10 czerwca 2008

Spisek gołębicy

Postęp może był kiedyś dobry, ale trwa już za długo – ten przewrotny aforyzm amerykańskiego poety Ogdena Nasha (1902-1971) nie wydaje się jedynie efektowną figurą retoryczną. Rozwój technologiczny świata gwałtownie przyspiesza. Jest to banalne twierdzenie, jednak często nie zdajemy sobie sprawy z jego doniosłości.
Od roku 1970 moc komputerów wzrosła w skali 1:30 mln. Oznacza to, że dzisiejszy komputer potrzebuje jednej sekundy na wykonanie zadania, które zajęłoby urządzeniu sprzed 38 lat… cały rok! Internet osiągnął rozmiary i zasięg nieprzewidywalny chyba przez nikogo. W nieporównanie większym stopniu niż kiedykolwiek prezentuje się nam innowacje naukowe i technologiczne, o których wiedza w ciągu sekundy obiega świat. To optymistyczny awers.

Jest jednak i druga strona medalu. Z równie wielką prędkością przenoszą się niedorzeczności i czysta głupota, przyobleczone często w szaty nauki, sygnowane przez ludzi mających tytuły, mieszając się w Internecie w jednolity, często trudny do rozdzielenia potok informacji. I tak koniec ubiegłego roku przyniósł nam wynurzenia dwójki lekarzy z dalekiej Australii (reprezentujących tzw. głęboki ekologizm), profesorów: Barry’ego Waltera i Garry’ego Eggera, opublikowane na łamach „Medical Journal of Australia”, postulujące wprowadzenie becikowego ŕ rebours.
O co chodzi? Jak napisał ubiegłoroczny noblista, ekoguru Al Gore: Wyznawcy głębokiej ekologii uważają, że człowiek jest zarazkiem, rodzajem wirusa powodującego choroby naszej planety zagrażające jej życiowym funkcjom. Przypisują oni człowiekowi rolę globalnego nowotworu, który rozrasta się w sposób niekontrolowany i na swoje potrzeby, jak nowotwór, zabiera zasoby potrzebne do życia planecie.
Jak zwalczamy nowotwory i zakażenia wirusowe? Najistotniejsza jest profilaktyka. Otóż to. Konsekwentnie rozochoceni poprawnością tego tropu myślowego Australijczycy żądają, aby nałożyć na rodziców jednorazową opłatę za każde dodatkowe dziecko po drugim (5 tys. UAD, czyli 10 tys. zł), później zaś 800 UAD rocznie; za to pary, w których jedna osoba poddała się sterylizacji, miałyby dostawać specjalne kredyty. Ale najbardziej kuriozalne jest uzasadnienie. Otóż restrykcje te mają służyć… zwalczaniu emisji gazów cieplarnianych, które jak wiadomo są generowane przez dziatwę. Cóż, zaczynamy rozumieć tezę prezydenta Czech Václava Klausa, że ekologizm stał się nową religią w XXI w. i jest obecnie większym zagrożeniem dla świata od komunizmu.

Oczywiście, takie majaczenia mogą być realizowane jedynie w systemie „zamordystycznym”, ale tutaj wzorcem z Sevres są Chiny kontynentalne, gdzie przecież mamy i przymusową aborcję (także mordowanie „zbędnych” dziewczynek już po urodzeniu, czyli realizacja wizji Philipa K. Dicka z opowiadania „Przedludzie”), i sterylizację, i kary dla rodziców mających więcej niż jedno dziecko, chociaż zanieczyszczeniem środowiska nikt się tam nie przejmuje, no ale maoizm – to była taka piękna idea…

W ten totalitarny tok myślenia wpisuje się działalność postaci z naszego już kontynentu: dr med. Matthias Rath jest Holendrem, który nieubłaganie zwalcza przemysł farmaceutyczny (W imieniu narodów świata. Oskarżenie dotyczące ludobójstwa i innych zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionych w związku z farmaceutycznym procederem robienia interesów na chorobach – www.dr-rath-foundation.org). To moje kolejne odkrycie w internetowym potoku absurdu. Mąż ów niezłomny wini producentów leków za wszystko zło. Spisek rozwija się już od 100 lat, a jego promotorem miałaby być Grupa Rockefellera, czyli wiadomo jakie siły. Wątek ten trochę się miesza, gdy autor twierdzi, że niemiecki koncern
IG Farben stanowił najważniejszy czynnik odpowiedzialny za dojście Hitlera do władzy politycznej. Ale to wszystko furda! Dalej, w części zatytułowanej „Podstawowe zasady funkcjonowania przemysłu farmaceutycznego”, dr Rath, jak to mówią młodzi, „leci po całości”: Oskarżeni są odpowiedzialni za śmierć setek milionów ludzi oraz za to, że kolejne rzesze cierpią na choroby układu sercowo-naczyniowego, raka i inne schorzenia, którym można było zapobiec i w dużej mierze je wyeliminować, wiele lat temu. Ta przedwczesna śmierć setek milionów ludzi nie jest ani dziełem zbiegu okoliczności, ani wynikiem zaniedbania. Została ona rozmyślnie i systematycznie zorganizowana przez przemysł farmaceutyczny i jego inwestorów w wyłącznym celu rozszerzenia globalnego rynku leków wartego miliardy dolarów. I dalej w tym duchu.

Oto smakowitsze kąski: (…) korporacje farmaceutyczne systematycznie utrudniają zapobieganie i eliminowanie chorób. Aby popełniać te zbrodnie, korporacje farmaceutyczne korzystają z usług niezliczonych wykonawców i wspólników w nauce, medycynie, środkach masowego przekazu i polityce. Nawet rządy państw są manipulowane czy też kierowane przez lobbystów i byłych pracowników ścisłego kierownictwa spółek farmaceutycznych. (…) Życie 6 miliardów ludzi i gospodarki większości krajów świata są zakładnikami przestępczych praktyk przemysłu farmaceutycznego. (…) Największą przeszkodą na drodze do podniesienia poziomu zdrowotności na naszej planecie jest sam przemysł farmaceutyczny. (…) Oskarżeni umyślnie i systematycznie podtrzymują istnienie chorób sercowo-naczyniowych, w tym podwyższonego ciśnienia krwi, niewydolności serca, powikłań cukrzycowych i innych schorzeń, raka, chorób zakaźnych (w tym AIDS), osteoporozy i wielu innych powszechnie występujących dziś chorób. (…) Oskarżeni celowo i systematycznie rozwijają istniejące choroby i powodują powstawanie nowych poprzez produkowanie i wprowadzanie na rynek farmaceutyków.

Leczenie raka? Nic trudnego!
Skuteczne terapie są już od dawna, ale znowu na przeszkodzie stają krwiożercze koncerny farmaceutyczne, co dr Rath opisuje tymi słowy: w przypadku tej choroby [raka – przyp. WŁ] okazuje się, że badania medyczne w zakresie terapii niepodlegających ochronie patentowej zostały celowo zaniedbane i wykluczone przez oskarżonych na rzecz nieskutecznych leków, które pozwalają na dalsze istnienie epidemii raka jako jednego z najbardziej dochodowych rynków. (…) Faktem naukowym jest, że wszystkie nowotwory rozprzestrzeniają się w oparciu o ten sam mechanizm, tj. korzystają z enzymów trawiących kolagen (kolagenazy, metaloproteinazy). Zastosowanie w terapii naturalnego aminokwasu o nazwie lizyna, a zwłaszcza w połączeniu z innymi niepodlegającymi ochronie składnikami odżywczymi, może zablokować te enzymy i tym samym zahamować rozprzestrzenianie się komórek rakowych. Wszystkie zbadane dotąd rodzaje nowotworów,
w tym m.in. rak piersi, rak prostaty, rak płuc, rak skóry, oponiak i szereg innych, reagują na ww. metodę leczenia.

No i oczywiście dr Rath wie, jak pomóc udręczonej ludzkości, w przerwach między walką o pokój, którą równie aktywnie uprawia, demaskując reżim rządzący obecnie USA: (…) administracja Busha / Cheneya oszukuje świat w kwestii zamachów z 11 września.(…) Głównym celem wojny
z Irakiem wcale nie jest walka z „terroryzmem” ani zdobycie pól naftowych. Ta wojna ma stanowić element długoterminowej strategii farmaceutycznych / petrochemicznych grup inwestycyjnych, zmierzającej do utrzymywania światowej kontroli poprzez stworzenie psychologicznego stanu zagrożenia
.

Tym panaceum, kamieniem filozoficznym, są preparaty produkowane – oczywiście przypadkowo – przez Fundację, której właścicielem jest nasz dzielny, a bezinteresowny bojownik. Leczenie wszystkich przypadłości odbywa się prosto i bezstresowo (http://praca-med.biz.pl/leniwy.html): Jedyne, co trzeba zrobić, to znaleźć po lewej stronie ekranu temat, o którym wiesz, że właśnie Ciebie dotyczy. Następnie złóż zamówienie, kierując się zasadą: zawsze w zamówieniu musi być VITACOR PLUS i dodatkowo przynajmniej jeden z pozostałych suplementów nakierowany na Twoje dolegliwości.
I już po wszystkim! Proste, prawda?

W Polsce mamy rodzime warianty opisanych sytuacji. Wszystko jest proste – jak konstrukcja młota. Firmy farmaceutyczne są złe, bezwzględne, bezlitosne; od głoszenia tego mamy tubylczych Katonów. Czy wszystkie są złe? No nie; jest jak u Orwella, w „Folwarku zwierzęcym”: „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze”, wedle zasady: bliższa koszula ciału, a nasz reklamodawca, to „zwierzę równiejsze”.

Zgadzam się: firmy farmaceutyczne nie są niewinnymi barankami. Już w XIX w. handlarze opatentowanych leków byli największymi reklamodawcami prasowymi w USA, Wielkiej Brytanii i Australii, konsekwencją czego w interesie prasy nie było publikowanie informacji szkodzących sprzedaży. Prolegomeną do zagadnienia wielkich korporacji jest artykuł Konflikt interesów w systemie opieki zdrowotnej, opublikowany na łamach miesięcznika „Lek w Polsce” (11.2007; www.medyk.com.pl). Oto garść faktów: w 1996 r. ujawniono na łamach „Annals of Internal Medicine”, że aż 98% artykułów, które w latach 1980-1989 ukazały się na łamach renomowanych czasopism lekarskich i w materiałach konferencyjnych, faworyzowało leki wytwarzane przez sponsorów imprez naukowych. Z analizy opublikowanej w 1986 r. na łamach „Journal of Gen. Internal Medicine” wynika, że na 107 badań klinicznych, których wyniki zamieszczono w liczących się czasopismach medycznych, aż 89% opłaconych przez przemysł prób faworyzowało nowe leki, podczas gdy 61% przeprowadzanych niezależnie oceniało leki pozytywnie. Może to uprawniać do wniosku, że medycyna dowodów naukowych (EBM; Evidenced-Based Medicine), a więc podstawa praktyki lekarskiej i farmaceutycznej, stała się obszarem manipulacji dokonywanych przez przemysł.

Taaak, wszystkie wielkie leki ostatniego stulecia zawdzięczamy firmom farmaceutycznym (nowy lek – to nie tylko opatentowany wynalazek, będący jedynie wierzchołkiem góry lodowej kosztów), które to – zgodnie z tezami oszalałych lewaków – próbują nas… wymordować. Może więc należy z ich usług zrezygnować? Ale – bądźmy konsekwentni: wielkie koncerny produkują także samochody, rowery, żywność, odzienie, papier, komputery, gumę do majtek i wszystko, co wokół nas. A więc mamy zasiąść wokół ogniska krzesanego hubką i porozumiewać się za pomocą tam-tamów? A jeśli na spodzie bębna zobaczymy etykietę: United International Tam-Tam Corp. Ltd? A jak też będą szerzyły się owe ultrarewolucyjne poglądy – bez Internetu? Wzbiją się same w przestworza? Coś jest na rzeczy; pasuje tu jak ulał bon mot dr. Strossmayera z serialu „Szpital na peryferiach”: Gdyby głupota unosiła w powietrze, pani latałaby jak gołębica.
Niemniej nie popełniajmy grzechu pychy; tutaj Hellenowie i judeochrześcijanie są zgodni, pycha jest na pierwszym miejscu wśród siedmiu grzechów głównych, pamiętajmy więc, co powiedział Pan Jezus: Nikt z nas nie jest bez grzechu, zaś neoplatonista Plotyn (203-270) odniósł to do naszej profesji: Medycyna jest kochanką błędów. Właśnie.


Wojciech ŁUSZCZYNA
Autor jest redaktorem naczelnym miesięcznika
„Lek w Polsce”, przewodniczącym Rady Programowej kwartalnika „Almanach URPL, WM i PB”

Archiwum