12 września 2003

SOR-y na Mazowszu

Wprawdzie ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym, uchwalona przez Sejm w 2001 r., do dziś nie weszła w życie, to jednak w ostatnich latach podjęto pewne działania przygotowujące wprowadzenie zintegrowanego systemu ratownictwa medycznego w kraju: rozpoczęto szkolenia specjalizacyjne z medycyny ratunkowej oraz utworzono sieć szpitalnych oddziałów ratunkowych (SOR-ów).

Zdaniem dr. hab. n. med.Andrzeja Zawadzkiego, konsultanta ds. medycyny ratunkowej w województwie mazowieckim, działania te były niezbędne, gdyż dotychczas nie mieliśmy tej dziedziny w systemie ochrony zdrowia, która na Zachodzie – od dość dawna – istnieje pod nazwą emergency. Funkcjonujące u nas pogotowie ratunkowe nie odpowiadało potrzebom współczesnego ratownictwa. Była to instytucja powołana w czasach, gdy pierwsza pomoc w stanach nagłych często ograniczała się do szybkiego przewiezienia do szpitala. Brak odpowiednio przygotowanych kadr powodował, że w pogotowiu przymusowo zatrudniano stażystów, a więc lekarzy z najmniejszym doświadczeniem zawodowym i niezbyt dużymi umiejętnościami. Poziom usług pogotowia podniósł się nieco wraz z rozwojem medycyny ratunkowej, zwłaszcza w latach 90., kiedy do pracy tej trafiła grupa anestezjologów.
Szybkie uruchomienie systemu ratownictwa jest naszej ochronie zdrowia bardzo potrzebne, choćby ze względu na stale rosnącą liczbę ofiar wypadków komunikacyjnych. System pozwoli w krótkim czasie zmniejszyć tę liczbę o połowę.
Kształcenie kadr rozpoczęło się od uruchomienia pierwszej „krótkiej ścieżki” specjalizacyjnej z medycyny ratunkowej, szkolącej lekarzy ze specjalności wyjściowych dla medycyny ratunkowej – anestezjologii i intensywnej terapii, chirurgii, chorób wewnętrznych i pediatrii.
Pierwsze szkolenie „krótkiej ścieżki” skończyło się bez egzaminu, bo nie było jeszcze odpowiednich przepisów. Dopiero po drugim kursie odbył się egzamin – w kwietniu br. we Wrocławiu – i 230 lekarzy otrzymało tytuł specjalistów medycyny ratunkowej. Obecnie trwają szkolenia w ramach
trzeciej „krótkiej ścieżki”. Wprowadzono także pełnowymiarowy, 5-letni cykl specjalizacji podstawowej w tej dziedzinie.
W 2001 r. powstała sieć szpitali, które zostały desygnowane do uruchomienia SOR-ów. – W moim przekonaniu ten wybór był dosyć przypadkowy, oparty głównie na parametrach geograficznych – mówi dr Zawadzki. – Wybrano szpitale leżące mniej więcej w odległości 50-60 km, usytuowane przy głównych szlakach komunikacyjnych. Tak stało się na terenie Mazowsza, w 5- milionowym województwie.
Po wizytacji wszystkich SOR-ów w województwie dr Zawadzki stwierdza, że przez 3 minione lata prace nad uruchomieniem tych oddziałów przebiegały bardzo różnie i różne są ich efekty. W Radomiu utworzono aż 2, każdy o powierzchni ponad 1 tys. m kw. Są doskonale wyposażone, ale nie zatrudniają ani jednego specjalisty medycyny ratunkowej. Wydaje się, że na potrzeby miasta wielkości Radomia najzupełniej wystarczyłby jeden oddział, być może nawet skromniejszy.
W Szpitalu Klinicznym przy ul. Lindleya w Warszawie do tej pory funkcjonuje tylko Zakład Medycyny Ratunkowej AM. SOR nie jest jeszcze uruchomiony, bo zabrakło pieniędzy na konieczne inwestycje. Planuje się oddanie go do użytku w przyszłym roku. Będzie miał więcej zadań niż SOR w mieście powiatowym, bo poza usługami medycznymi (znacznie liczniejszymi w mieście stołecznym niż gdziekolwiek indziej na Mazowszu), pełnić będzie także funkcje szkoleniowe, już dziś zatrudnia 5 specjalistów medycyny ratunkowej.
Warszawska AM wprowadziła medycynę ratunkową do programu kształcenia przeddyplomowego, a także szkoli specjalistów w tej dziedzinie, zatem oddział na Lindleya powinien być – ze względu na prowadzoną w nim dydaktykę -wzorcowy. A przecież zbyt mała specjalistów z medycyny ratunkowej to jedna z głównych przeszkód w rozwoju ratownictwa.
Tymczasem zdecydowanie zabrakło koordynacji na szczeblu wojewódzkim już na etapie lokalizacji SOR-ów i przydzielania im funduszy. Pieniądze były, ale nie zawsze i nie wszędzie wydano je na właściwe cele. Z 800 mln część została bezpowrotnie stracona, kupiono za nie np. wyposażenie sal operacyjnych, stoły, lampy. W niektórych placówkach nikt nie nadzorował tych zakupów.
Podejmujący decyzję o powołaniu SOR-ów powinni byli brać pod uwagę ich zaplecze – oddziały ratunkowe można tworzyć w tych szpitalach, które mają oddziały zabiegowe, przede wszystkim chirurgię, kadry. Niestety część SOR-ów nie spełnia tego warunku.
Na Mazowszu funkcjonuje kilka Centrów Powiadamiania Ratunkowego: w Siedlcach, w Mławie, Warszawie. Ale już centrum warszawskie nie obejmuje okolicznych gmin, bo władze kilku z nich nie chciały do niego przystąpić. Zatem właściwa koordynacja systemu ratownictwa w całym województwie pozostaje nadal jedną z najpilniejszych potrzeb.
Są również placówki dobrze przygotowane, na miarę lokalnych potrzeb, świadczące doskonale o umiejętnościach tamtejszych menedżerów, np. na północno-zachodnim Mazowszu – w Mławie, Ciechanowie, Płońsku. W Makowie Maz., mieście małym i niezbyt rozwiniętym, powstał doskonale funkcjonujący oddział medycyny ratunkowej, dobrze współpracujący z pogotowiem ratunkowym.
W Płońsku, mającym przecież niewielki szpital, także dobrze zorganizowano oddział. To szczególnie cenne, bo Płońsk leży przy bardzo ruchliwych trasach komunikacyjnych, na których często zdarzają się wypadki. Miasto ma najlepsze przyszpitalne lądowisko helikopterów w Polsce. Funkcjonalność oddziału została już sprawdzona. Niedawno np. zdarzył się duży wypadek na trasie Warszawa – Gdańsk. W katastrofie autokaru było 10 rannych, w tym 4 osoby nieprzytomne. Wszystkie otrzymały szybką i fachową pomoc.
W opinii dr. Zawadzkiego działania podejmowane w poszczególnych placówkach w związku z tworzeniem SOR- ów były ogromnie zróżnicowane, zatem i stopień ich przygotowania do podejmowania zadań jest niejednolity. Od działań tylko pozorowanych (pomalowanie ścian i zmiana tabliczki z: „Izba przyjęć” na: „Oddział ratunkowy”) do pełnego i funkcjonalnego zorganizowania placówki.
Warszawa ma jeden SOR z prawdziwego zdarzenia – w Szpitalu Bielańskim. Inne także są dobrze przygotowane, ale w niektórych przypadkach drobne niedociągnięcia wpływają na funkcjonalność całego obiektu. Np. w szpitalu na Litewskiej brakuje podjazdu pod wejście na oddział, bo cały teren chodnika przed obiektem miasto wydzierżawiło WaParkowi. Oczywiście dyrekcja szpitala nie ma na to wpływu, aby powstał podjazd – potrzebna jest decyzja władz miejskich.
Otwarty 1 lipca br. SOR w Szpitalu Bielańskim jest najnowocześniejszy i największy w stolicy, spełnia wszystkie standardy przewidziane dla tego typu jednostek. Wyodrębniono w nim wszystkie obszary niezbędne do udzielania szybkiej pomocy w stanach nagłego zagrożenia życia i zdrowia u dorosłych i dzieci, w tym także pomocy ofiarom katastrof. Oddział połączony jest pocztą pneumatyczną z laboratorium analitycznym, dzięki czemu przesłanie próbek krwi trwa krócej niż 30 sek. Wyposażony jest w przelotowy, automatycznie otwierany wjazd dla ambulansów. Jako jedyny na Mazowszu przygotowany jest do dekontaminacji w przypadku skażeń chemicznych i biologicznych. Pracuje w systemie dwuzmianowym, ordynatorem jest dr n. med. Grzegorz Michalak.
SOR – co bardzo ważne – ma ogromne zaplecze w postaci 19 oddziałów szpitalnych, w tym: chirurgii, neurochirurgii, kardiologii, urologii, stacji dializ oraz diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej. W pobliżu, na terenie AWF, znajduje się lądowisko dla helikopterów.

Małgorzata Skarbek

Archiwum