności prof. Zbigniewa Religi przyniosło samo życie. Gdy głównym tematem kampanii wyborczej stała się nagle „prywatyzacja” szpitali, minister – silnie zaangażowany w marketing polityczny partii rządzącej – odżegnywał się od własnego projektu ustawy o zakładach opieki zdrowotnej.

Uczciwa ocena działalności ministra musi zawierać zastrzeżenie, że dotyczy jedynie połowy kadencji. Praktyka działania kolejnych rządów pokazuje jednak, że jeśli czegoś się nie zrobi w ciągu dwóch pierwszych lat, to potem na pewno się tego nie dokona.

Plusy
Sukcesem odchodzącego ministra jest jasne postawienie kwestii nakładów na ochronę zdrowia. Pod tym względem trudno wskazać poprzednika, który robiłby to z równym zaangażowaniem, choć wybrzmiało to dopiero właściwie w trakcie kampanii wyborczej i wtedy okazało się, że składkę w kolejnych latach należy podwyższyć, a i w budżecie znajdą się dodatkowe pieniądze.
Uchwalono ustawę o ratownictwie medycznym (poprzednie ekipy nie znalazły na to pieniędzy) wprowadzającą finansowanie ratownictwa przedszpitalnego z budżetu państwa. Pieniędzy w systemie ma przysporzyć także „ustawa o OC”. Mocno krytykowana i niepopularna, na jej temat ma się zresztą wypowiedzieć jeszcze Trybunał Konstytucyjny. Ale cokolwiek by powiedzieć, poprzednikom się to nie udało. Nie można też pominąć wywalczonej protestami lekarzy i pielęgniarek ustawy podwyżkowej – mimo że właściwie nikt nie jest z niej zadowolony.
Realizowano ustawę o pomocy publicznej i restrukturyzacji (tzw. ustawę Balickiego), rozszerzając jej zakres, co przyniosło znaczący spadek zobowiązań ZOZ-ów i w zasadzie rozwiązało problem ustawy „203”.

Chyba…
Pozytywnie należy chyba ocenić zmiany w polityce lekowej, za którą odpowiadał sekretarz stanu Bolesław Piecha. Udało się wprowadzić na listy leków refundowanych grupę leków innowacyjnych, na które pacjenci czekali od lat. Sformułowano bardziej przejrzyste zasady umieszczania leków na tych listach. Tuż przed wyborami zapowiedziano kolejne rozszerzenie list (ciekawe, czy nowy minister zdrowia zaakceptuje wszystkie propozycje poprzednika). W gąszczu sprzecznych interesów minister Piecha poruszał się dość sprawnie, choć raz na jakiś czas błyskał wypowiedziami i pomysłami wprawiającymi w osłupienie, np. projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach zawierał słynny „antykorupcyjny” art. 63 z punktami: a, b, c, któremu ktoś trafnie nadał przydomek „artykułu CBA”. Ostatecznie przyjęto jednak rozwiązania rozsądniejsze.

Minusy
To, co według ministra miało wywołać burzę w ochronie zdrowia – sławny koszyk świadczeń, było zaledwie faktem medialnym trwającym tydzień. Wszak bez wyceny procedur i wyceny pracy personelu medycznego nie ma on praktycznego znaczenia. Kontrowersyjny projekt ustawy o sieci szpitali zaowocował w trakcie konsultacji zgłoszeniem ok. 1500 propozycji poprawek (w kolejnej wersji trafił nawet do Sejmu, ale już wtedy, gdy Sejmu właściwie nie było).
Niestety, minister nie podjął poważnych rozmów ze środowiskiem na temat zmian systemowych w ochronie zdrowia, nawet w sytuacji strajków lekarzy i pielęgniarek.
Przygotowano dość niejasny i również kontrowersyjny projekt ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia – megaprzedsięwzięcie dotyczące gromadzenia danych – wycofane jednak na skutek interwencji NRL u premiera Kaczyńskiego.

A w końcu…
Poszczególne elementy planu naprawy ochrony zdrowia przedstawionego przez prof. Zbigniewa Religę w Sejmie w czerwcu 2006 r. (tzw. 10 punktów Religi) nie były nowatorskie. Minister potrafił jednak przedstawić je jako „całościową wizję” w perspektywie wieloletniej i oprzeć się zakusom „budżetowej” służby zdrowia, co należy zaliczyć na plus. Jednak z czasem jego liberalne poglądy – „Im więcej wolnego rynku, tym krótsze kolejki” – musiały wejść w kolizję z realiami polskiej polityki. Przedstawiona w styczniu tego roku koncepcja ubezpieczeń dodatkowych zgasła dzień później, gdy premier powiedział, że nigdy nie zgodzi się na bogatszych-lepszych i biedniejszych-gorszych pacjentów.
Projekt nowelizacji ustawy o ZOZ-ach zawierał znaną propozycję ujednolicenia organów założycielskich publicznych szpitali (samorząd województwa) i wręcz przymus dla innych szczebli samorządu do przekształcania szpitali w spółki. Wprowadzał również szereg innych rozwiązań, znanych w każdej normalnie funkcjonującej firmie. Jednym słowem – całkiem dobry projekt. A z drugiej strony, widzieliśmy ministra w reklamówkach wyborczych fałszywie przedstawiających związek między formą własności szpitala a zasadami odpłatności za leczenie.

Wielki autorytet prof. Z. Religi został przez te dwa lata mocno nadszarpnięty w środowisku. Powiedzmy to wprost: minister nie protestował przeciwko jawnej wojnie ze środowiskiem lekarskim. Było tego sporo: branie lekarzy w kamasze; „morderca, który nikogo już nie zabije”; sprawa dokumentacji w szpitalu MSWiA; zatrzymywanie lekarzy w szpitalach, na oczach pacjentów i przy udziale kamer telewizyjnych. Załamanie, do jakiego doszło w polskiej transplantologii, jest faktem. A wielokrotne publiczne podważanie zaufania pacjentów do lekarzy może mieć w dłuższej perspektywie nie mniej tragiczne skutki. Z pewnością od osoby
z takim autorytetem można było oczekiwać zdecydowanej postawy w powściąganiu zapędów kolegów z ław rządowych.

Jan FIRS, Ewa GWIAZDOWICZ

Archiwum