6 listopada 2013

Nowy rok akademicki na WUM

Kierunki medyczne niezmiennie cieszą się zainteresowaniem młodych ludzi i – jak co roku – nie mieliśmy żadnych problemów z naborem na studia stacjonarne – mówi prof. dr hab. n. med. Marek Kulus, prorektor WUM ds. dydaktyczno-wychowawczych (na zdjęciu).
– Szczególnie dwa sztandarowe: lekarski i lekarsko-dentystyczny, były oblegane. W 2013 r. mieliśmy około dziesięciu kandydatów na jedno miejsce na wydziale lekarskim: 3853 maturzystów aplikowało na 412 miejsca. Na wydziale lekarsko-dentystycznym było 70 miejsc i 1138 kandydatów (ponad 16 na jedno miejsce). Także na kierunki wydawałoby się mniej popularne, jak audiologia, elektroradiologia czy fizjoterapia, zgłosiło się około dziesięciu chętnych na jedno miejsce. A na pozostałe, od lat istniejące: farmację i analitykę medyczną, oraz na nowsze: położnictwo, ratownictwo medyczne i zdrowie publiczne (utworzone kilka lat temu), było więcej kandydatów niż przewidywały limity miejsc. Na przykład na farmację na 150 miejsc zgłosiło się 530 osób. Mieliśmy jedynie pewne problemy techniczne, które były efektem zmienionych warunków rekrutacji. Od kilku lat maturzyści mogą aplikować do różnych uczelni, na kilka kierunków i dopiero po wakacjach faktycznie decydują się, którą uczelnię wybierają (z tych, na które zostali przyjęci). Wówczas nazwiska przesuwają się na listach kandydatów w górę, możemy przyjmować tych, którzy byli na nich niżej. Ale dlatego proces rekrutacji bardzo się przeciąga.
Na studiach niestacjonarnych nabór wygląda nieco inaczej, nie ma aż tak wielu chętnych. Zresztą jest to ogólny trend w naszym kraju, na wszystkich uczelniach. Na jednym z posiedzeń Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży poruszano problemy kształcenia na studiach wyższych.
Z prezentowanej wtedy opinii Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że prawdopodobnie za kilka lat wszyscy maturzyści będą mogli studiować w trybie dziennym. Na mniej obleganych kierunkach z pewnością stanie się to już wkrótce. Jest to jeden ze skutków niżu demograficznego.
Prof. Marek Kulus ocenia poziom kandydatów jako wysoki. W pierwszej fazie rekrutacji na listę przyjętych dostały się tylko osoby z liczbą punktów 272 na 300 możliwych. Po przesunięciach, związanych z ostatecznymi wyborami miejsca studiów, poprzeczka spadła tylko o 2 punkty. Na stomatologii – o 6 punktów. Tak świetnych wyników jeszcze nie mieliśmy– – komentuje prof. Kulus. – Minimum potrzebne do przyjęcia było o 20 punktów wyższe niż w roku ubiegłym.
W 2013 r. zmieniły się nieco kryteria przyjęć. Umożliwiono kandydowanie także osobom, które na maturze zdawały matematykę. Poprzednio brani byli pod uwagę tylko absolwenci liceów, którzy na maturze wybrali fizykę. To podwyższyło poziom zdających, a jednocześnie wzrosła ogromnie liczba kandydatów – w roku bieżącym było ich ponaddwukrotnie więcej niż w zeszłym (2012 r. – 1661, w 2013 r. – 3853 na wydział lekarski, odpowiednio 364 i 1138 na wydział lekarsko-dentystyczny).
Na studia w języku angielskim English Division kandydaci mogli zdawać egzamin wstępny w kilku punktach w różnych miejscach świata: w Kuala Lumpur, Oslo i Chicago. No i oczywiście w Warszawie. Wszystkie egzaminy odbywały się jednego dnia, z uwzględnieniem stref czasowych, aby nie było możliwości przekazywania wiedzy o treści egzaminów.
– Mieliśmy ponad 300 kandydatów na 100 miejsc – mówi prof. Kulus. – Po przyjeździe do Polski osoby, które zdały, podpisują z WUM umowy i opłacają swoje studia. Nasze studia medyczne cieszą się dużym prestiżem w niektórych krajach. Na przykład w ostatnich latach rząd Malezji fundował stypendia dla najzdolniejszej młodzieży i kierował ją do nas. Przyjeżdżali stamtąd dobrze przygotowani młodzi ludzie. W roku bieżącym stwierdziliśmy dobre przygotowanie młodzieży z Arabii Saudyjskiej. Rząd tego kraju zdecydował się na zorganizowanie kursu przygotowawczego w Polsce. Jestem po rozmowach z przedstawicielami Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Arabii Saudyjskiej, w czasie których usłyszałem wiele pozytywnych opinii o naszym kształceniu medycznym. WUM jest postrzegany jako ośrodek kształcenia na poziomie europejskim.
W planach WUM jest budowa nowego domu studenckiego. Jednak inwestycje uniwersytetu są w tej chwili tak duże, że realizacja tego planu na razie nie jest możliwa. Z pewnością obecnie standard domów studenckich jest wyższy niż kilka lat temu.
Jednak nie we wszystkich są takie same warunki bytowe. Większość domów studenckich zlokalizowana jest na Woli, w dość leciwych budynkach, ale wszystkie zostały wyremontowane, stale poprawiana jest jakość infrastruktury, wymieniane umeblowanie. Wyremontowany został także klub studencki „Medyk”, o wielkich tradycjach kulturalnych. Organizacje studenckie są aktywne, więc z pewnością życie kulturalne będzie w nim kwitnąć.
Jednym z większych powodów do dumy władz WUM jest działalność ponad 150 studenckich kół naukowych. Ich dorobek prezentuje się dobrze nawet na tle osiągnięć studentów uniwersytetów medycznych o największej renomie.
Wbrew obiegowej opinii liczba rezygnujących po pierwszym roku studiów wcale nie jest duża. To rok bardzo trudny i nie wszyscy osiągają tak dobre wyniki, jakie mieli w szkołach średnich. Duża ilość i rozległość wiedzy, którą trzeba opanować, oraz nowy sposób jej przekazywania mogą sprawiać trudności. Na pierwszym roku jest sporo egzaminów poprawkowych.
– Studenci medycyny są zdyscyplinowanymi ludźmi i przedłużanie czasu nauki nie jest zjawiskiem częstym. Myślę, że znacznie rzadszym niż w innych szkołach wyższych – twierdzi prof. Kulus. – Może wpływ na to ma również charakter studiów, konieczność uczestniczenia w zajęciach klinicznych. Tak zwanych wiecznych studentów można policzyć na palcach. Niekiedy zgłaszają się osoby, które przerwały naukę i chcą ją podjąć na nowo. Ale to też pojedyncze przypadki.

mkr

Archiwum