9 stycznia 2017

Jak ateista z teologiem

Gorące debaty w studiach telewizyjnych i radiowych, w których zapraszani goście jakby celowo nastawiani są przez moderatorów dyskusji przeciwko sobie, ani niczego nie objaśniają, ani nie uczą. Dlatego każdy pomysł rozmowy ciekawych ludzi o skrajnie odmiennych poglądach, którzy nie wychodzą na ring, lecz mają do siebie nawzajem szacunek, jest wart odnotowania. Stąd moja rekomendacja książki „Ćwiczenia duszy, rozciąganie mózgu”. Publikacja jest zapisem długiej, wielowątkowej dysputy neurobiologa ateisty prof. Jerzego Vetulaniego z teologiem ks. Grzegorzem Strzelczykiem.

To nie jest kolejny wywiad-rzeka z ciekawym bohaterem, jakich mamy na rynku księgarskim w bród. Panowie rozmawiają na równych prawach – raz o religii, raz o medycynie, a to o zmartwychwstaniu (z teologicznego i naukowego punktu widzenia), to znów o nadziei, która trzyma przy życiu zarówno bezbożników, jak i osoby głęboko wierzące. Książka nie jest może łatwa, ale ze wszech miar mądra i pożyteczna. Podczas jej lektury dostrzegamy zupełnie inne wartości niż te, które funduje nam współczesna telewizja czy kino.

Bez wątpienia jest to zasługa erudycji prof. Vetulaniego, znanego neurobiologa z Krakowa, oraz pochodzącego ze Śląska ks. Strzelczyka, autora licznych publikacji, który specjalizuje się w chrystologii i od czterech lat jest sekretarzem synodu archidiecezji katowickiej. „Trudno błaznować, mając instytucjonalną odpowiedzialność” – powiada ksiądz Strzelczyk w reakcji na zaczepki Vetulaniego, który często lubi żartować i nawet poważną neurobiologię w czasie swoich wykładów zwykł traktować z przymrużeniem oka. W rozmowie z teologiem o rzeczach bardziej lub mniej wzniosłych przez większość czasu zachowuje powagę, choć nieraz zmusza czytelnika do uśmiechu, gdy lapidarnie wraca do swojego ateizmu: „Ja jestem facetem od szczurów, ksiądz zajmuje się Jezusem Chrystusem, ale obaj mierzymy się z tą samą rzeczywistością, w której razem żyjemy”.

I okazuje się – wbrew temu, co wynika nieraz z naszych codziennych kłótni – że koegzystencja jest jak najbardziej możliwa. Ani duchownemu nie zależy na tym, by wytykać neurobiologowi odrzucenie religii, ani profesor nie patrzy na teologa z wyższością. Wspólnie mierzą się z pytaniami, które wszyscy sobie zadają. Na przykład: czy istnieje wolna wola i jaki wpływ może mieć na nią religia? jaki związek ma oczekiwanie szczęścia wiecznego z układem nagrody w ośrodkowym układzie nerwowym? czy wiara jest tylko wytworem naszego mózgu?

Jerzy Vetulani i Grzegorz Strzelczyk odsłaniają przed nami kulisy świata duchowego i tajniki biologii. Każdy może oczywiście opowiedzieć się po którejś ze stron, ale i to nie jest potrzebne. Wymiana argumentów nie ma bowiem na celu znokautowania przeciwnika, lecz po prostu pokazuje różne spojrzenia na kwestie, którymi żyjemy na co dzień. Niełatwo przeczytać książkę jednym tchem. Ale delektując się jej fragmentami powoli, z rozmysłem, na pewno nie uznamy czasu poświęconego na czytanie za stracony. Skoro uduchowiony teolog wiele się może nauczyć od neurobiologa, a neurobiolog daleki od doznań mistycznych uczy się, jak spojrzeć na naukę przez pryzmat wiary, to uczestniczący w tym spotkaniu czytelnicy mają okazję zrewidować również własne poglądy na życie. Rozciągajmy swój mózg i ćwiczmy duszę – egzystencjalna gimnastyka dla każdego, kto chce mieć szerokie horyzonty. Nie można było wymyślić lepszego tytułu.

Paweł Walewski

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum